Śmiszek o wynikach raportu Bodnara ws. Pegasusa: Państwo PiS nie znało hamulców. "Bulwersujące"

- Nie mam pewności czy za tydzień, czy za pół roku nie dowiemy się, że oprócz Pegasusa (...) nie było jakiegoś innego urządzenia, które gdzieś tam w czeluściach różnych instytucji było stosowane - powiedział w "Rozmowach Gazeta.pl" Krzysztof Śmiszek. Wiceminister sprawiedliwości skomentował wyniki raportu Adama Bodnara dot. osób inwigilowanych systemem Pegasus. Podkreślił również, że po PiS "można się jeszcze wszystkiego spodziewać".

Do parlamentu wpłynęła informacja o statystyce stosowania kontroli operacyjnych. Według raportu sporządzonego przez prokuratora generalnego Adama Bodnara w latach 2017-2022 systemu Pegasus użyto wobec 578 osób. Dotychczas 31 z nich zostało wezwanych na przesłuchanie w charakterze świadka. Wśród z nich znaleźli się między innymi europoseł Krzysztof Brejza, jego ojciec, obecny senator Ryszard Brejza, czy posłanka KO Magdalena Łośko. Sprawę Pegasusa skomentował w programie "Rozmowy Gazeta.pl" wiceminister sprawiedliwości, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy Krzysztof Śmiszek.

Zobacz wideo Tusk ostro o Macierewiczu: To jest szkodnik!

Krzysztof Śmiszek o inwigilacjach Pegasusem: Państwo PiS nie znało hamulców

- Te dane są w moim przekonaniu bulwersujące - ocenił wyniki raportu Bodnara Krzysztof Śmiszek. - Te statystyki są porażające. Sto kilkadziesiąt osób rocznie przez te ostatnie kilka lat było inwigilowane jednym z najbardziej drastycznych oprogramowań i narzędzi szpiegowskich, jakim był Pegasus. Zresztą bardzo kontrowersyjny na całym świecie - dodał. Wiceminister sprawiedliwości podkreślił, że liczba osób inwigilowanych mówi o tym, że państwo Prawa i Sprawiedliwości "nie znało hamulców". 

Krzysztof Śmiszek podkreślił, że blisko 600 osób to "gigantyczna liczba", jednak należy zauważyć, że część z nich mogą stanowić osoby, wobec których były realne podejrzenia między innymi o terroryzm. - Oczywiście, każde państwo musi się bronić. Po to ma służby specjalne, żeby zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom - powiedział i zaznaczył, że "byłoby bardzo ciekawe zobaczyć, kto dostał zarzuty dotyczące terroryzmu, czy szpiegostwa". Pozwoliłoby to sprawdzić, w jaki sposób program faktycznie przyczynił się do zwalczania przestępczości. 

PiS wprowadzało sędziów w błąd? Śmieszek: Mogli zatwierdzać inwigilację na samych siebie

- Pan prokurator generalny Bodnar opracował raport, ponieważ opinia publiczna musi wiedzieć, jaka była skala przekraczania uprawnień funkcjonariuszy publicznych oraz jaka była skala wprowadzania sędziów w błąd - podkreślił Śmiszek. - Słyszymy dziś narrację Prawa i Sprawiedliwości, że sądy zgadzały się na wszystkie wnioski, ale musimy pamiętać o jednym. Sędzia, dostaje taki wniosek bardzo okrojony. Czasami nie ma nawet imienia i nazwiska osoby, co do której trzeba zastosować techniki operacyjne - tłumaczył polityk, który z wykształcenia jest prawnikiem. - Prokuratura daje tyle, ile chce, więc sędzia musi mieć zaufanie do prokuratora oraz do służb, że to, co dostaje na biurko, jest prawdą i że nikt nie chce go wykorzystać - dodał. 

- Czasami jest tak, że sędziowie nie mają świadomości, że zatwierdzają tę kontrolę operacyjną na samych siebie. Podłość zachowania Prawa i Sprawiedliwości polega na tym, że jest duże prawdopodobieństwo, że wiele z tych przypadków, to były przypadki wprowadzenia sędziów w błąd - ocenił Śmiszek. 

Wiceminister sprawiedliwości: Po PiS można się jeszcze wszystkiego spodziewać

Wiceminister sprawiedliwości przyznał, że najprawdopodobniej nie wszystkie z 578 osób zostaną przesłuchane. - Być może niektórzy słusznie byli w kręgu podejrzeń i te techniki operacyjne w normalnym państwie, które dba o bezpieczeństwo mogą być stosowane - powiedział w rozmowie z Gazeta.pl. Zdaniem Krzysztofa Śmiszka wszystkie osoby, które były "bezpodstawnie, nadmiernie bez jakiegokolwiek uzasadnienia prawnego i faktycznego" inwigilowane, mają prawo do ubiegania się o odszkodowanie za tego typu działania. - Niestety dla Skarbu Państwa - dodał polityk. 

Prowadząca Iwona Kutyna zapytała współprzewodniczącego Lewicy także o to, czy wobec polityków PiS też stosowano inwigilację. - Nie mam wiedzy na ten temat, czy ktoś z Lewicy, czy z PiS, czy z innej partii był podsłuchiwany. Sprawa jest w toku. Nawet jeśli pan minister Siemoniak i pan prokurator generalny Bodnar przedstawili ten raport, to ja nie mam pewności, czy za tydzień, za miesiąc, czy za pół roku nie dowiemy się, że oprócz Pegasusa i oprócz Hermesa, bo przecież to jest kolejne oprogramowanie, nie było jakiegoś innego urządzenia, które gdzieś tam w czeluściach różnych instytucji było stosowane - podkreślił wiceminister. - PiS miało osiem lat na wydawanie gigantycznych pieniędzy, podsłuchiwanie, zaglądanie nam pod kołdrę,  pod firankę, wchodzenie nam do telefonów i komputerów, więc moim zdaniem jeszcze wszystkiego można się po nich spodziewać - ocenił. 

Czy uważasz, że polskie służby powinny mieć dostęp do takich narzędzi jak Pegasus?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.