Słońce daje popalić. Możemy stracić dostęp do łączności

konto.spidersweb.pl 3 godzin temu

Słońce właśnie uderzyło w Ziemię. Eksperci ostrzegają przed burzą geomagnetyczną klasy G5.

Nasz gorący kolega przypomniał właśnie o swojej sile. Najsilniejszy w tym roku rozbłysk klasy X5.1 uderzył w Ziemię falą promieniowania, wywołując zakłócenia łączności nad Europą i Afryką. To kosmiczne zjawisko może doprowadzić do jednej z najpotężniejszych burz geomagnetycznych ostatnich lat. Konsekwencje mogą być ogromne nie tylko dla technologii, ale i naszego bezpieczeństwa.

Najsilniejsza erupcja od roku

11 listopada o godzinie 11:00 czasu polskiego na powierzchni Słońca doszło do spektakularnego rozbłysku klasy X5.1, czyli jednej z najwyższych możliwych kategorii erupcji słonecznych. Źródłem wybuchu była aktywna plama oznaczona jako AR4274, która od kilku dni wykazuje wyjątkową aktywność.

Rozbłysk wygenerował potężny impuls promieniowania rentgenowskiego i ultrafioletowego, który dotarł do Ziemi w ciągu kilku minut. W efekcie doszło do zakłóceń w górnych warstwach atmosfery, szczególnie w jonosferze, co spowodowało poważne przerwy w łączności radiowej wysokich częstotliwości (HF) na oświetlonej stronie planety.

Najbardziej ucierpiały Afryka i południowo-wschodnia część Europy, gdzie przez kilkadziesiąt minut zanikła komunikacja oparta na falach krótkich, wykorzystywana m.in. w lotnictwie, żegludze i w łączności wojskowej.

Służby lotnicze i morskie raportowały chwilowe przerwy w komunikacji krótkofalowej. W najbardziej dotkniętych regionach nie działały transmisje HF, które są podstawą łączności w odległych rejonach bez dostępu do infrastruktury naziemnej.

Nadciąga fala plazmy. Możliwa burza G5

Jeszcze większe zagrożenie niosą tzw. koronalne wyrzuty masy (CME), czyli gigantyczne chmury naładowanych cząstek plazmy, które wędrują w stronę Ziemi z prędkością kilku mln km/h. W ciągu ostatnich kilku dni Słońce wyemitowało aż 3 takie CME, a wszystkie zmierzają w naszym kierunku.

Eksperci z NOAA ostrzegają, iż ich zderzenie z ziemskim polem magnetycznym może doprowadzić do burzy geomagnetycznej klasy G4 lub choćby G5, czyli najwyższej w 5-stopniowej skali. G5 oznacza zakłócenia satelitów, błędy w systemach nawigacyjnych, ryzyko przeciążeń w sieciach energetycznych i rozległe zorze polarne, które mogą być widoczne choćby w Polsce.

Historia pokazuje, iż mamy się czego bać

Podobne zjawiska już nie raz wstrząsnęły naszą cywilizacją. W 1989 r. burza geomagnetyczna doprowadziła do całkowitego blackoutu w kanadyjskim Quebecu. W zaledwie 90 sek. praktycznie rozpadła się regionalna sieć energetyczna. Bez prądu było kilka milionów ludzi.

Z kolei w 2003 r. tzw. Halloween Storms, czyli seria rozbłysków słonecznych, zakłóciła pracę satelitów, wymusiła przekierowanie lotów nad Arktyką i spowodowała utratę łączności radiowej na półkuli północnej.

Ale prawdziwym kataklizmem byłby dziś powtórzony scenariusz tzw. zdarzenia Carringtona z 1859 r., czyli największej burzy słonecznej w historii pomiarów. Wówczas telegrafy dosłownie iskrzyły się od indukowanego prądu, a zorze polarne widziano aż w Kolumbii. Gdyby coś takiego uderzyło dziś, to moglibyśmy mówić o światowym paraliżu świata cyfrowego.

Co może się wydarzyć w najbliższych godzinach lub dniach?

W najbliższym czasie Ziemię ma dosięgnąć plazma wyemitowana podczas ostatniego rozbłysku. jeżeli CME zbiegną się w czasie i dotrą pod odpowiednim kątem, to w teorii burza geomagnetyczna może osiągnąć historyczne rozmiary.

Dla przeciętnego użytkownika oznacza to możliwe błędy w działaniu systemów opartych na GPS, problemy z internetem satelitarnym, zakłócenia w komunikacji radiowej oraz wyjątkową okazję do podziwiania zorzy polarnej w miejscach, gdzie zwykle jej nie widać. Polska również znajduje się na granicy potencjalnej widoczności.

Gwiazda, od której zależy praktycznie wszystko

Opisywany rozbłysk to kolejny dowód na to, iż aktywność słoneczna wkracza w fazę maksimum, czyli w punkt kulminacyjny 11-letniego cyklu, który ma przypaść na 2026 r. W najbliższych miesiącach możemy spodziewać się większej liczby takich zdarzeń.

Choć nasza cywilizacja wysyła sondy w głąb kosmosu, buduje zaawansowane algorytmy AI i komunikuje się z prędkością światła, to przez cały czas pozostaje zależna od kaprysów gwiazdy odległej od nas o 150 mln km. I tej jesieni, dokładnie w Dzień Niepodległości, Słońce daje wyraźnie do zrozumienia, iż potrafi odciąć nas od świata szybciej, niż byśmy tego chcieli.

*Źródło zdjęcia wprowadzającego: NOAA

Idź do oryginalnego materiału