Android miał ostrzegać świat przed trzęsieniami ziemi. Wyszło inaczej

konto.spidersweb.pl 7 godzin temu

Android Earthquake Alerts System (AEAS) od Google miał być cyfrowym aniołem stróżem, który w krytycznych sekundach przed kataklizmem uratuje życie milionom ludzi. Po czterech latach działania bilans jest jednak mieszany: system zdołał wysłać setki milionów powiadomień, ale spektakularnie zawiódł podczas katastrofalnego trzęsienia ziemi w Turcji w 2023 r. Google przyznaje się do ograniczeń algorytmu i zapowiada zmiany.

Pierwotny pomysł Google brzmiał prosto – wykorzystać miliardy akcelerometrów w telefonach z Androidem, aby tworzyły najgęstszą na świecie sieć mikrosejsmografów. Gdy grupa urządzeń rejestruje ruch charakterystyczny dla fali P serwery porównują sygnały i, jeżeli korelacja przekroczy próg pewności, generują alert przed groźniejszą falą S. To podejście omija koszt budowy klasycznych sieci sejsmometrów, które potrafią pochłaniać setki milionów dolarów.

W teorii każda sekunda wyprzedzenia to szansa na zamknięcie zaworów gazu, zatrzymanie windy czy znalezienie bezpiecznego miejsca. AEAS obiecuje dwa poziomy ostrzeżeń: dyskretne Be Aware dla lekkich wstrząsów i pełnoekranowe Take Action dla silnych wstrząsów – to drugie przebija tryb Nie przeszkadzać i uruchamia syrenę dźwiękową.

Pierwsze sukcesy – tysiące wykrytych wstrząsów i setki milionów alertów

Globalny rozkład wykrytych przez AEAS trzęsień ziemi. Jasnozielone obszary oznaczają kraje, w których system aktualnie wykrywa i wysyła alerty. Android wysyła również alerty generowane przez ShakeAlert w Kalifornii, Oregonie i Waszyngtonie (ciemnozielony). Żółte i czerwone kółka oznaczają obszary powiadomione na podstawie danych detekcji Android. Rozmiar kółek wskazuje przybliżony szacowany obszar wstrząsów z MMI 3+ (żółty i szary) lub MMI 5+ (czerwony).

Od startu globalnego rolloutu w 2021 r. AEAS wykrył łącznie 18 tys. trzęsień ziemi (M ≥ 1,9) i rozesłał 790 mln powiadomień w 98 krajach. Ocenę efektywności wykonano na podstawie ankiet – 85 proc. respondentów deklarowało, iż faktycznie odczuło wstrząsy, a 36 proc. otrzymało alert jeszcze przed drżeniem.

Z technicznego punktu widzenia to imponujące: system działa niezależnie od infrastruktury sejsmicznej i wprowadził EEW do regionów pozbawionych prawdziwych czujników. Do 2019 r. tylko 250 mln ludzi miało dostęp do wczesnych ostrzeżeń, dziś – głównie dzięki Androidowi – już 2,5 mld.

Niestety, była też katastrofa w Turcji w 2023 r. – i inne wpadki

6 lutego 2023 r. Android oblał egzamin. Pierwszy wstrząs o magnitudzie 7,8 zabił ponad 55 000 osób. Algorytm AEAS ocenił magnitudę na… 4,5–4,9 MMS i wysłał tylko 469 alarmów Take Action do 10 mln potencjalnie zagrożonych ludzi. Pół miliona osób dostało powiadomienie niższego priorytetu Be Aware, który nie wybudza telefonu – a wstrząs nastąpił o 4:17 nad ranem.

14 lutego bieżącego roku AEAS wysłał milionom Brazylijczyków ostrzeżenie o możliwym trzęsieniu 5,5 MMS. W rzeczywistości nie zarejestrowano żadnego wstrząsu. Google wyłączył system w kraju do czasu wyjaśnienia i przeprosił użytkowników.

Google wyjaśnia, iż w Turcji sekwencja danych była nietypowa: potężny wstrząs przeładował lokalne akcelerometry, przez co system miał zbyt mało danych i czasu w ich zebranie, aby odróżnić falę P od pierwszych wstrząsów S. Po tragedii inżynierowie wydłużyli czas obserwacji, dociążyli metrykę intensywności i usunęli z obliczeń telefony generujące nadmierny szum, np. jadące samochodem.

Opinie użytkowników, którzy otrzymali alert. W okresie od 5 lutego 2023 r. do 30 kwietnia 2024 r. zebrano łącznie 1 555 006 odpowiedzi na ankietę. W tym czasie wydano alerty dotyczące 1042 trzęsień ziemi wykrytych przez AEAS

Google zapewnia, iż AEAS przesyła wyłącznie bardzo przybliżoną lokalizację i 200 bajtów danych sejsmicznych symetrycznie szyfrowanych. W trybie czuwania system pobiera zaledwie 0,000004 proc. energii akumulatora telefonu na minutę. Krytycy kontrargumentują, iż choćby takie anonimowe dane mogą zdradzić wzorce ruchu populacji. Niektóre rządy wyraziły chęć integracji AEAS z narodowymi systemami, ale warunkiem jest otwarcie części kodu i API – Google na razie udostępniło jedynie SDK do odczytu alertów, nie samej detekcji.

Google musi udowodnić, iż kolejna wersja algorytmu poradzi sobie z rzadkimi, ale krytycznymi przypadkami. Dopiero wtedy sejsmograf w kieszeni stanie się tym, czym miał być od początku – strażnikiem, który daje nam kilka bezcennych sekund przewagi nad naturą.

Idź do oryginalnego materiału