Błędy operatora i elektrowni – rząd Hiszpanii opisuje przyczyny kwietniowego blackoutu

wysokienapiecie.pl 3 tygodni temu
Zdjęcie: Minister Sara Aagesen opowiadała wczoraj o przyczynach blackoutu, ale nie wiadomo czy i kiedy rząd w Madrycie ujawni pełny raport komisji. Fot. mat. pras.


Dziesiątki ludzi, setki gigabajtów

Komisja powołana do zbadania sprawy składał się z dwóch zespołów roboczych: Zespołu ds. Cyberbezpieczeństwa i Systemów Cyfrowych oraz Zespołu ds. Operacyjnych Systemu Elektroenergetycznego. Razem przeanalizowały one ponad 300 GB danych. Pierwszy zespół przeprowadził największe w historii Hiszpanii śledztwo w zakresie cyberbezpieczeństwa – 75 ekspertów przeanalizowało 133 GB danych i wykluczyło możliwość cyberataku zarówno na operatora systemu, jak i na dyspozycję mocy oraz elektrownie.

Drugi zespół wysłał 770 wniosków o informacje i przeanalizował 170 GB danych. Rząd opublikował liczący 182 strony raport, jednak fragmenty dotyczące roli poszczególnych elektrowni w awarii zostały w nim zamazane.

Operator zlekceważył jedną elektrownię

Co zatem ustalono? Po pierwsze, zdolności wytwórcze systemu wystarczały na ogarnięcie całej sytuacji, ale poprzedniego dnia zawiodło planowanie. Dzień przed zdarzeniem hiszpański operator przesyłowy Red Eléctrica przewidywał oczywiście wysoką generację fotowoltaiki, wspieraną przez 10 tradycyjnych elektrowni: gazowych, atomowych, a choćby jedną węglową. Tyle, iż wieczorem jeden z właścicieli tych elektrowni poinformował, iż jego źródło nie będzie działać.

Rząd nie podał, jakie przyczyny tej niedyspozycyjności zgłosił wytwórca. Ale ubytek tej jednostki oznaczał, iż liczba wirujących maszyn elektrycznych w sieci będzie najniższa od początku 2025 roku. Jak stwierdziła wczoraj na konferencji prasowej hiszpańska minister energii Sara Aagesen, Red Eléctrica machnęła na to ręką, dochodząc do wniosku, iż to co zostanie, wystarczy. Jak się okazało, nie do końca. Tymczasem już w poprzednich dniach w sieci notowano niepokojące oscylacje napięcia i pojawiły się one także z samego rana feralnego poniedziałku 28 kwietnia.

Minister Sara Aagesen opowiadała wczoraj o przyczynach blackoutu, ale nie wiadomo czy i kiedy rząd w Madrycie ujawni pełny raport komisji. Fot. mat. pras.

Trzy fazy upadku systemu

Trzy minuty po godzinie 12. zarejestrowano kolejne wahnięcie częstotliwości, aż o 0,6 herca, trwające 4 minuty i 42 sekundy, które spowodowało, jak to określono „duże” wahania napięcia. Operator podjął określone procedurami działania jak redukcja przepływu energii na przekroju z Francją i rekonfiguracja przepływów wewnątrz systemu. Oscylacje częstotliwości udało się wygasić kosztem wzrostu napięcia w sieci. Kilka minut później znów pojawiły się wahania, sięgające 0,2 herca. Zgodnie z informacją rządu w Madrycie, takie zjawisko jest typowe w połączonych europejskich sieciach, i operator znów je opanował, ponownie jednak kosztem zwiększenia napięcia.

Ale w drugiej fazie awarii, o 12.33 napięcie skoczyło już na tyle, iż automatyka zaczęła odłączać licznie źródła wytwórcze w wielu regionach.

W trzeciej fazie, już kilkanaście sekund później, nastąpiło masowe odłączanie się elementów sieci z powodu dalszego wzrostu napięcia. Utracono też synchronizację na interkonektorze z Francją. System elektroenergetyczny Półwyspu Iberyjskiego upadł.

W ciągu następnych godzin, dzięki interkonektorom z Francją i Marokiem, a także elektrowniom wodnym stopniowo był odbudowany, ale przywrócenie zasilania trwało w zasadzie do ranka 29 kwietnia.

Można tu jeszcze zauważyć, iż hiszpańskie elektrownie jądrowe, i jeden atomowy blok we Francji, zostały automatycznie odłączone i zatrzymane i nie uczestniczyły w odbudowie systemu. Atom ma bowiem to do siebie, iż wyłączyć można go szybko. Jednak dynamika procesów radiochemicznych w rdzeniach reaktorów uniemożliwia wtedy ich ponowne włączenie przez jakieś 90 następnych godzin, dopóki nie rozpadnie się izotop ksenonu Xe135 - najsilniejsza znana trucizna neutronowa.

Napięcie rosło...

Rząd Hiszpanii uznał, iż zdolność regulacyjna systemu była niedostateczna, przede wszystkim z powodu złego planowania. Red Eléctrica wiedziała, iż jedna elektrownia konwencjonalna nie będzie działać, ale operator nie podjął żadnych działań "na wszelki wypadek". To jednak nie wszystko.

Okazało się bowiem, iż część źródeł konwencjonalnych nie odpowiedziała w sposób adekwatny na żądania operatora. W informacji rządu znalazło się wręcz stwierdzenie, iż zamiast kompensować moc bierną, wręcz dostarczały ją do systemu, potęgując problem. Po kolejnych wahaniach częstotliwości operator żądał odpowiednich działań, ale te nie nadeszły przed całkowitym zanikiem.

W dodatku niektóre z elektrowni podtrzymujących system wyłączyły się zanim napięcie przekroczyło dopuszczalne granice, które w hiszpańskiej sieci 400 kV wynoszą od 380 do 435 kV. Natomiast niektóre podjęte działania, jak odcinanie odbiorców czy całych regionów wręcz pogłębiały problem, bo skutkowały skokiem i tak już za wysokiego napięcia.

Nie ma winnych ludzi

Minister energii Hiszpanii Sara Aagesen nie wskazała, kto z wytwórców i dlaczego zachował się tak, a nie inaczej. Jak stwierdziła, hiszpańskie prawo nie pozwala w tym momencie wskazywać palcem. My możemy dodać, iż w zasadzie wszystkie źródła systemowe w Hiszpanii należą do czterech firm: Iberdroli, Naturgy, Endesy i EDP.

Aagesen dodała, iż ustalenia rządu to nie akt oskarżenia, dlatego nie ma mowy o dymisji szefowej Red Eléctrica Beatriz Corredor.

Natomiast szczegóły odpowiedzialności ustalą sądy albo CNMC, czyli hiszpański urząd antymonopolowy.

Rząd przedstawił też wnioski z awarii. Komisja rekomendowała m.in. wzmocnienie nadzoru nad wypełnianiem obowiązków przez wszystkie podmioty systemu, zwiększenie elastyczności, a także mocy magazynów energii. Plany energetyczne na lata 2025–2030 mają dać priorytet odbiorcom przemysłowym i poprawić regulacje dotyczące rynku bilansującego.

Komunikat stwierdza też, iż komisja napotkała trudności w dostępie do pełnych danych od niektórych uczestników rynku. Po zakończeniu pracy – w granicach przejrzystości i poufności – przekaże CNMC sprawy wymagające dalszego zbadania i ewentualnego wszczęcia procedur administracyjnych.

Przypomnijmy, iż swój raport przygotowuje też ENTSO-E czyli europejska organizacja operatorów sieci przesyłowych. Powinien być gotowy jesienią.

Minister zaznaczyła jednocześnie, iż podstawową przyczyną nie był brak wystarczającej generacji. Nie obciążyła też fotowoltaiki winą za „apagón”, choć takie sugestie pojawiały się po blackoucie niemal taśmowo. Hiszpanie kompletnie się nimi nie przejęli. Kilka dni po awarii ich struktura wytwarzania wróciła do normy. W maju 2025 roku fotowoltaika dostarczyła 23,5% energii elektrycznej, hydroenergetyka - 17,3%, a wiatr - 16,7%. Z gazu pochodziło niecałe 16%.

Wciąż za to szuka swojej odpowiedzi pytanie, dlaczego ubytek zgłosiła owa feralna elektrownia, która wykręciła się od pracy 28 kwietnia.

Idź do oryginalnego materiału