Lotniczy gigant Boeing oficjalnie potwierdził, iż walczy z „incydentem cyberbezpieczeństwa” dotyczącym infrastruktury przedsiębiorstwa. Wcześniej, przejęciem systemów firmy chwalili się hakerzy z grupy LockBit.
Boeing ofiarą rosyjskich hakerów
Rzecznik Boeinga Jim Proulx przekazał mediom, iż cyberprzestępcy wzięli na cel „elementy systemu [produkcji] części i dystrybucji” przedsiębiorstwa. – Sprawa ta nie wpływa na bezpieczeństwo lotów. w tej chwili aktywnie badamy incydent i koordynujemy działania z organami ścigania i regulatorami. Powiadomiliśmy też naszych klientów i dostawców – dodał przedstawiciel Boeinga w oświadczeniu przesłanym dziennikarzom TechCrunch.
Przedsiębiorstwo nie zapewniło jednak dalszych informacji o ataku. Odmówiło potwierdzenia m.in. tego, czy dane zostały zaszyfrowane, jakie były to informacje i czy zostały one przeniesione z systemów firmy na serwery hakerów.
Jeszcze przed ogłoszeniem znana firma lotnicza pojawiła się na liście celów LockBit, a grupa ta przyznała się do zorganizowania akcji. Hakerzy ze sprzyjającej Rosji formacji specjalizują się w atakach ransomware i od 2019 r. mieli przeprowadzić blokady ponad 1 800 systemów na całym świecie.
Płacenie okupu hakerom nielegalne? USA stawia granice
W usuniętym już wpisie w social mediach hakerzy grozili Boeingowi publikacją „ogromnej ilości” wrażliwych danych. Pierwszy deadline przesłania okupu za informacje już minął, a skasowanie wpisu jest zwykle oznaką negocjacji firmy z przestępcami lub opłacenia części żądanej kwoty.
Boeing odmówił odpowiedzi na pytanie, czy firma zdecydował się na opłacenie okupu na rzecz hakerów. Nic dziwnego, bo sprawa ta jest wątpliwa pod względem legislacyjnym.
Rząd federalny USA niedawno nałożył bowiem sankcje na hakerów z grupy Evil Corp. Grupa ta powszechnie uważana jest za zależną od LockBit. Wypłacanie środków podmiotom objętym ograniczeniami jest zaś prawnie zakazane zarówno dla obywateli Stanów Zjednoczonych, jak i firm operujących na tym terytorium.