
Sztuczna inteligencja coraz częściej decyduje o awansach, zwolnieniach i podwyżkach. Ponad 60 proc. ankietowanych menedżerów korzysta z AI przy ocenie pracowników.
Strach wobec zamiany pracowników na inteligentne programy komputerowe i roboty stale rośnie. Grupami zawodowymi, które w teorii nie przejmują się potencjalnymi zmianami na rynku pracy są wyspecjalizowani eksperci, tacy jak choćby naukowcy czy trenerzy sportowi, a także zawody zaufania społecznego jak lekarze, pielęgniarki czy opiekunowie osób starszych.
Jednak nie oznacza to, iż przedstawiciele tego typu profesji są całkowicie wolni od dominacji AI. Bo jak się okazuje, ta przez cały czas ma możliwość mieszania w kadrach.
Beznadziejne materiały szkoleniowe i zwolnienia twoich kolegów mogą mieć wspólny mianownik. Sztuczną inteligencję
Platforma Resume Builder przeprowadziła ankietę na 1342 menedżerach ze Stanów Zjednoczonych, którzy mają podległych pracowników i w ramach swojej roli w firmie mają moc sprawczą co do tego, kto może zostać awansowany, a kto zwolniony.
Jak wynika z odpowiedzi ankietowanych, 65 proc. menedżerów korzysta z AI w pracy – a wśród korzystających z AI w pracy, aż 94 proc. korzysta ze sztucznej inteligencji przy podejmowaniu decyzji wobec podwładnych. Najczęściej AI ma słowo przy decyzjach związanych z podwyżkami (78 proc. ankietowanych), awansami (77 proc.), zwolnieniami (66 proc.), a choćby wypowiedzeniami stosunku pracy (64 proc.).
Najczęściej jako pomocnika w sprawach pracowników wskazywano ChatGPT – z chatbota OpenAI korzysta 53 proc. ankietowanych menedżerów. 29 proc. twierdzi, iż korzysta głównie z Copilota Microsoftu, a 16 proc. z Gemini Google’a. Tylko 3 proc. twierdzi, iż korzysta głównie z innych narzędzi.
Oprócz decyzji ważących na karierze pracowników menedżerowie namiętnie wykorzystują AI do tworzenia materiałów szkoleniowych (97 proc.), do budowania planów rozwoju pracowników (94 proc.), do oceny wyników podwładnych (91 proc.) oraz do opracowywania planów poprawy wyników (88 proc.).

Aż 71 proc. ankietowanych menedżerów była pewna sprawiedliwego, pozbawionego uprzedzeń traktowania pracowników przez AI. Jednocześnie jedynie 16 proc. z nich „często” daje sztucznej inteligencji wolną rękę w podejmowaniu decyzji. „Cały czas” bez ingerencji człowieka działa AI na polecenie jedynie 5 proc. menedżerów.
Pomimo iż AI ma autonomię, która jeszcze kilka lat temu by nam się nie śniła, wynika ona w większości z własnego doświadczenia. Bo jedynie co trzeci menedżer otrzymał formalne szkolenie związane z wykorzystaniem AI w pracy. 43 proc. z nich otrzymało jedynie formalne instrukcje co do zachowania wobec i wykorzystania AI, a 24 proc. nie otrzymało ani tego ani tego.
Ankieta obnaża smutną rzeczywistość
Zostawianie kluczowych decyzji kadrowych w rękach AI to igranie z ogniem, którego skutki mogą być opłakane zarówno dla pracowników, jak i dla samych firm. Sztuczna inteligencja – mimo wszystkich swoich zalet – wielokrotnie udowadniała, iż potrafi być stronnicza, podatna na halucynacje i całkowicie ślepa na kontekst, w którym porusza się człowiek. Zwolnienie pracownika, odmowa awansu czy pominięcie przy podwyżce to decyzje, które wymagają empatii, znajomości zespołu i realiów, w jakich pracuje dana osoba – czego AI zwyczajnie nie ma.
Tymczasem menedżerowie coraz chętniej oddają jej stery, ufając w sprawiedliwość algorytmów, których działania często sami do końca nie rozumieją. Skutek? Coraz więcej decyzji personalnych, które są szybkie, tanie… i odhumanizowane. W imię efektywności znikają niuanse, a w ich miejsce wchodzi binarna logika zero-jedynkowa. Tylko iż życie i praca to nie tabelka w Excelu – i jeżeli o tym zapomnimy, gwałtownie okaże się, iż to nie AI służy firmom, ale firmy AI.
Może zainteresować cię także: