Dariusz Lachowski
Dariusz Lachowski
Wielu ludzi doświadcza w tej chwili uczucia pewnego strachu lub przerażenia związanego z postępującą robotyzacją życia codziennego. W szczególności niepokój budzi u nich fakt, iż sztuczna inteligencja sięga do najbardziej skrywanych ludzkich tajemnic, coraz częściej, trafnie tworząc, absorbujące swoją prostotą wypowiedzi.
W różnych wytwórniach od dawna używane są roboty, choć nie takie, jak kreślą w swoich wizjach wzięci reżyserzy wysokonakładowych filmów science fiction. W zakładach przemysłowych najczęściej instalowane są ramiona robotów, bez ustanku i bez zmęczenia wykonujące te same powtarzające się czynności z zegarmistrzowską precyzją. Taka automatyzacja nudnych procesów znajduje zastosowanie podczas składania, pakowania, spawania, malowania, sortowania, transportu czy też pewnych operacji przy taśmach produkcyjnych.

Od lat staje się to wyzwaniem dla współpracy człowiek-robot, gdy w niektórych przypadkach roboty nie zastępują całkowicie ludzi, ale współpracują z nimi. To nowa koncepcja nazywana „robotyką kolaboratywną”, gdzie roboty i ludzie pracują razem, wykorzystując swe unikalne umiejętności. Oprócz zwiększenia produkcji i jej bezpieczeństwa, co w większości przypadków przynosi wiele korzyści, niewątpliwie stwarza też różnego rodzaju wyzwania dla rynku pracy i to nie tylko negatywne.
Pomysł wykorzystania robota w sztuce nie jest nowy, a ten, o którym chcę napisać, zrodził się w głowach dwóch kontrowersyjnych artystów z „Państwa Środka” Sun Yuan i Peng Yu. W roku 2016 zmodyfikowali ramię robota, często spotykane na liniach produkcyjnych, takich jak te w przemyśle samochodowym i zainstalowali na nim specjalnie zaprojektowaną łopatę/miotłę. Ściśle współpracując z inżynierami robotyki, zaprojektowali też serię trzydziestu dwóch ruchów do wykonywania przez maszynę, a tę odizolowali od przestrzeni wystawowej ścianami akrylowej klatki. Całość została zbudowana i uruchomiona w Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku pod ciekawym tytułem „Can’t Help Myself”.

Obserwowana za przeźroczystych ścian maszyna zdaje się poruszać i żyć własnym życiem wywołując u podglądających wrażenie, iż oto nabiera świadomości, by w końcu ewoluować w jakąś formę życia, która schwytana i zamknięta w przestrzeni akrylowej klatki przynosi widzom niesamowitą satysfakcję z oglądania nieprzerwanego działania robota. Wywołuje u oglądających podniecenie ukryte w poczuciu podglądactwa, przedziwnego wojeryzmu w przeciwieństwie do dreszczyku emocji lub napięcia i ostatecznie sprawia, iż maszyna jest przez nich akceptowana, w pewnym stopniu personifikowana. Widzowie starają się odnaleźć odpowiedź na pytanie kto w tym przypadku jest bardziej bezbronny: człowiek, który zbudował maszynę czy maszyna kontrolowana przez człowieka?
Czujniki rozpoznania wizualnego i systemy systemu ściśle ze sobą powiązane służą tylko jednemu celowi – robot ma za zadanie zatrzymać lepką, ciemnoczerwoną ciecz w określonym obszarze działania. Kiedy czujniki wykryją, iż płyn wypływa zbyt daleko, ramię gorączkowo wpycha go z powrotem na miejsce, pozostawiając smugi na ziemi i rozpryski na otaczających ścianach.
Tytuł instalacji „Can’t Help Myself” odnosi się do pozornie niekończącego się zadania robota polegającego na powstrzymaniu płynu. Robot nie jest w stanie powstrzymać się przed odgarnianiem, mimo iż płyn ciągle sączy się na zewnątrz. Może to sugerować, iż robot uwięziony jest w cyklu powtarzalnych zachowań, których w żaden sposób nie może kontrolować.
Praca Sun Yuan i Peng Yu interpretowana jest na różne sposoby. Niektórzy widzowie postrzegają to jako komentarz do postępującej automatyzacji świata i potencjalnych zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją. Inni postrzegają to jako metaforę ludzkiej natury i naszej własnej niezdolności do kontrolowania własnych impulsów. Prawda jest jednak inna.

Autorzy instalacji znani są z wykorzystywania czarnego humoru do poruszania kontrowersyjnych tematów, a niekończący się, powtarzalny taniec robota przedstawia absurdalne i syzyfowe spojrzenie na współczesne problemy związane z migracją i suwerennością. Krwawe ślady, które gromadzą się wokół ramienia maszyny, przywołują przemoc wynikającą z inwigilacji i pilnowania stref granicznych. Te instynktowne skojarzenia zwracają uwagę na konsekwencje autorytaryzmu kierowanego programami politycznymi, które dążą do ustanowienia większej liczby granic między miejscami i kulturami oraz do coraz częstszego wykorzystanie technologii do monitorowania środowiska.
Prezydent Andrzej Duda, podczas jednego z radiowych wywiadów powiedział, iż jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo, iż wybory, a wraz z nimi referendum dotyczące relokacji migrantów, odbędą się w październiku. Termin 15 października uznał za „bardzo ładną datę” i zwrócił uwagę, iż Polacy nie przepadają za długimi kampaniami wyborczymi.