ChatGPT ma 3 lata. Namieszał bardziej, niż myślimy

konto.spidersweb.pl 1 godzina temu

ChatGPT przez trzy lata rozmontował dotychczasowy porządek internetu, a ja mam wrażenie, iż wciąż nie rozumiemy, jak bardzo zmienił rzeczywistość, w jakiej żyjemy.

3 lata temu – dokładnie 30 listopada 2022 roku – OpenAI udostępniło publicznie chatbota ChatGPT. ChatGPT na początku swojego istnienia był jedynie eksperymentem. Nie produktem, nie usługą, nie zaawansowanym systemem do konwersacji z człowiekiem. Po prostu eksperymentem tego, co ludzie – mając wolny i nieograniczony dostęp – mogą zrobić ze specjalnie wytrenowanym i dostrojonym wariantem modelu InstructGPT (który z kolei był dostrojoną wersją GPT-3.5).

Cóż, jak dobrze wiemy, mogą przewrócić do góry nogami znany nam porządek świata.

ChatGPT ma 3 lata. Rewolucja, której nikt nie planował

ChatGPT nie powstał z potrzeby zmiany świata czy opracowania przez OpenAI jakiejś zupełnie nowej technologii. Jest wręcz przeciwnie, bo wszystkie modele GPT OpenAI oparte są na architekturze transformer opisanej przez badaczy Google’a w 2017 roku w publikacji „Attention Is All You Need”. Od 2018 roku – używając właśnie architektury transformer – OpenAI rozwija modele z rodziny GPT. I nie tylko OpenAI, bo architektura nie została opatentowana i każdy mający odpowiednie zasoby (i ludzkie i mocy obliczeniowej) może stworzyć własny duży model generatywnej sztucznej inteligencji.

Jednak problem, który miało całe środowisko uczenia maszynowego i sztucznej inteligencji to fakt, że… adekwatnie nie wiadomo co z tak wytrenowaną generatywną AI zrobić. Choć od pierwszych iteracji modeli GPT- OpenAI płatnie udostępniało API modeli, za pomocą którego można było stworzyć własnego chatbota lub asystenta. Jednak przez cały czas było to terytorium dla zaawansowanych użytkowników, o ile nie po prostu dla przedsiębiorstw, o tyle ze względu na cenę, jak i poziom trudności wejścia.

ChatGPT był inny. Jego interfejs od wejścia witał prostym paskiem, w które wpisuje się zapytanie. Po wciśnięciu przycisku „Enter” strona zamienia się w czat znany z komunikatorów dwustronny interfejs z dymkami. A w dymkach to, co zachwyca ludzi najbardziej – odpowiedzi na każde możliwe pytanie, brzmiące niczym napisane przez człowieka.

W dniach po premierze często sprawdzałem Twittera i był taki szalony okres, kiedy feed zapełniał się zrzutami ekranu z ChatGPT. Spodziewałem się, iż będzie to intuicyjne dla ludzi i iż zyska popularność, ale nie spodziewałem się, iż osiągnie taki poziom popularności w mainstreamie

wspominal John Schulman, badacz w dziedzinie uczenia maszynowego i jeden z założycieli OpenAI.

I to nie tylko feed na Twitterze, bo OpenAI odnotowywało szalone liczby także na swoich serwerach

W liczbach widać najlepiej, jak gwałtownie ChatGPT wyrósł z „eksperymentu” do jednego z najpopularniejszych produktów technologicznych w historii. Już w pierwszym miesiącu po premierze miał milion aktywnych użytkowników tygodniowo, a po dwóch miesiącach przekroczył barierę 100 milionów. Tempo przyspieszało z każdym kolejnym modelem, aż we wrześniu 2025 r. licznik tygodniowych użytkowników sięgnął 800 milionów – niemal jednej dziesiątej populacji świata. Do tego dochodzi nie mniej imponująca skala codziennego użycia: latem 2025 r. ChatGPT obsługiwał ponad 2,5 miliarda wiadomości dziennie, co daje średnio 29 tysięcy odpowiedzi na sekundę.

Rosła nie tylko liczba użytkowników indywidualnych, ale także firm korzystających z modeli OpenAI. W listopadzie 2025 r. spółka informowała już o milionie płacących klientów biznesowych – od zespołów wdrażających ChatGPT for Work po firmy korzystające z API na własnych platformach. Takie skumulowane zainteresowanie przełożyło się bezpośrednio na wartość samego OpenAI: z 80 miliardów dolarów na początku 2024 r. do 157 miliardów jesienią tego samego roku, a następnie do 500 miliardów we wrześniu bieżącego roku 2025 r. W efekcie firma stała się najbardziej wartościowym startupem w historii, a analitycy zaczęli spekulować, iż ewentualne wejście na giełdę mogłoby wynieść jej wycenę choćby do poziomu biliona dolarów.

Popularność ChatGPT okazała się przy tym wyjątkowo szeroka geograficznie i demograficznie. Usługa jest dziś dostępna w ponad 150 krajach, a wśród najaktywniejszych rynków znajdują się nie tylko Stany Zjednoczone i Indie, ale też Brazylia, Niemcy, Indonezja czy Filipiny. Jak informuje Business Insider, zmieniła się również struktura samych użytkowników: w pierwszych miesiącach dominowali ci o „męskich” imionach, ale w 2025 r. proporcje wyrównały się, a choćby zaczęły przechylać na stronę „żeńskich” imion. Jednocześnie coraz większa część ruchu to zapytania niezwiązane z pracą – ich udział wzrósł z 53 proc. do 73 proc. w ciągu zaledwie roku.

Innymi słowy, OpenAI poprzez opakowanie starego cukierka w nowy papierek zapewniło sobie pierwszą lokatę w sercach zarówno użytkowników z całego świata, jak i krezusów Doliny Krzemowej.

Jednak cukierek w nowym opakowaniu wciąż pozostaje niezdrowy

W trzy lata od premiery ChatGPT stał się nie tylko najszybciej rosnącą aplikacją konsumencką w historii, ale też narzędziem, które zmieniło codzienne nawyki milionów ludzi. Dziś to właśnie od rozmowy z chatbotem zaczyna się wiele prostych pytań: jak coś naprawić, jak zrozumieć skomplikowany temat, jak napisać wiadomość do współpracownika, z którym rzadko rozmawiamy. ChatGPT stał się „nowym wejściem” do internetu, a to, co generuje AI, staje się odpowiedzią łatwiejszą w przyswojeniu niż wyniki tradycyjnego wyszukiwania. Dla coraz większej grupy użytkowników jest tym, czym kiedyś było Google – pierwszym miejscem, do którego zagląda się po odpowiedź.

Ta zmiana pociągnęła za sobą kolejne. ChatGPT zaczął przejmować zadania, które jeszcze niedawno wydawały się niewymienne: pisanie prac domowych, maili, raportów, tworzenie kodu programistycznego, analizowanie dokumentów. Internet gwałtownie zapełnił się syntetycznymi treściami – od wątpliwie pisanych artykułów, przez masowo generowane e-booki i filmiki, po całe profile w mediach społecznościowych, gdzie „Kasia” lub „Basia” z „Domowej kuchni” czarują wygenerowanym przez AI przepisem i ilustracjami.

Równolegle wybuchły protesty twórców i artystów, zaniepokojonych tym, iż modele trenowane na dorobku całych branż zaczynają wypierać pracę człowieka lub obniżać jej wartość. Reakcje wydawców i mediów były różne: jedni podpisywali umowy licencyjne, inni kierowali pozwy. Jeszcze inni wciąż próbują się pozbierać po tym, jak crawlery – specjalne boty zbierające z internetu dane dla AI – rozwaliły im serwery.

Wpływ ChatGPT coraz częściej dotyka też sfery prywatnej. Ludzie zaczęli traktować chatboty jak rozmówców, powierników, czasem choćby jak substytut relacji. W sieci pojawiały się historie o emocjonalnym przywiązaniu, o szukaniu wsparcia w kryzysowych sytuacjach, ale też o ryzykownych interakcjach, które postawiły pytania o odpowiedzialność twórców tych narzędzi. Jednocześnie narzędzia generatywne stały się wygodnym instrumentem dla twórców propagandy, kampanii politycznych i farm klików – do tego stopnia, iż niskiej jakości treści doczekały się własnej nazwy: slop.

Równolegle ChatGPT uruchomił globalny wyścig technologiczny, którego dynamika przypomina bardziej wir niż liniowy postęp. Przewaga OpenAI jeszcze w 2024 r. wydawała się niepodważalna, ale kolejne miesiące pokazały, iż w AI nic nie jest dane na długo. Google, Meta, Anthropic, chińskie startupy i środowiska open-source co kilka miesięcy zmieniały układ sił i pokazywały, iż ChatGPT i inne produkty OpenAI są świetne – ale…

Ale Google nadgonił pomimo bycia powszechnie karconym za kiepskie wyniki Barda przez cały 2023 r, Microsoft zaczął tworzyć najbardziej znienawidzonego asystenta – pomimo przecierania szlaków na początku 2023 r. Szlaki, które przetarł Microsoft Edge z czatbotem Bing (obecnym Microsoft Copilot) wykorzystało Perplexity do stworzenia przeglądarki Comet. W branży przyjęło się już mówić o „gorących krzesłach” – wyścigu, w którym każdy lider wie, iż za chwilę ktoś inny wskoczy na jego miejsce.

Po trzech latach żyjemy więc w świecie, który powstał w dużej mierze dzięki ChatGPT: świecie zachwytu i niepokoju, przełomów i błędów, nowych możliwości i nowych zagrożeń. Dla jednych to początek technologicznego renesansu, dla innych – kolejna odsłona cyklicznych obietnic o „rewolucji” z Doliny Krzemowej. Niezależnie od tego, gdzie kto stoi, trudno udawać, iż ta technologia minęła nas bokiem. W jakimś stopniu dotknęła każdego.

Więcej na temat sztucznej inteligencji:

Idź do oryginalnego materiału