Użytkownicy na całym świecie zaczęli obawiać się, iż Google potajemnie wykorzystuje ich wiadomości z Gmaila do szkolenia modelu Gemini. Fala niepokoju przetoczyła się przez media społecznościowe, wywołując kolejne spekulacje i nieporozumienia.
Firma postanowiła stanowczo uciąć plotki, rozsiewane m.in. przez Malwarebytes. Tłumaczą, iż treści z Gmaila nie są wykorzystywane do trenowania Gemini – i nigdy nie zostały automatycznie udostępnione systemowi AI. Sytuacja jednak jasno wskazuje jaką opinią cieszy się korporacja.
Skąd ten pomysł?
Zamieszanie zaczęło się na platformie X, gdzie część użytkowników zaczęła powielać informacje, jakoby każdy właściciel Gmaila został „automatycznie zapisany” do programu udostępniania swoich maili i załączników na potrzeby treningu Gemini. Źródła wskazywały, iż można temu zapobiec wyłącznie poprzez manualne wyłączenie funkcji „Inteligentnych funkcji Gmaila”.
Problem w tym, iż – jak podkreśla Google – to nieprawda. Firma wyjaśnia, iż inteligentne funkcje działają w Gmailu od lat i mają jedynie organizować skrzynkę oraz wspierać użytkownika przy pisaniu odpowiedzi. Według Google nie istnieje mechanizm automatycznego przekazywania treści prywatnych maili do Gemini.
IMPORTANT message for everyone using Gmail.
You have been automatically OPTED IN to allow Gmail to access all your private messages & attachments to train AI models.
You have to manually turn off Smart Features in the Setting menu in TWO locations.
Retweet so every is aware. pic.twitter.com/54FKcr4jO2
Jeden z postów które nakręciły spiralę – ze zrzutami wskazującymi jak wyłączyć funkcję i gdzie Google „przemyciło” informacje o trenowaniu.Do zamieszania dołożył się również wpis firmy Malwarebytes, która powieliła nieścisłości we wpisie na blogu, uwiarygadniając je. Dopiero po krytyce wpis został zaktualizowany, a sytuacja została określona przez autorów jako „burza nieporozumień”.
Nie, żeby nie trenowali. Ale dopiero, gdy użyjesz Gemini
Wątpliwości użytkowników nie były całkowicie bezpodstawne. Google wyjaśnia, iż dane, które użytkownik samodzielnie wprowadza bezpośrednio do Gemini (np. treść promptu), mogą zostać wykorzystane do trenowania modelu. Jednocześnie firma zaznacza, iż dane z aplikacji Google Workspace – w tym z Gmaila, Dokumentów czy Arkuszy – nie są pobierane do Gemini automatycznie. System może więc uczyć się na mailach dopiero wtedy, gdy użytkownik wyda mu wyraźne polecenie, np. poprosi o odpisanie. To rozróżnienie było jednak zbyt mało precyzyjne dla części internautów, co doprowadziło do medialnej afery.
Rosnący niepokój
Obawy związane z treningiem modeli AI na prywatnych danych narastają. W ostatnich miesiącach podobne kontrowersje dotyczyły także Meta i LinkedIn, które ogłosiły plany wykorzystywania części danych użytkowników do trenowania sztucznej inteligencji. Dane użytkowników z państw Unii są lepiej chronione prawnie, ale niedługo może się to zmienić. W tym artykule opisaliśmy projekt poluzowania RODO w kontekście AI, nad którym pracuje Komisja Europejska.
Sytuacja z Gmailem jasno wskazuje, iż użytkownicy spodziewają się po big techu wykorzystywania ich prywatnych danych, prób „przemycenia” informacji o tym, i innych nieczystych zagrywek.
Temat zamknięty?
Google utrzymuje, iż nie planuje automatycznego trenowania Gemini na wiadomościach użytkowników. Firma przekonuje, iż całe zamieszanie to wynik błędnych interpretacji i ostrzega przed powielaniem niezweryfikowanych informacji. Jestem jednak pewien, iż podobne wybuchy paniki będą pojawiać się coraz częściej. A firmy takie jak Google będą musiały dobierać słowa wyjątkowo ostrożnie, by uniknąć kolejnych kryzysów komunikacyjnych. Cóż – same na to zapracowały.
Źródło: The Verge, Google, Malwarebytes
















