
Koniec wsparcia dla Windows 10 to symboliczne zamknięcie pewnej epoki. Niemniej, Microsoft nie zamierza jedynie gasić światła w przełomowych produktach: przeciwnie, zapowiada przy okazji coś, co — według niego — może całkowicie zmienić sposób, w jaki korzystamy z komputerów.
Windows 10 zakończył wraz z ostatnim Patch Tuesday swój cykl życia. Żegnamy wiec OS, który przez niemal dekadę był domem dla setek milionów użytkowników. Zaraz po tym symbolicznym końcu, Microsoft zapowiedział coś, co może być początkiem zupełnie nowego rozdziału w historii komputerów osobistych. Przynajmniej o ile mówimy o świecie Windows.
Na oficjalnym profilu pojawił się enigmatyczny wpis: „Czas dać odpocząć Twoim palcom”. Prosty komunikat, który może zwiastować kierunek zmian. Tylko jakich?
Windows bez klawiatury i myszy?
Microsoft od dawna rozwija funkcje głosowego sterowania komputerem. Ba, już za czasów Windows 10 i Windows Phone 8.1, w ekosystemie giganta zawitała Cortana. Była jednak silnie ograniczona rynkowo i… funkcjonalnie. Nie spełniała oczekiwań i nie karmiła nadziei, które w niej pokładano. Tym razem chodzi o coś więcej: tym bardziej iż mamy trochę inne realia i możliwości wynikające z LLM-ów. Firma chce, by mówienie do komputera stało się tak naturalne, jak stukanie w klawiaturę. A choćby – by całkowicie je zastąpiło. Przynajmniej w niektórych zastosowaniach.
Tak uzyskamy system, który nie tylko zareaguje na komendy, ale i zrozumie kontekst rozmowy. Poprosisz o podsumowanie ostatniego spotkania, to wykorzysta dane z Outlooka oraz z Office’a, by streścić to konkretne spotkanie i wrzucić to do odpowiedniego pliku. Taki sposób pracy może przenieść się i na inne aktywności związane z obsługą komputera: masowe konwersje plików i zmiany nazw. Przynajmniej mam takie osobiste marzenie.
Niech Cię Windows zrozumie
Pavan Davuluri, szef działu Windows and Devices, zapowiedział w sierpniu, iż następna generacja Windows stanie się „bardziej wszechobecna, multimodalna i semantyczna”. Pod tymi — nieco górnolotnymi określeniami — kryje się po prostu system, który ma rozumieć znaczenie tego, co mówisz, a nie tylko ograniczający się do rozpoznawania głosu oraz komend.
Windows będzie zatem świadomy w zakresie kontekstu: rozpozna, czy piszesz maila, czy oglądasz film, i odpowiednio dostosuje interfejs. Wizja cudowna. Tyle iż Microsoft ma tendencję do „średniego” dowożenia tego typu rzeczy. Więc jestem ostrożny.
Agent zamiast systemu
Microsoft określa ten kierunek mianem agentowego OS-u – systemu, który działa samodzielnie, przewidując potrzeby użytkownika. Bardziej czytelnie, chodzi o głębszą integrację Copilota z każdym elementem systemu.
Dopełnieniem tej wizji jest MCP, Microsoft Copilot Platform – zestaw narzędzi umożliwiających programistom tworzenie aplikacji współpracujących z Copilotem. Gigant zamierza zadbać o całą platformę komunikacji między człowiekiem a maszyną.
Od interfejsu do dialogu
Windows ma przestać być interfejsem – ma stać się… konwersacją. To kierunek, który widać również u konkurencji, ale Microsoft wydaje się iść dalej. Chce stworzyć środowisko, w którym mówisz, komputer rozumie, a klawiatura staje się reliktem: ewentualnie dodatkiem w określonych sytuacjach.
Czy to możliwe? Technicznie – owszem. Ale co z odbiorcami tego typu nowinek? Użytkownicy są przywiązani do fizycznych narzędzi, a głos wciąż bywa traktowany z rezerwą. Ba, za czasów Cortany, Windows 8, to przyzwyczajenia użytkowników definiowały porażki giganta. Ludzie nie chcieli rewolty i uszczęśliwiania ich na siłę. Microsoft musiał zrobić kilka kroków wstecz, żeby ostatecznie pójść do przodu: w Windows 10 powróciło Menu Start, a kafelki w Windows 11 zniknęły bezpowrotnie. Pytanie, czy tym razem Microsoftowi uda się przełamać opór odbiorców w zakresie proponowanych zmian.
Co to znaczy dla użytkowników?
Jeśli Microsoft rzeczywiście wprowadzi „Windows obsługiwanego głosowo”, dokona bardzo śmiałego ruchu. Potencjalnie Windows uzyska ogromne możliwości przyspieszania wszelkich operacji wykonywanych na komputerze. Nie wiemy jedynie, czy użytkownicy w ogóle są na to gotowi. Czy to aby nie zbyt radykalne zmiany, jak na obecne realia. Mam nadzieję, iż w Redmond zainwestowano w odpowiednio rozległe badania fokusowe.
Czytaj również: Lepiej zaktualizuj swój komputer z Windows. Bez poprawek będzie łatwym celem
Jeśli się uda, Microsoft uzyska naprawdę bardzo mocne karty i coś, co konkurencji będzie trudno nie tyle skopiować, co przekonać odbiorców do tego, iż „oferuje coś lepszego”. W najgorszej sytuacji zdaje się być w tej chwili Apple, które bardzo niemrawo podchodzi do kwestii sztucznej inteligencji i jest wyraźnie w tyle. A nikt nie ma w tej chwili wątpliwości co do tego, iż jest to kierunek… bardzo przyszłościowy i pożądany.