
Google świetnie sobie radzi – przychody rosną niemal w każdej kategorii, włączając w to podstawowy biznes grupy, jakim są reklamy w wyszukiwarce oraz usługi chmurowe. I to właśnie przez sukces usług chmurowych firma musi wydać więcej na inwestycje – aż 85 mld dolarów w tym roku. ale na horyzoncie już pokazują się zagrożenia – zarówno ze strony regulacyjnej, jak i od najgroźniejszych konkurentów.
Google świetnie sobie radzi…
Drugi kwartał tego roku był świetnym okresem dla Google i jego spółki-matki Alphabet. Przychody wzrosły o 14%, czyli nieco szybciej niż spodziewał się rynek a wzrost przychodów reklamowych związanych z wyszukiwarką przyspieszył do 12%, dzięki czemu przekroczyły one 60 mld dolarów.
Ten solidny wzrost przychodów związanych z wyszukiwarką jest niezmiernie istotny dla spółki – świadczy on o tym, iż Google jak dotąd nieźle sobie radzi z utrzymaniem lojalności internautów, pomimo coraz większej popularności chatbotów AI, takich jak ChatGPT, które coraz częściej zastępują Google jako podstawowe źródło informacji.
Przyzwoite wyniki pokazał również YouTube, którego przychody wzrosły o 10% do 9,8 mld dolarów, czyli więcej niż spodziewali się analitycy.
Jednym z najszybciej rosnących biznesów spółki są usługi chmurowe. Również tutaj Google odnotował przyspieszenie wzrostu przychodów – do 32% z 28%. Przychody z Google Cloud Platform to jednak wciąż raptem 14% z niemal 100-milardowych przychodów kwartalnych spółki.
… więc musi wydać więcej
Przychody GCP będą najprawdopodobniej przez cały czas rosły szybko, bo Google twierdzi, iż popyt na jego usługi stale rośnie. I to na tyle szybko, iż spółka przyspiesza wydatki na budowę nowych centrów danych. Teraz planuje wydać w tym roku aż 85 mld dolarów, – to o 10 mld dolarów więcej niż sygnalizowane wcześniej 75 mld dolarów i jakieś 27 mld dolarów więcej niż jeszcze pół roku temu zakładali analitycy.
Inwestorzy na wieść o zwiększonych nakładach inwestycyjnych zwykle reagują nerwowo i tak było też tym razem – kurs spółki na chwilę zanurkował. Jednak inwestorów uspokoiły zapewnienia, iż wzrost nakładów jest związany ze zwiększonym popytem ze strony klientów a nie z potrzebami własnymi spółki, istnieją więc szanse, iż nakłady te dość gwałtownie się zwrócą.
II kwartał silny nie tylko w finansach
II kwartał był dobry dla spółki również pod innymi względami. Jej najnowszy model AI Gemini Pro wdarł się na szczyt Chatbot Areny i pozostaje tam do dzisiaj. Spółka wprowadziła do tego modelu tryb Deep Thinking, w którym procesy rozumowania prowadzone są równolegle, co pozwala analizować jednocześnie wiele możliwych wariantów. Jak się niedawno dowiedzieliśmy, właśnie ten tryb pozwolił AI od Google osiągnąć poziom złotych medalistów olimpiady matematycznej.
Poza ulepszonymi modelami językowymi dostaliśmy również nowe modele multimedialne: model wideo Veo3 i model graficzny Imagen 4. Z kolei programiści dostali dostęp do Jules, agentowego systemu wspomagającego programowanie.
Dodatkowo NotebooLM, jedne z najpopularniejszych narzędzi AI ze stadni Google, doczekało się aplikacji mobilnych, zarówno na Androida i iOS.
Ale na horyzoncie już są chmury
Pojawia się jednak pytanie, czy ten dobry dla Google kwartał nie był przypadkiem ciszą przed burzą. Już w sierpniu firma usłyszy, jaką decyzję podejmie sędzia Amit Mehta w wytoczonej przeciw Google przez Departament Sprawiedliwości sprawie związanej z nadużywaniem przez firmę pozycji dominującej na rynku wyszukiwania internetowego.
Już rok temu Mehta wydał werdykt, iż Google jest winne, teraz dowiemy się, jakie zostaną zastosowane środki zaradcze. Departament Sprawiedliwości chce, by zmusić firmę do sprzedaży przeglądarki Google, zakazać płatności do takich firm jak Apple w zamian za uczynienie Google domyślną wyszukiwarką i wymóc na firmie podzielenie się z konkurentami danymi używanymi przez wyszukiwarkę. Z tych trzech, bardzo bolesnych dla firmy propozycji, sprzedaż Chrome’a wydaje się w tej chwili najmniej prawdopodobna. Google już zapowiedział, iż złoży apelację do decyzji sędziego Mehty.
Drugim problemem, który może mieć długofalowe negatywne skutki dla firmy są stopniowo zmieniające się zwyczaje internautów. Coraz częściej zamiast szukać informacji w internecie przez wyszukiwarkę Google, zadajemy po prostu pytanie chatbotowi AI, najczęściej ChatGPT. Czemu nie – nie musimy wchodzić na jakąś inną stronę, wyszukiwać potrzebnej informacji, wszystko mamy podane na tacy i ładnie sformatowane.
Google usiłuje temu przeciwdziałać, wprowadzając do wyszukiwania Podsumowania AI i tryb AI, które wykonują podobną robotę dla nas co chatboty – podają nam odpowiedzi na nasze pytania a do nich dołączają linki do stron, z których informacje te pobrały. Nie jest to idealna strategia, bo uderza w wiele witryn internetowych, którym gwałtownie spadły odwiedziny (i przychody reklamowe), ale dla samego Google jak widać po wynikach II kwartału działa nieźle.
W dłuższym terminie trend odchodzenia od wyszukiwania internetowego będzie się jednak prawdopodobnie pogłębiać. Zwłaszcza iż w tym właśnie kierunku idą działania OpenAI, czyli głównego konkurenta Google na polu sztucznej inteligencji. Kolejne nowości firmy Sama Altmana – tryb agenta ChatGPT czy zakupy w chatbocie – mają sprawić, iż dla internautów to właśnie ChatGPT stanie się podstawową bramą do internetu, a choćby – do komputera.
Proces ten ma ułatwić pojawienie się w niedługim czasie przeglądarki internetowej od OpenAI – wysyconej sztuczną inteligencją startupu. I – jak się możemy spodziewać – kierującej wszystkie zapytania użytkownika do ChatGPT a nie do Google.
Pod tym względem ewentualna decyzja sędziego Mehty, by zmusić Google do dzielenia się danymi związanymi z wyszukiwaniem, byłaby dla Google zabójcza. Prezes Google Sundar Pichai ostrzegał w odpowiedzi na pytania Mehty, iż dla firmy taka decyzja oznaczałaby de facto oddanie wyszukiwarki rywalom. Jak tłumaczył, z tymi danymi rywale mogliby odtworzyć „każdy aspekt” technologii Google przy pomocy inżynierii odwrotnej.
Można sobie bez trudu wyobrazić, iż jeżeli Google byłby zmuszony do udostępnienia swoich danych OpenAI lub partnerowi strategicznemu startupu Altmana, czyli Microsoftowi, to stanowiłoby to śmiertelne zagrożenie dla Google.
Chwilowo firma broni się tym, iż jej model Gemini 2.5 Pro jest uważany za jeden z najlepszych na rynku, podczas gdy OpenAI wciąż nie pokazało GPT-5. Ale to się może zmienić – debiut nowego modelu ma nastąpić wkrótce. Niewykluczone więc, iż trzeci kwartał będzie dla Google istotnie gorszy niż drugi.
Źródło zdjęcia: Christian Wiediger/Unsplash