Google aktualizuje swoją politykę prywatności, wyraźnie informując, iż firma zastrzega sobie prawo do zbierania praktycznie wszystkiego, co zamieszczasz w sieci, w celu budowy narzędzi sztucznej inteligencji. jeżeli może czytać twoje wpisy, załóż, iż należą one do firmy i prawdopodobnie znajdują się gdzieś w trzewiach sztucznej inteligencji.
Nowa polityka mówi: Google korzysta z informacji w celu poprawy naszych usług oraz tworzenia nowych produktów, funkcji i technologii, które przynoszą korzyści naszym użytkownikom i społeczeństwu. Na przykład korzystamy z dostępnych publicznie informacji, aby pomagać w szkoleniu modeli AI Google i tworzeniu produktów i funkcji, takich jak Google Translate, Bard i możliwości AI w chmurze.

Wcześniej firma mówiła, iż dane będą wykorzystywane „do modeli językowych”, a nie „modeli AI”, a w starszej polityce wspomniano tylko o Google Translate, podczas gdy teraz pojawiają się Bard i Cloud AI.
Cały Internet „należy” do Google?
To niezwykła klauzula w polityce prywatności. zwykle takie polityki opisują sposoby wykorzystania informacji, które zamieszczasz na usługach firmy. Tutaj jednak wydaje się, iż firma zastrzega sobie prawo do zbierania i wykorzystywania danych zamieszczonych w dowolnej części publicznej sieci, jakby cały Internet był własnym placem zabaw AI firmy.

Ta praktyka rodzi też nowe pytania dotyczące prywatności. Ludzie ogólnie rozumieją, iż publiczne posty są dostępne dla wszystkich, ale dziś musisz mieć nowy model mentalny tego, co oznacza pisanie czegoś w sieci. To już nie jest pytanie, kto może zobaczyć informacje, ale jak mogą być wykorzystane. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż Bard i ChatGPT przyswoiły twoje dawno zapomniane posty czy komentarze na blogu lub recenzje sklepu sprzed 15 lat.
Jedną z mniej oczywistych komplikacji po erze ChatGPT jest pytanie, skąd chatboty czerpią informacje, a firmy przeczesały ogromne połacie Internetu, aby zasilić swoje AI. Nie jest jasne czy to legalne, a w najbliższych latach sądy będą zmagały się z pytaniami o prawa autorskie, które jeszcze kilka lat temu wydawały się fantastyką naukową.