Inteligentne przeglądarki – wygodne narzędzie czy koniec internetu, jaki znamy?

homodigital.pl 6 miesięcy temu

Czy nowe inteligentne przeglądarki, które zamiast wyników wyszukiwania będą pokazywać wygenerowaną przez AI stronę z odpowiedzią na nasze zapytanie, oznaczają koniec internetu, jaki znamy? Bo choć to wygodne narzędzie dla użytkowników, to dla autorów treści internetowych może oznaczać jedno – utratę dochodów. A gdy znikną zniechęceni brakiem dochodów autorzy – znikną i treści.

Co wywołało dyskusję o tym, jak działają inteligentne przeglądarki? Pojawienie się Arc Search, czyli minimalistycznej przeglądarki pod iOS, a więc na iPhony i iPady.

Arc Search – wygoda dla użytkowników…

Arc Search to najnowsze dzieło The Browser Company, czyli firmy, której przeglądarka Arc już jakiś czas temu znalazła sobie już grono wielbicieli w uniwersum Apple. Wersja dla Windows jest w fazie tak zwanej zamkniętej bety – jest dostępny do testowania dla grupy ochotników, która podobno się powiększa (ja zapisałem się na betę ponad miesiąc temu i wciąż czekam).

O ile Arc jest nowatorską przeglądarką, o tyle jej młodszy brat Arc Search – w tej chwili dostępny tylko pod iOS – jest całkowitym przedefiniowaniem tego, jak ludzie korzystają z internetu. Na czym polega ta rewolucja?

Arc Search, oprócz standardowej wyszukiwarki (dostępne są Google, Bing, DuckDuckGo i Ecosia) oferuje również opcję „Browse for Me”. jeżeli zdecydujemy się na nią, to zamiast listy wyników wyszukiwania otrzymujemy…. spersonalizowaną stronę z odpowiedzią na nasze pytanie.

Wygląda to tak:

Tak działa Arc Search. Źródło: The Browser Company

Sztuczna inteligencja z Arc Search wyszukuje strony zawierające najbardziej pomocne odpowiedzi i na podstawie tych stron udziela odpowiedzi. Podaje nam również linki do najbardziej pomocnych stron.

Dla użytkownika – genialna sprawa. Dostaje informację, której potrzebował, i może – ale absolutnie nie musi – przeglądać dalej. Może od razu iść do kuchni i zacząć ugniatać ciasto.

Tu jednak dochodzimy do problemu. jeżeli tylko sztuczna inteligencja stojąca za Arc Search dobrze wykonuje swoją robotę i, jak na powyższej grafice, daje nam sprawdzony przepis na makaron, to nie będziemy mieli powodu, żeby zajrzeć na strony, na podstawie których odpowiedź została udzielona.

…ale dla twórców treści problem.

A zatem – zero wizyt na stronach osób, które opisały, a być może również przetestowały przepis na makaron. A jeżeli nie ma osób wizytujących stronę, to nie ma też i przychodów z reklam.

Takie ostrzeżenie zaserwował Ben Goodger, deweloper, który niegdyś pracował nad przeglądarkami Firefox i Chrome. W swoim komentarzu na portalu X napisał:

„Twórcy w internecie starają się dzielić swoją wiedzą i uzyskiwać za to wynagrodzenie. Rozumiem jak to [Browse for Me] pomaga użytkownikom – ale jak pomaga twórcom? A bez nich nie ma sieci www.”

Jeśli macie swoje strony internetowe, to pewnie chętnie usłyszelibyście odpowiedź od twórców Arc Search, czyli The Browser Company. Niestety, choć taka odpowiedź nadeszła – również na X – trudno uznać ją za satysfakcjonującą. Josh Miller, prezes firmy napisał tylko, iż w tej chwili internet „nie działa idealnie” a strony internetowe będą ewoluowały, podobnie jak monetyzacja twórców. Nie powiedział jednak, w którą stronę.

Od miesięcy toczą się dyskusje, czy sztuczna inteligencja zabierze ludziom pracę, A jeżeli tak – to którym grupom zawodowym. Nie bez powodu szczególnie zagrożone poczuły się profesje kreatywne. Graficy są pod coraz większą presją konkurencyjną modeli graficznych umiejących wygenerować atrakcyjne wizualnie ilustracje. Copywriterzy z obawą patrzą na coraz większe możliwości modeli językowych. Są tacy, którzy zakładają, iż sztuczna inteligencja w ciągu kilku lat będzie w stanie napisać bestselerową książkę.

Inteligentne przeglądarki dobiją prasę?

Nawet dla nas, dziennikarzy, nadchodzą prawdopodobnie gorsze czasy. Do niedawna modele językowe były znane z tego, iż posiadały w większości mocno nieaktualne wiadomości ze względu na długi czas trenowania takiego modelu. To się zmienia – sztuczna inteligencja używa wyników wyszukiwania w internecie jak najbardziej bieżących, a firmy GenAI podpisują umowy z koncernami medialnymi na dostęp do ich treści, więc niedługo sztuczna inteligencja będzie mogła pisać newsy.

To, iż AI sprawia, iż twórcy robią się nerwowi, widzieliśmy w przypadku implementacji przepisów o prawie autorskim – jak pisaliśmy, stowarzyszenia twórców najchętniej narzuciłyby jak najdalej idące ograniczenia na generatywną AI.

Teraz jednak okazuje się, iż zagrożenie dla twórców nadchodzi z innej strony – sztuczna inteligencja nie generuje treści zamiast twórców. Ona po prostu może ich odciąć od odbiorców, serwując użytkownikowi informacje ze stron tworzonych przez ludzi. To sprawi, iż użytkownicy tylko z rzadka na te strony zajrzą. Model ekonomiczny internetu zostanie wywrócony do góry nogami.

Można oczywiście się pocieszać, iż Arc Search to niszowa przeglądarka na dość niszowej w naszym kraju platformie. Jednak jej starsza siostra Arc też oferuje podobną funkcjonalność (w jej przypadku nazwaną Arc Explore) i zyskuje na popularności, już jest dostępna na Macach, a niedługo trafi do Windows. jeżeli użytkownicy zagłosują nogami (porzucając Chrome, Safari, Firefox czy Edge), to problem może gwałtownie okazać się dużo większy, niż się komukolwiek teraz wydaje.

Zresztą problemy z wykorzystaniem AI w przeglądarkach nie ograniczają się do Arc Search.

Mniejszy problem to przez cały czas problem: Leo w Brave, Copilot w Edge

Choć żadna inna przeglądarka nie prezentuje tak radykalnego podejścia do użycia AI, to Arc bynajmniej nie jest jedynym programem oferującym funkcjonalność AI. Dwiema innymi są na przykład Brave z asystentem AI Leo i Edge z Copilotem.

Przeglądarka Brave z asystentem Leo

Te przeglądarki co prawda nie generują stron www z odpowiedzi na nasze pytania, ale już podsumowanie strony, na której jesteśmy – jak najbardziej. To oczywiście znowu świetna wiadomość dla użytkowników, którzy będą mogli sobie skrócić męki czytania przydługich artykułów. Tylko znowu mamy problem reklam – użytkownik obejrzy tylko te, które znajdą się na górze strony (już wyobrażam sobie te wszystkie artykuły poszatkowane na strony po 3 akapity, byleby użytkownik tylko naoglądał się reklam).

Więc tu też mamy problem – mniejszy, ale wciąż problem.

Ale nadzieja jest…

To oczywiście nie znaczy, iż musimy porzucić wszelką nadzieję. Istnieją czynniki, które pozwalają wierzyć, iż Arc et consortes nie zabiorą nam internetu, jaki znamy.

Po pierwsze przepuszczanie wyników wyszukiwania przez model AI jest dość drogie. Arc jest chwilowo darmowy i bez reklam, ale niewykluczone, iż będzie musiał stać się w jakiś sposób odpłatny, by nie wydrenować kieszeni The Browser Company opłatami za AI (podobno oparty jest między innymi na modelach od OpenAI). A użytkownicy przeglądarek nie są przyzwyczajeni do opłat.

Po drugie, pojawienie się takich przeglądarek jak Arc to śmiertelne zagrożenie dla Google, nie tyle ze względu na przeglądarkę Chrome, co na cały model biznesowy firmy oparty na reklamach. Nie ma ruchu na stronach www, nie reklam internetowych – nie ma Google.

I Google najwyraźniej zaczyna badać grunt. Dotychczas oferował wyniki wyszukiwania wspomaganego sztuczną inteligencją tylko tym użytkownikom, którzy zapisali się na program Search Generative Experience na platformie Google Labs. Teraz jednak wyniki wyszukiwania z podsumowaniami od sztucznej inteligencji pokażą się niewielkiej grupie „zwykłych” użytkowników wyszukiwarki w Stanach Zjednoczonych. I to tylko przy niektórych zapytaniach.

Skąd taka ostrożność w testowaniu? Cóż, Google musi pogodzić interesy różnych interesariuszy: użytkowników wyszukiwarki, twórców stron czy ogłoszeniodawców. No i swój własny.

Źródło grafiki: Sztuczna inteligencja, model Dall-E 3

Idź do oryginalnego materiału