Inwestycje Big Techu w infrastrukturę AI wciąż przyspieszają. Niektórzy przesadzają?

homodigital.pl 8 godzin temu

Inwestycje największych firm technologicznych w infrastrukturę AI wciąż przyspieszają. W ostatnim kwartale zarówno Microsoft jak i Amazon wydały na inwestycje, przede wszystkim w infrastrukturę AI, przeszło 34 mld dolarów. Jednak sądząc po reakcji inwestorów, z wydatkami na AI przesadza przede wszystkim Meta.

Wydatki na centra danych rosną od lat – świat, zwłaszcza korporacyjny, stopniowo od ponad dwóch dekad odchodzi od budowania własnej infrastruktury IT na rzecz usług chmurowych. Tak jest taniej, bardziej niezawodnie, często bezpieczniej i zdecydowanie bardziej elastycznie.

Na tym trendzie potężne biznesy zbudowały firmy, które zdecydowały się udostępniać swoją chmurę obliczeniową innym firmom, przede wszystkim pionier tego sektora, Amazon, ze swoją chmurą AWS, ale również Amazon z Azure i Google z GCP.

AI pompuje centra danych. I wydatki na nie

Jeszcze jakieś dziesięć lat temu, budowanie centrów danych nie było szczególnie kapitałochłonnym przedsięwzięciem. Chmura komputerowa była oparta na milionach dość zwykłych komputerów poupychanych w regałach w wielkich halach. Komputerów niespecjalnie różniących się od tych, które gościły na naszych biurkach, a ze względu na skalę zakupów – relatywnie tanich.

Nic więc dziwnego, iż roczne wydatki inwestycyjne na przykład Microsoftu w 2016 roku wynosiły niecałe 9 mld dolarów.

Narodziny generatywnej sztucznej inteligencji, a zwłaszcza boom Gen AI, z jakim mamy do czynienia od udostępnienia ChatGPT przez OpenAI, zdecydowanie zmieniły ten krajobraz. Do centrów danych obok komputerów za kilkaset dolarów zaczęły trafiać zaawansowane akceleratory AI od Nvidii kosztujące, według niektórych doniesień, choćby 30 tysięcy dolarów. Choć pewnie najwięksi dostawcy chmurowi płacą trochę mniej.

A ponieważ popyt na usługi AI rósł bardzo szybko, to wydatki inwestycyjne również zaczęły rosnąć w zawrotnym tempie. Na początku 2023 roku wynosiły one już 6.6 mld dolarów kwartalnie.

Inwestycje Big Techu w infrastrukturę AI wciąż przyspieszają…

Jeszcze jakieś dwa lata temu większość zapotrzebowania na moc obliczeniową generował proces trenowania nowych modeli. Właśnie głównie na to poszło 13 mld dolarów, które swego czasu Microsoft zainwestował w OpenAI. Na generowanie treści przez już wytrenowany model szła tylko niewielka część mocy centrów danych.

W ciągu ostatniego roku popularność zaczęły jednak zdobywać modele „rozumujące”, które – żeby udzielić lepszych odpowiedzi – zużywają więcej mocy obliczeniowej w fazie generowania treści (tzw. test-time compute). Zapotrzebowanie na akceleratory AI jeszcze się zwiększyło, a wraz z nim – wydatki operatorów chmurowych.

I tak w wyniku tego przyspieszenia Microsoft w ostatnim kwartale wydał na inwestycje 34,9 mld dolarów. To zaś oznacza, iż firma teraz wydaje miesięcznie więcej niż przez cały rok 2016. Ponieważ gigant z Redmond już zapowiedział, iż jego wydatki inwestycyjne w ostatnim kwartale będą jeszcze większe, to prawdopodobnie za cały rok 2025 przekroczą one 115 mld dolarów.

Microsoft absolutnie nie jest tu osamotniony. Amazon, największy operator chmurowy, zapowiada, iż jego inwestycje w tym roku wyniosą 125 mld dolarów. Poprzednio mówił o kwocie o 25 mld dolarów niższej. Z kolei wydatki Google, najmniejszego z wielkiej trójki dostawców chmurowych, mają osiągnąć choćby 93 mld dolarów. Sporo, biorąc pod uwagę to, iż udział Google w rynku chmurowym (13%) jest przeszło dwa razy mniejszy niż Amazona (30%).

… ale wciąż też gonią popyt

Nie jest jednak tak, iż firmy te wydają miliardy dolarów na wyrost. Po prostu popyt na moc obliczeniową dla rozwiązań AI rośnie równie gwałtownie lub jeszcze szybciej. Amazon i Google sygnalizowały, iż budują nowe moce wyłącznie w oparciu o popyt. Microsoft cały czas stara się dogonić popyt – i jak dotąd mu się nie udaje.

Trudno się temu dziwić. OpenAI, strategiczny partner Microsoftu, w okresie od lutego do października tego roku podwoił liczbę aktywnych użytkowników z 400 mln do 800 mln. Przy tym tempie wzrostu trudno się dziwić, iż Microsoft spodziewa się, iż będzie miał problemy z obsługą popytu od wszystkich klientów nie tylko w tym roku, ale i w przyszłym.

To dopasowanie wydatków inwestycyjnych do popytu sprawiło, iż inwestorzy odetchnęli z ulgą – kursy akcji Google i Amazona wystrzeliły w górę po ogłoszeniu wyników za ostatni kwartał. Microsoft nieco spadł, ale była to tylko korekta po zwyżkach związanych z odnowioną umową z OpenAI, umową która zagwarantowała firmie z Redmond 27-procentowy udział w prawdopodobnie najcenniejszym startupie wszechczasów.

Jednak nie wszystkie Big Techy mogły liczyć na równie ciepłe przyjęcie dla ich planów inwestycji w centra danych. Na Metę inwestorzy wylali kubeł zimniej wody.

Meta woli przeinwestować… testując cierpliwość inwestorów

Planowane wydatki inwestycyjne Mety za rok bieżący nie są może aż tak porażające w porównaniu z innymi Big Techami – to 70 do 72 mld dolarów, i na dodatek, w odróżnieniu od Amazona, Meta nie podniosła jakoś znacząco swoich planów. Poprzednio było to 66 do 72 mld dolarów. A więc górny pułap w ogóle się nie zmienił.

Tym co zmroziło inwestorów – i wywołały silną, przeszło 10% przecenę akcji Mety – były zapowiedzi zwiększenia już i tak olbrzymich wydatków w roku przyszłym i towarzysząca im retoryka założyciela i prezesa firmy Marka Zuckerberga.

Plan Zuckerberga? Agresywne budowanie mocy obliczeniowych z wyprzedzeniem w stosunku do popytu, tak by Meta była „przygotowana na najbardziej optymistyczne scenariusze.”

Na pytania, co Meta zrobi, jeżeli się okaże, iż zbudowała za dużo mocy, Zuckerberg zasugerował, iż część może sprzedać odbiorcom zewnętrznym. Czyli, iż może zostać dostawcą usług chmurowych. I powtórzył już wcześniej wymieniane argumenty, iż AI firmy już teraz wspomaga ją w lepszym targetowaniu reklam i treści.

Wyniki Mety na pierwszy rzut oka potwierdzają słowa Zuckerberga. Przychody były wyższe od oczekiwań analityków a choć wynik netto był sporo słabszy od prognoz, to tylko i wyłącznie ze względu na potężny odpis podatkowy, związany z tym, iż firma… w przyszłości zapłaci niższe podatki, więc jej zyski będą większe.

W tych wynikach była też jednak łyżka dziegciu. Marża operacyjna firmy spadła, podobnie jak napływ gotówki, głównie ze względu na wydatki na AI.

Inwestorzy mają jeszcze inne powody, by traktować wydatki Mety na centra danych AI inaczej niż traktują podobne inwestycje firm chmurowych. Po pierwsze, Meta nie jest firmą chmurową – nie oferuje usług dostępu do chmury klientom zewnętrznym. Więc infrastrukturę za dziesiątki miliardów dolarów rocznie buduje de facto na własne potrzeby. Co istotnie zwiększa ryzyka – jeżeli Google czy Microsoft odnotują jakąś porażkę z jednym ze swoich produktów AI, to nadmiar mocy po prostu odsprzedają klientom.

Meta nie ma dobrej ręki…

W przypadku Mety, jeżeli jej produkty AI nie staną się tak popularne, jak zakłada firma, to czeka ją wejście na rynek, na którym jeszcze nie istnieje. I na którym jest kilku bardzo mocnych graczy. Więc to wejście niekoniecznie będzie bezbolesne.

Kolejnym powodem sceptycyzmu rynku jest prawdopodobnie to, iż Zuckerberg ma za sobą historię niezbyt trafnych wizji. Metawersum jakoś nie podbiło wyobraźni klientów, a odpowiedzialne za projekt Reality Labs odnotowały w ostatnim kwartale stratę, bagatela, 4,4 mld dolarów. Rynek prawdopodobnie obawia się, ze projekt AI stanie się podobną maszyną do przepalania pieniędzy – tyle tylko, iż na o wiele większą skalę.

Nie pomagają również dość umiarkowane dotychczasowe sukcesy Mety na polu AI. Jej modele od lat są w tyle za tymi przełomowymi od OpenAI, Anthropica czy Google. Dodatkowo, jeszcze nie ujrzeliśmy żadnego „rozumującego” modelu Mety. To prawdopodobnie się zmieni – firma w ostatnim czasie na masową skalę podkradała badaczy AI od konkurencji, w tym kilka osób z OpenAI, które wcześniej zajmowały się modelami rozumującymi.

Na razie więc Mark Zuckerberg wciąż jest daleko od swojej upragnionej „superinteligencji”, która ma sprawić, iż wydatki jego firmy zwrócą się wielokrotnie. Jak gwałtownie do niej dojdzie? jeżeli rację ma Andrej Karpathy, jedna z gwiazd świata AI, który ostatnio stwierdził, iż od ogólnej sztucznej inteligencji (AGI), czyli czegoś trochę mniej ambitnego od superinteligencji Zuckerberga, dzieli nas prawdopodobnie jeszcze około 10 lat, to Mark musi się raczej przygotować na długi marsz a nie sprint. A cierpliwość inwestorów prawdopodobnie wyczerpie się na długo przed jego końcem.

Źródło grafiki: Sztuczna inteligencja. model Dall-E 3

Idź do oryginalnego materiału