Jak to się stało?
Pewnego styczniowego popołudnia wpadłam na pomysł, żeby zrobić wyzwanie, w którym każdy może popracować z cudzym kodem. Nie chodziło o pospolite ruszenie na projekty open source, ale raczej o odczarowanie ich w oczach inżynierów o różnym poziomie wtajemniczenia. Akurat przygotowywałam moduł o pracy z kodem legacy w moim kursie online i doszłam do wniosku, iż takiego doświadczenia mamy mało, a szkoda.
Co jest niezbędne, żeby zorganizwać wyzwanie? Nie co, tylko kto :) Ludzie! adekwatne osoby, które będą mentorować uczestników i swoimi radami motywować, a nie podcinać skrzydła. Jedną z moich supermocy jest networking, więc oczywiście znam takich ludzi. Szczerze mówiąc, to musiałam się trochę ograniczać i mam listę na kolejnych kilka wyzwań...
Ale idźmy dalej. Kiedy już są ludzie, trzeba zadbać o kwestie techniczne. Jakie będą projekty? Jak będziemy pracować? Co będzie synchroniczne, a co asynchroniczne? Co jest wymagane, a co dobrowolne? Jak dotrzeć do potencjalnych uczestników? I jak ułatwić wszystkim pracę?
Trzy najważniejsze rzeczy
1. Zaufanie - ludzie robią dobre rzeczy jeżeli da im się taką możliwość. Podkreślałam wielokrotnie, iż nie będziemy nikomu mówić co ma robić. My stwarzamy ramy i jesteśmy gotowi do pomocy, ale nie jesteśmy w szkole. Każdy decyduje, w jakim projekcie pracuje, ile czasu poświęca, co zrobi w tydzień i czy pociągnie temat po zakończeniu wyzwania. Na początku pojawiało się kilka pytań, ale uczestniczy gwałtownie podchwycili temat i byli bardzo samodzielni.
2. Otwartość - okazało się, iż podczas wyzwania powstało jakieś 7 godzin wideo. To były wspólne webinary, ale też szkolenia nagrywane przez mentorów. Ja ich do tego nie nakłaniałam, tylko zapytałam, czy ktoś chce. Chcieli. Wiele z tych rzeczy ewoluowało i nasz kalendarz się zmieniał. uczestnicy też zgłaszali potrzebę nowych kanałów, zadawali pytania i dzielili się wiedzą. Udało nam się chyba stworzyć dość inkluzywne środowisko, gdzie bez strachu można mówić co się myśli.
3. Luz - może dlatego, iż to było bezpłatne wyzwanie, a może dlatego, iż robiliśmy to pierwszy raz, ale mieliśmy duży dystans do wszystkiego. jeżeli coś się posypało, reagowaliśmy na to i szliśmy dalej. Ludzie rozumieją, iż świat nie jest doskonały i są bardziej wyrozumiali, niż nam się wydaje. Byliśmy bardzo edżajlowi, chyba choćby Michał Bartyzel by tego nie podważył xD
Pamiętajcie o... papugach
I wreszcie coś o czym nie można zapomnieć - przyjemność. Piszemy kod, bo to uwielbiamy. Dołączamy do wyzwania, bo chcemy się pobawić nowymi zabawkami. Dołączamy do nowej społeczności, bo chcemy poznać fajne osoby. Niech tą euforia będzie widać. Moja pierwsza wiadomość na kanale #general?
Chciałam od razu narzucić pewien klimat. Wiecie ile ikonek papug mamy? 12 xD Właśnie o to mi chodziło, żeby to nie była druga praca, tylko wyzwanie, które uczy i bawi. Chyba się udało.
Czego życzyłabym sobie kolejnym razem? Filmu wprowadzającego w każdy z projektów, taki jak mój o Speech Rank'u (który ponoć bardzo ułatwił wejście) i większej aktywności w social mediach. Muszę wymyślić jakiś oficjalny hasztag.
Jest jeszcze jedna rzecz. Ostatnio kilka imprez zostało odwołanych z powodu koronawirusa, albo paniki z powodu koronawirusa. Nie wnikam. Na pewno wydarzenia online są bardziej odporne na wirusy, no, przynajmniej tego rodzaju ;-)
Wdzięczność
Ten projekt nie udałby się, gdyby wiele osób nie było w niego zaangażowanych! Na moim Twitterze wymieniłam wszystkich, którzy pomogli w promocji i podczas wyzwania. Przede wszystkim jestem wdzięczna mentorom. Zuza, Mati, Tomek, Łukasz, Włodek i Kuba, jesteście wielcy! Karol i Robert dołączyli do nas jako eksperci domenowi i bardzo pomogli uczestnikom! Dotarliśmy do tylu osób, bo wspierała nas społeczność Java User Group i blogosfera! JUGi z Lublina, Wrocławia, Górnego Śląska, Zielonej Góry, Bydgoszczy, Trójmiasta i Warszawy oraz Ania z kobietydokodu.pl i Emilia z javagirl.pl pomagali nam szerzyć radosną nowinę. Jestem bardzo wdzięczna za to wsparcie <3