Kolejne 10 minut

plantacja.blogspot.com 1 dekada temu
7 rano, zadzwonił budzik. Ręka w czymś na kształt gestu zamawiania piwa wystartowała aby zająć pozycję bojową do ataku na przycisk drzemki gdy tylko oczy ustalą dokładne położenie budzika, i 9 minut leżenia, tak po prostu mam.
Dziecko sąsiadów darło się bardziej niż zwykle, łała i ała, ale do tego były dziwnie skorelowane odgłosy jakby ktoś tupał dochodzące z sufitu, więc wpierdol, gdy było, nie było widać (a raczej słychać) skuteczne.
9 minut później budzik zadzwonił drugi raz, wrzaski i tupanie trwały dalej, za to z radia u tych samych sąsiadów leciała transmisja mszy (być może leciała już wcześniej, ale była skutecznie zagłuszona).
Kolejne 10 minut wrzasków i mszy, chwila wrzasków na klatce schodowej i cisza.
Dzwonić (do sąsiadów czy do instytucji)? Jak jedni i drudzy nie zareagują, to po cholerę. Jeszcze gorzej jak zareagują w instytucji, miałbym zeznawać?
Mam wrażenie iż w czasie procesu rozwiązywania tej sytuacji skleconego przez instytucje państwowe zjebią psychikę dziecka jeszcze bardziej niż teraz, a i tak to wyrośnie z niego człowiek który będzie stosował takie same metody jak się rozmnoży.

Z obserwacji poczynionych do tej pory wygląda na to, iż ten stan został osiągnięty przez proste istnienie różnicy zdań strony decyzyjnej i rozwiązywanie tej różnicy przy dziecku, nic dziwnego iż mały exploiter to wykorzystuje.

Etykiety: 6pJoe

Idź do oryginalnego materiału