
Sora ma już wszystko: viralowe filmiki, deepfake’i i mikropłatności. OpenAI od dziś wprowadza system opłat za przekroczenie limitów i zapowiada, iż „darmowe filmiki” to luksus na chwilę.
Aplikacja Sora celebruje pierwszy miesiąc swojego istnienia. Z tej okazji – albo z okazji nieprzepalenia się przez oszczędności firmy – OpenAI dodaje do aplikacji kilka funkcji. W tym oczekiwaną przez wszystkich monetyzację.
Sora z pierwszą dużą aktualizacją. Nowe funkcje i pierwsze zyski z aplikacji
Od teraz użytkownicy Sory mogą dokupić dodatkowe środki na generowanie filmów – 10 klipów kosztuje 4 dolary (ok. 15 zł) w ramach mikropłatności w App Store. Domyślnie OpenAI oferuje 30 darmowych generacji dziennie, jednak jak zapowiedział szef projektu, Bill Peebles, to limit tymczasowy.
W końcu będziemy musieli obniżyć liczbę darmowych generacji, żeby utrzymać rozwój (nie mamy tylu GPU, by pokryć zapotrzebowanie!)
– napisał Peebles na platformie X.Dodał też, iż firma będzie „transparentna” przy wprowadzaniu kolejnych zmian w tym zakresie.
Monetyzacja nie kończy się jednak na mikropłatnościach. OpenAI planuje także wprowadzić system licencji dla właścicieli praw autorskich, którzy będą mogli odpłatnie udostępniać swoje postacie, wizerunki czy dzieła użytkownikom Sory. – Wyobrażamy sobie świat, w którym posiadacze praw mogą pobierać opłaty za cameo z udziałem ulubionych postaci i ludzi – napisał Peebles.
Aktualizacja przynosi też szereg nowości dla samych użytkowników. Najważniejszą z nich są character cameos – możliwość tworzenia i ponownego wykorzystywania cyfrowych postaci w filmach generowanych przez AI. Do tej pory użytkownicy mogli wstawiać do klipów wyłącznie swój własny wizerunek, po weryfikacji tożsamości. Teraz OpenAI rozszerza tę opcję o dowolne postacie: zwierzęta, rysunki, figurki czy stworzone w aplikacji fikcyjne osobowości. Każda postać ma osobne ustawienia prywatności – można zachować ją tylko dla siebie, udostępnić znajomym lub otworzyć dla całej społeczności.
Firma dorzuca też zestaw gotowych postaci z okazji Halloween, w tym Frankensteina (@franklyfrankenstein), Draculę (@soradracula) i Jacka O’Lanterna (@sorajackolantern). Użytkownicy mogą wykorzystywać je jako „aktorów” w swoich produkcjach, tworząc krótkie filmy o dowolnej tematyce – o ile nie naruszają regulaminu aplikacji.
Drugą dużą nowością jest stitching, czyli możliwość łączenia kilku klipów w jeden dłuższy film. Dzięki temu użytkownicy mogą tworzyć bardziej rozbudowane narracjyjnie „produkcje” z wieloma scenami i bohaterami. Ponadto w aplikacji pojawiły się rankingi najpopularniejszych filmów i postaci, które mają napędzać aktywność i promować najbardziej angażujące treści.
Wraz z aktualizacją OpenAI tymczasowo otworzyło dostęp do Sory bez zaproszeń w USA, Kanadzie, Japonii i Korei Południowej. Firma liczy, iż to zachęci nowych użytkowników do testowania funkcji – i jednocześnie przyniesie pierwsze przychody. Jednocześnie oznacza to, iż aplikację mogą pobrać użytkownicy spoza tych krajów, bowiem do pobierania aplikacji z ograniczeniami regionalnymi wystarczy utworzenie nowego konta Apple ID z danymi adresowymi ustawionymi na inny region – w tym przypadku USA, Kanadę, Japonię lub Koreę Południową.
Więcej na temat aplikacji Sora od OpenAI:
- Nowa aplikacja OpenAI szokuje. Większe szambo niż się spodziewałam
- Nowa aplikacja popularniejsza niż ChatGPT. Ludzie oszaleli na jej punkcie
- Najbardziej wkurzająca aplikacja trafi na Androida. Internet będzie bagnem
Zdjęcie główne: Tada Images / Shutterstock





![Startupy, AI i biznes: Polska coraz mocniej w grze o rynek USA [Gość Infor.pl]](https://webp-konwerter.incdn.pl/eyJmIjoiaHR0cHM6Ly9nLmluZm9yLnBs/L3AvX2ZpbGVzLzM4OTMwMDAwL3BvbHNr/aWUtZmlybXktcG9kYmlqYWphLWFtZXJ5/a2UtMzg5Mjk1NTcuanBnIiwidyI6MTIwMH0.webp)


