Nie ustają kontrowersje wokół szpitala w Poznaniu które wzbudziły zaniepokojenie zarówno pacjentów jak i środowiska medycznego. Skandal wybuchł po tym, jak ujawniono, iż pacjenci szpitala klinicznego przy ul. Długiej w Poznaniu otrzymywali kontrowersyjny lek Actilyse, który nie był oficjalnie zatwierdzony w Unii Europejskiej do leczenia zakrzepicy kończyn dolnych. Efektem podawania tego leku były poważne powikłania, w tym krwotoki, które w niektórych przypadkach kończyły się tragicznym skutkiem – śmiercią pacjentów. O sprawie pisze m.in. Onet.pl, cegiełkę dorzucił też portal społecznościowy Wykop.pl, którego użytkownicy użyli bardzo mocnego sformułowania „Łowcy skór 2.0” w nawiązaniu do mrocznego epizodu w historii polskiej branży medycznej.
Kontrowersje w poznańskim szpitalu
Lekarz opisany przez redakcję portalu Onet.pl tylko jako „doktor Krzysztof”, jeden z etatowych lekarzy pracujących we wspomnianej placówce, przygotował raport na temat powikłań związanych z podawaniem Actilyse. Jego analiza 50 przypadków podawania tego leku wykazała, iż dwóch pacjentów zmarło, a 30% chorych miało lżejsze powikłania.
Doktor Krzysztof zgłaszał swoje obserwacje przełożonym, w tym do dyrektora Szpitala Przemienienia Pańskiego w Poznaniu, Szczepana Cofty. Jego działania napotkały jednak na wyraźny opór, a dyrektor Cofta publicznie miał rzekomo bagatelizować sprawę, unikając odpowiedniego się do niej ustosunkowania. Stwierdził, iż doktor Krzysztof „może korytarzowo omawiał swoje podejrzenia”, co tylko jeszcze bardziej zaostrzyło konflikt między lekarzami.
Biznesowe powiązania leku Actilyse
Zwolennicy podawania specyfiku spośród personelu szpitala uważali, iż jest to najskuteczniejszy lek do usuwania zakrzepów w nogach, pomimo braku szczegółowych, formalnych wskazań w tym kierunku. Przeciwnicy takiego zastosowania Actilyse podkreślali jednak, iż konieczne są jasne reguły i ustalenie bezpiecznego dawkowania, a brak tychże mógł prowadzić do poważnych powikłań.
Ponadto fakt, iż koncern produkujący Actilyse wynagradzał zwolenników podawania leku poza wskazaniami, budził kontrowersje i podejrzenia o konflikt interesów. Profesor Grzegorz O., prominentny zwolennik podawania leku, wcześniej pracował jako szef uniwersyteckiej kliniki w Szpitalu Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. Był on związany z koncernem Boehringer Ingelheim, producentem Actilyse.
Sama sprawa jak i tajemnicza sieć powiązań wywołały niepokój wśród pacjentów, którzy poddawani byli terapii Actilyse, nie będąc pewnymi co do bezpieczeństwa takiej praktyki. Spowodowała również zakłócenie relacji i utratę kredytu zaufania między pacjentami a personelem medycznym szpitala. Skąd mogli wiedzieć iż faktycznie są leczeni, a nie poddawani ryzykownym eksperymentom medycznym?
Spór znalazł swój finał w sądzie, prokuratura umarza śledztwo
W odpowiedzi na działania doktora Krzysztofa, szpital podjął kroki mające na celu zdyskredytowanie lekarza-sygnalisty, co w końcu zakończyło się procesem sądowym. Ostatecznie sąd przyznał doktorowi Krzysztofowi rację, uznając, iż dyrektor Cofta publicznie mówił nieprawdę, a to naruszyło dobra osobiste lekarza-sygnalisty. To jednak szpital, a nie jego dyrektor osobiście musi zapłacić odszkodowanie za szkody wyrządzone lekarzowi. Nie oznacza to też, iż lek został wycofany z rynku.
Historia śledztwa wokół Actilyse była pełna zwrotów akcji. Na początku prokuratura rejonowa odmówiła wszczęcia śledztwa, ale po publikacjach w prasie zaczęto prowadzić dochodzenie w związku z zgonami pacjentów. Niemniej jednak śledztwo zostało gwałtownie umorzone bez powołania jakiegokolwiek biegłego. Dopiero po zażaleniu ze strony rodzin zmarłych pacjentów, sąd nakazał wznowienie śledztwa i wyznaczenie biegłego.
Następnie prokuratura mianowała na biegłego prof. Wacława Kuczmika, eksperta w dziedzinie chirurgii naczyniowej. W odpowiedzi na to pełnomocnik jednej z rodzin pacjentów zażądał wykluczenia prof. Kuczmika z powodu podejrzeń o konflikt interesów, wynikający z jego znajomości z prof. Grzegorzem O.
Jednak wniosek o wykluczenie biegłego został odrzucony przez prokuraturę, która oparła swoją decyzję na opinii prof. Kuczmika. Na tej podstawie poznańska Prokuratura Okręgowa kolejny raz umorzyła sprawę Actilyse, jednak nie ujawniła dokładnych przesłanek, które do tego doprowadziły. Brak odpowiedzi od rzecznika poznańskiej prokuratury oraz lakoniczna odpowiedź prof. Kuczmika na pytania dziennikarzy dodatkowo zwiększają brak przejrzystości w całym procesie. Sama redakcja Onetu podsumowuje podejście prokuratury w ten sposób: „podejście prokuratury jasno pokazywało, jak bardzo nie chce prowadzić sprawy uderzającej w poznańskich lekarzy.”
Rodziny zmarłych pacjentów, przez cały czas niezadowolone z decyzji prokuratury, zamierzają złożyć kolejne zażalenie, aby skłonić śledczych do rzetelnego zbadania sprawy Actilyse.
Czas pokaże, jakie będą jej dalsze losy.