Pamiętam pewne doświadczenie z lekcji biologii w podstawówce. Kazali nam na kartce narysować dwie kropy w jednej linii horyzontalnie w odległości 25 cm od siebie, mniej więcej tak:
A potem kazali zamknąć prawe oko, patrzeć na lewą kropę i oddalać/przybliżać kartkę do twarzy. Okazuje się, iż w pewnym momencie prawa kropa znika. Co ma być dowodem na istnienie plamki ślepej w oku – miejsca, gdzie nie ma receptorów na siatkówce. Ta-da dam!
No, a teraz zastanów się dobrze, czy widziałeś, czy widziałaś kiedyś “dziurę” w rzeczywistości? Skoro jest w oku miejsce, które nie generuje obrazu, to powinieneś widzieć właśnie dziurę w otaczającym świecie. A jednak jej nie ma, gdyż – jak mnie uczono – akomodacja oczu działa tak, iż zapełnia puste miejsce obrazem, który najprawdopodobniej powinien tam być.
Mind reading
To było tytułem wstępu dlatego, iż w komunikacji między ludźmi mamy podobne zjawisko zwane “czytaniem w myślach”. Tak wiem, iż każdy inżynier, czy inżynierka mają już przeczytane Pułapki myślenia, wie czym są błędy kognitywne i zna na pamięć bloga prof. Ducha. Prawdopodobnie masz również całkowite przekonanie, iż Twoje myślenie jest logiczne i jak brzytwa precyzyjne. Luz, podeślij mi swój profil na socialach, a znajdę Ci tyle błędów kognitywnych, iż wystarczy na kontemplację do końca życia. Wiedza nie wyzwala z błędów myślenia. Im szybciej to przyznasz, tym lepiej dla dalszego rozwoju.
Post na TT
Na moim TT pojawił się taki wpis:
i pierwsza z brzegu odpowiedź
Narzędzie do analizy mind readingu
My – ja i Ty – jesteśmy w uprzywilejowanej pozycji. Nie bierzemy udziału tej dyskusji, obserwujemy. Dzięki temu możemy ją sobie na chłodno analizować i się mądrzyć.
W książce Oprogramowanie szyte na miarę opisałem pewien sposób patrzenia na pojęcia biznesowe. Na rysunku wygląda to tak:
Nazwa to po prostu sekwencja liter, znaczenie to definicja pojęcia, reguły zaś mówią o tym jak można to pojęcie traktować, a jak nie można. Pojęcie biznesowe zanurzone jest w kontekście, który jakby dopowiada znaczenie oraz reguły do używanego pojęcia biznesowego. Cały bajer z odkrywaniem wymagań polega na explicite “dowypowiadaniu” tego kontekstu do końca i precyzyjnie. Mówiąc w skrócie.
I w końcu analiza
Spróbujmy sobie wyliczyć, co jakie konkretnie informacje przekazał autor pierwszego posta, zanim jeszcze obsiadło go stado mindreaderów. Przekazał informacje, jak następuje:
- 1,5 roku temu dołączyłem do starupu,
- zaangażowałem się w tę w pracę całkowicie,
- oceniam, iż w tej chwili pracuję z najlepszymi ludźmi, jakich spotkałem w mojej karierze,
- moi współpracownicy nie mają blogów, profili github,
- moi współpracownicy nie uczestniczą w konferencjach,
- podoba mi się tam,
- w tej firmie nie praktykuje się employeer brandingu dzięki pozornie merytorycznych, ale w istocie kilka znaczących aktywności.
A teraz skorzystajmy z innej metody, którą opisałem w Szacowanie. Tip za dżiliard PLN – napiszmy, czego Autor nie stwierdził:
- nie stwierdził, iż jest coś złego w posiadaniu/pisaniu bloga (sam pisze),
- nie stwierdził, iż jest coś złego w posiadaniu konta na github,
- nie stwierdził, iż uczestniczenie w konferencjach jest czymś niewłaściwym,
- nie stwierdził, iż www. aktywności to promo bullshit,
- nie stwierdził, iż “nie posiadasz bloga/githuba” => “jesteś świetnym devem”
- nie stwierdził również, iż “jesteś świetnym devem” => “nie posiadasz bloga/githuba”
Powyższe ćwiczenie polegające na określeniu tego, co nie zostało powiedziane to nic innego jak próba dookreślenia kontekstu, a adekwatnie tego, czego w nim nie ma. Robimy to po to, aby nasze zrozumienie czyjejś wypowiedzi nie leciało w kosmos, tylko trzymało się jakichś sensownych ram odniesienia.
Mind reading kontekstu
Weźmy teraz na warsztat pokazany wcześniej komentarz do wpisu.
Ja się całkowicie zgadzam z tym, iż dobrze jest wiedzieć, iż posiadanie bloga, githuba, czy uczestniczenie w konferencjach to promo-bullshit. Naprawdę bardzo pożytecznie jest wiedzieć takie rzeczy. Sęk w tym, iż Autor pierwotnego posta, wcale tego nie stwierdził.
I kolejny komentarz:
Tu mamy odniesienie do ww. sześciu punktów, które nie zostały stwierdzone przez Autora w pierwotnym wpisie.
I kolejny:
Taka opinia istotnie mogłaby być krzywdząca, gdyby została wyrażona. Nie została. Ponownie odniesienie wprost do sześciu punktów, które nie zostały stwierdzone, przez Autora pierwotnego wpisu.
I tak dalej, i tak dalej.
Dlaczego to jest tak cholernie ważne?
O ile dobrze mi wyszły początkowe akapity wprowadzające, to właśnie w tym momencie powinieneś zauważyć, iż każdy z komentujących przeczytał pierwotny post, a następnie dopowiedział sobie doń kontekst, i ostatecznie z tej perspektywy formułował odpowiedź-komentarz. Pojawił się zatem mind reading – wymyślenie tego, czego Autor nie powiedział.
What’s a big deal? Ano taki: jak myślisz z kim prowadzą spór ci wszyscy komentujący – z Autorem? Nic podobnego! Każdy z nich dialoguje wyłącznie z samym sobą. I mimo kolejnych prób Autora objaśniających kontekst, są nie do powstrzymania – oni zwyczajnie wiedzą, co Autor miał na myśli. Zupełnie jak Partia w czasach słusznie minionych – dzielnie zwalczała problemy, które sama stwarzała.
Uprawiając mind reading tracisz kontakt z rozmówcą i spierasz się oraz rozmawiasz wyłącznie z samym sobą.
No, a teraz odpowiedz sobie na pytanie: kto zapłaci za soft będący wynikiem takich “rozmów”?
Czy jest remedium?
Cóż, nie masz wpływu na firmware, z którym się urodziłeś. Jednocześnie masz obowiązek, aby nieustannie go fixować. Moim zdaniem takich zjawisk nie da się wyeliminować, bo wynikają z natury. Jednocześnie myślę, iż można nadbudowywać sobie na nie API, które może błędy poznawcze przechwytywać i obsługiwać. A zatem:
- Kierunek pokazał Dijkstra w Humble Programmer,
- Rób indywidualne retrospektywy na piśmie, rób je regularnie, analizuj swoje działanie, miej czas na myślenie,
- Odczekaj 10 minut, zanim klikniesz “send”,
- Daj komuś do przeczytania to, co zamierzasz wysłać,
- Pomilcz zanim odpowiesz,
- Uważaj na samozaimpregnowanie,
- Przepraszaj – przepraszanie pomaga analizować swoje ograniczenia; o jedno “przepraszam” za dużo nikogo nie skrzywdzi, o jedno “s*laj” za dużo raczej tak.
Jak to skomentować?
A teraz nagroda z wytrwałość w czytaniu – wskazówka jak “poprawnie” skomentować taki post. Sam nie wiem, czy istnieje jakieś “poprawnie”, ale patrz na to:
Ten komentujący, założył zupełnie inny kontekst. Mianowicie taki, iż Autor dzieli się swoim doświadczeniem w nowej pracy. A zatem zbija piątkę i tyle. Mnie się wydaje, iż właśnie ten wpis najbardziej rezonuje z intencją Autora. Nie upieram się jednak, to tylko mój mind reading