Na kogo głosuje twórca ChatGPT? W Polsce miałby problem

konto.spidersweb.pl 4 godzin temu

Człowiek odpowiedzialny za rewolucję sztucznej inteligencji ogłosił się politycznie bezdomny. W kraju, który dał światu iPhone’a, Facebooka i Google’a, jeden z najbardziej wpływowych technologów naszych czasów nie może znaleźć partii politycznej, która reprezentowałaby jego poglądy.

To mogłoby brzmieć jak typowy problem pierwszego świata – bogaty CEO narzeka na brak odpowiedniej reprezentacji politycznej. Ale to sygnał czegoś znacznie głębszego: rosnącego rozłamu między światem wysokich technologii a tradycyjną polityką.

Sam Altman nie ukrywa swoich przekonań. W swoim świątecznym poście jasno stwierdził: Wierzę w techno-kapitalizm. To nie jest przypadkowy zlepek słów – to filozofia, która zakłada, iż rozwój technologiczny powinien iść w parze z mechanizmami rynkowymi, tworząc bogactwo, które następnie może być szeroko dystrybuowane.

Okładka książki 'Techno-kapitalizm’ autorstwa Loretty Napoleoni, przedstawiająca ptaki origami wykonane z różnych walut

Powinniśmy zachęcać ludzi do zarabiania ton pieniędzy, a potem także znajdować sposoby na szeroką dystrybucję bogactwa i dzielenie się złożoną magią kapitalizmu – napisał Altman. Czyli iż technologia ma być narzędziem nie tylko do tworzenia bogactwa, ale i do jego sprawiedliwego podziału.

Problem w tym, iż według Altmana Partia Demokratyczna którą wspierał przez lata całkowicie przeniosła się gdzie indziej. Człowiek, który jeszcze dekadę temu był jednym z głównych sponsorów demokratów, dziś czuje się politycznie wyobcowany.

Sponsoring polityczny Sama Altmana w latach 2013-2024, pokazujący jego wyraźne preferencje na rzecz Demokratów

Bezdomność polityczna w praktyce

Ironia tej sytuacji staje się jeszcze bardziej wyrazista, gdy spojrzymy na przegląd politycznych gustów Altmana. Przez lata regularnie wspierał demokratycznych kandydatów – od 2013 do 2024 r. przekazał im setki tysięcy dolarów. Jedyna wyjątkowa darowizna na rzecz republikanina? Skromne 2,7 tys. dol. dla Patricka McHenry’ego w 2018 r.

Bezpośrednim powodem świątecznej frustracji Altmana była wypowiedź kandydata demokratów na burmistrza Nowego Jorku, Zohrana Mamdaniego. Mamdani stwierdził w programie Meet The Press, iż nie sądzę, żebyśmy powinni mieć miliarderów, ponieważ, szczerze mówiąc to tak dużo pieniędzy w czasach ogromnych nierówności.

Zohran Mamdani

Dla kogoś takiego jak Altman, który wierzy, iż celem nie jest eliminacja miliarderów, ale sprawienie, by wszyscy mieli to, co mają miliarderzy taka retoryka musi brzmieć jak negacja samej istoty amerykańskiego snu technologicznego.

Polski punkt widzenia

Gdyby Sam Altman przeniósł się do Polski jego polityczna bezdomność mogłaby stać się jeszcze bardziej skomplikowana. Nasz polityczny krajobraz technologiczny jest… dajmy na to, specyficzny.

Wystarczy spojrzeć na to, jak polscy politycy podchodzą do technologii. Mamy tu ciekawą mieszankę – od byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, który zakupił iPhone’a 13 za ponad 5 tysięcy złotych z ryczałtu poselskiego po lidera Lewicy Włodzimierza Czarzastego, który zadowolił się Xiaomi za 549 złotych.

Polska ma swój własny problem z klasyfikacją ekonomiczną. Naukowcy z SGH opisują nasz system jako kapitalizm patchworkowy – hybrydę różnych modeli ekonomicznych, która powstała w wyniku transformacji ustrojowej. W takim systemie znalezienie miejsca dla czystej wizji techno-kapitalizmu Altmana byłoby sporym wyzwaniem. Nasi politycy potrafią kupować najdroższe iPhone’y z publicznych pieniędzy, ale jednocześnie mamy minister cyfryzacji, który kategorycznie stwierdza, iż e-głosowanie nigdy nie będzie wprowadzone w Polsce, bo nie ma sensu i jest narażaniem się na zbędne ryzyko.

I’m not big on identities, but I am extremely proud to be American. This is true every day, but especially today—I firmly believe this is the greatest country ever on Earth. The American miracle stands alone in world history.

I believe in techno-capitalism. We should encourage…

— Sam Altman (@sama) July 4, 2025

Paradoks polskiego podejścia do technologii ujawnił się szczególnie wyraźnie, gdy okazało się, iż posłowie używają sztucznej inteligencji do… pisania interpelacji. 94 proc. zapytań jednego z posłów PiS prawdopodobnie zostało wygenerowanych przez AI. Reakcja? Apel o wprowadzenie programów wykrywających teksty generowane przez AI zamiast przemyślenia, jak wykorzystać te narzędzia w sposób konstruktywny.

Entuzjaści kontra establishment

W Polsce Sam Altman prawdopodobnie znalazłby się w sytuacji jeszcze bardziej frustrującej niż w Stanach. Tutaj nie ma choćby złudzeń iż któraś z głównych partii rozumie istotę rewolucji technologicznej. Tradycyjne podziały polityczne przestają nadążać za tempem zmian technologicznych.

Może przyszłość należy nie do polityków, którzy kupują najdroższe gadżety, ale do tych, którzy rozumieją, jak technologia może rzeczywiście poprawić życie obywateli? Może zamiast debatować o tym, czy miliarderzy powinni istnieć, powinniśmy zastanowić się, jak sprawić, by korzyści z rozwoju technologicznego dotarły do każdego?

Sam Altman może czuć się politycznie bezdomny, ale jego wizja techno-kapitalizmu wcale nie musi być utopią. Wystarczy znaleźć polityków, którzy rozumieją różnicę między posiadaniem najnowszego iPhone’a a korzystaniem z jego rzeczywistego potencjału.

Idź do oryginalnego materiału