Kiedyś pisał kod, dziś pomaga innym osobom z niepełnosprawnością wzrokową w dopasowaniu sprzętu do ich potrzeb. Adrian Now, niewidomy od 12 lat influencer, zawodowo jest tyfloinformatykiem. Na czym polega jego zawód? I jak współczesne technologie pomagają osobom z niepełnosprawnościami? O tym dziś rozmawiamy.
Sylwia Błach: Czym zajmuje się tyfloinformatyk?
tyfloinformatyk to nazwa składająca się z dwóch członów, tyflo- i -informatyka. Informatyka, jak każdy wie, to bardzo szeroka dziedzina. Informatykiem może być grafik, administrator sieci. Natomiast ten pierwszy człon – tyflo- to określenie osoby z dysfunkcjami wzroku.
Zatem tyfloinformatyka to dziedzina z branży informatycznej zajmująca się osobami z dysfunkcjami wzroku. Są jeszcze dwie podobne: surto-, czyli dziedzina zajmująca się osobami głuchymi, głuchoniewidomymi. I oligo-, czyli dziedzina zajmująca się osobami z intelektualną niepełnosprawnością.
Tyfloinformatyk skupia się na dostosowaniu i obsłudze różnego typu sprzętu i systemu pod kątem użytkownika z dysfunkcją wzroku właśnie.
Z jakich technologii korzystasz w swojej pracy i życiu codziennym? Jakie oprogramowanie, sprzęt i aplikacje są Ci niezbędne?
Głównym narzędziem, z którego korzystam, jest czytnik ekranu. Czytnik ekranu (z angielskiego screen reader) to oprogramowanie, które, jak sama nazwa mówi, odczytuje zawartość, która znajduje się na ekranie.
Nie możemy jej odbierać przy pomocy oczu, więc korzystamy z czytnika. System ma swój głos, który po prostu odczytuje to, na co postawimy kursor albo fokus. To główne narzędzie, z którego korzystam. Teraz wszystkie systemy operacyjne mają wbudowane czytniki ekranu, są też na rynku dodatkowe oprogramowania, zarówno płatne i darmowe.
Z perspektywy osoby widzącej, mam wrażenie, iż korzystanie z takiego czytnika musi być bardzo wolne.
I tu się mylisz. Przykładowo ja korzystam z Voice Over i sprzętu firmy Apple. W skali do 100%, mam ustawioną szybkość mowy na 75%, więc on mi czyta bardzo szybko. Osoby, które spędzają ze mną czas, najpierw się dziwią i twierdzą, iż nie idzie nic zrozumieć. A po pół godziny powoli zaczynają rozumieć choćby w tej prędkości! Jest to kwestia przyzwyczajenia. Gdybym czytał wolniej, to bym wolniej przetwarzał treści, wolniej myślał, wolniej pracował, ostatecznie był mniej wydajny.
I zobacz, osoby widzące przecież też nie mają tak, iż czytają całą stronę internetową od A do Z. One patrzą po nagłówkach, szukają tego, co ich interesuje. Na przykład nie interesuje Cię to, co się znajduje na pasku bocznym, gdy czytasz newsy. I tutaj jest tak samo. My też możemy się skupić na tym, żeby przejeżdżać po nagłówkach, po tabelach itd.
Żeby korzystać w wygodny sposób ze strony www, musi ona najpierw zostać prawidłowo zaprojektowana…
Tak, dokładnie, zgodnie z standardami WCAG, w tej chwili 2.1, które obowiązują. Przykładowo rządowe strony są dostosowane w ten sposób. Dużo firm dostosowuje swoje strony, bo po prostu dostępność jest sexy! I firmy zwracają na to uwagę. Coraz więcej jest tych dostosowań, choć oczywiście istnieją strony, z których nie mogę skorzystać. Od razu z nich wychodzę. Prostym przykładem są gry. choćby coś takiego jak quizy skupiają się głównie na warstwie graficznej, a nie na tekście.
Jakie jeszcze technologie są wykorzystywane przez osoby z niepełnosprawnością wzrokową?
Są to na przykład linijki brajlowskie, które zmieniają tekst wyświetlany na ekranie w brajl. Istnieje też monitor brajlowski, który osoba niewidoma widzi „pod palcami”.
Innymi urządzeniami, przydatnymi osobom słabowidzącym, są powiększalniki i lupy elektroniczne, ale też oprogramowanie w postaci takiej lupy. Każdy system operacyjny posiada takie narzędzie jak lupa i z tego też się korzysta. najważniejsze jest, żeby po prostu znaleźć rozwiązanie najlepsze do swoich potrzeb.
Nie przegap najważniejszych trendów w technologiach!
Zarejestruj się, by otrzymywać nasz newsletter!
Wiemy już, czym się zajmuje tyfloinformatyk, ale czy to jest praca tylko dla osób z tą niepełnosprawnością, czy każdy, dla kogo dostępność jest ważna, może spróbować swoich sił w tej dziedzinie?
Zupełnie nie jest to tylko praca dla osób z niepełnosprawnością wzrokową. choćby wręcz przeciwnie. Jest to praca głównie dla osób widzących. Dlaczego tak uważam? Na przykład okulista jest osobą w pełni widzącą, a pomaga osobom z dysfunkcją wzroku.
Jest dużo takich pseudoinformatyków na rynku. Ktoś kupił sobie komputer, coś umie i już nazywa się specjalistą. A nie jest nim, bo to, iż znalazł dobry dla siebie sposób korzystania ze sprzętu, nie oznacza, iż ma dość wiedzy, by zajmować się tą dziedziną, i potrafi tę wiedzę przekazać. Są tyfloinformatycy, osoby niewidome, słabowidzące, które są świetnymi informatykami, piszą oprogramowanie, wspierają firmy, doradzają… Ale jest też dużo takich pseudotyfloinformatyków, którzy po prostu skończyli kierunek i uważają, iż już wiedzą wszystko. Taka osoba, źle doradzając, może tylko narobić krzywdy, a nie pomóc.
Uważam, iż o ile kogoś fascynuje dostępność i chce działać, to choćby nie musi być tyfloinformatykiem, żeby działać w tyfloinformatyce. Ważniejsza jest pasja!
Zobacz, o ile ktoś jest projektantem dostępności i wprowadza te wszystkie udogodnienia, to niekoniecznie ukończył kierunek związany z dostępnością. Uważam, iż powinny liczyć się umiejętności i zaangażowanie danej osoby, a nie to, iż masz papier. Natomiast bardzo ważne jest to, by z osobami z niepełnosprawnościami konsultować udogodnienia, które mają im służyć.
Rzeczywistość pokazuje, iż nie zawsze tak jest…
Jasne. Przykład? Aplikacja bankowa Santander. Wiem od sporej grupy różnych ludzi, które założyły tam konto, iż aplikacja nie działa prawidłowo, zgłaszane są poprawki, twórcy obiecują gruszki na wierzbie, nic nie poprawiają i tak naprawdę jest problem. Dlaczego?
Bo nie konsultują tego z żadną osobą niewidomą, a jeżeli to konsultują, to chyba testy są bardzo ograniczone, bo to nic nie przynosi, nie ma efektu. Z kolei aplikacja PKO Banku Polskiego jest świetnie dostosowana, tam w ogóle nie ma mowy o niedostosowaniu, tam wszystko jest na wysokim poziomie. Więc – można? Można. Tylko trzeba chcieć!
Co jest w takim razie niezbędne, żeby zacząć pracę jako tyfloinformatyk?
Najważniejsza jest pasja. Pasja do tego typu urządzeń. Mnie zawsze fascynowały komputery i to, jak działają.
Wykształciłem później u siebie takie poczucie, iż chcę pomagać i to jest głównie to, co my musimy czuć. Trzeba chcieć, dostępności nie da się robić z podejściem: „coś tam poklikam, ale niech ten czas szybciej leci”. Nie da się nudzić w tej pracy.
A jakieś twarde, techniczne umiejętności?
Naprawdę wystarczy taka podstawowa znajomość systemu i technologii, żeby się mniej więcej orientować. Sprzęty, tak samo jak oprogramowanie, przemijają i pojawiają się nowe. Trzeba tak naprawdę cały czas być na bieżąco!
Mam tytuł technika tyfloinformatyki, więc w szkole uczyli nas pisania bezwzrokowego na klawiaturze, obsługi podstawowych narzędzi, które są w systemach operacyjnych.
Pasja pasją, ale nią się nie najemy. Czy to jest w ogóle zawód, na który jest zapotrzebowanie, i czy jest to zawód, który się opłaca finansowo?
Opłaca się, o ile jesteśmy specjalistą. Jest coraz więcej szkoleń z dostępności, firmy coraz częściej otwierają działy związane z tematem. Są też dotacje z Unii Europejskiej, dotacje z państwa PFRON. W branży są pieniądze, tylko trzeba podchodzić do pracy z pasją i zaangażowaniem.
Czy mógłbyś opowiedzieć o jakichś innowacjach w tyfloinformatyce? Co jest teraz tym top trendem, za którym trzeba nadążyć?
Najciekawszą innowacją jest sztuczna inteligencja. Już teraz bardzo ułatwia życie osobom niewidomym, a i tak cały czas idzie do przodu.
Przykładowo teraz możemy wrzucić zdjęcie do aplikacji i ona z dokładnością większą niż człowiek opisze nam, co jest na tej fotografii. Mówię, iż z większą dokładnością, bo człowiek skażony jest swoją percepcją, a telefon się skupia na całym obrazku.
Skoro AI potrafi dokładnie opisać grafikę, to czy Twoim zdaniem używanie AI do generowania opisów alternatywnych jest dobrym podejściem?
Tutaj powiedzmy sobie jasno. Z AI trzeba potrafić umiejętnie korzystać. Uważam, iż o ile ktoś nauczy się i wpoi sobie do głowy, iż z AI na ten moment powinniśmy rozmawiać jak z dziesięcioletnim dzieckiem, czyli dać mu konkretne zadania, konkretne wytyczne, poprowadzić za rączkę, dać mu konkretne instrukcje, to wtedy jest to super.
Wiesz, łatwo jest napisać: „przygotuj opis alternatywny”, kropka. I co nam to da? Albo da nam dobry wynik, który chcemy, albo nie. A na przykład mamy zdjęcie galaktyki, a tekst traktuje o słońcu. Wtedy musimy powiedzieć sztucznej inteligencji, na czym ma się skupić, bo grafika ilustrująca tekst jest w tym tekście w jakimś konkretnym celu.
My chcemy odczytać to, o co chce przekazać nam autor, więc w zależności od tego, co autor ma na myśli, to taki opis powinien zastosować! Jasne, iż osoba, która czyta artykuł, może nie wiedzieć, co tam było najważniejsze na tej fotografii, ale o ile opis alternatywny robi autor, no to on najlepiej wie, co chciał przekazać.
Pamiętajmy też, iż długie opisy też nie mają sensu, trzeba konkretnie, zwięźle i najkrócej jak się da, ale szczegółowo.
Czytaj też: Dostępność w bankowości
A czy jest coś, czego Ci ciągle brakuje w technologiach?
Fajnie by było, gdyby w końcu ktoś pomyślał o tym, żeby wprowadzić sztuczną inteligencję do urządzeń, z których korzystamy na żywo. Wytłumaczę na przykładzie: mam okulary od Mety. Chciałbym móc założyć je na głowę i na przykład poprosić AI, by odczytało napisy przede mną albo poprowadziło do przejścia. Taka uniwersalna aplikacja AI wbudowana w okulary AR, jeden system ułatwiający życie, a nie wiele rozdrobnionych.
Coś takiego próbuje zrobić Astrą od Google’a. Meta też rozwija swoje okulary, na przykład dodała aplikację umożliwiającą wykonywanie połączeń na Messengerze i WhatsAppie. Chciałbym, by dostępność szła w kierunku odciążania osób trzecich i dawania nam jak największej dozy samodzielności.
Ważne jest też myślenie o projektowaniu uniwersalnym?
Tak, dokładnie. Na przykład mam kostkę Rubika, na której naklejono wytłoczone elementy odpowiadające za każdy z kolorów. Ona przez cały czas posiada kolory, czyli osoba widząca może ją układać, ale też posiada wypustki dla osób niewidomych. Często na szkoleniach używam jej jako przykładu, iż dostępność wcale nie musi być skomplikowana i droga.
Inny przykład to waga, z której korzystam w domu. Waga połączona jest z aplikacją, więc mogę bez problemu z niej korzystać. Nie trzeba było dokładać do urządzenia żadnych głośników – wystarczy apka. Podobnie działa część ekspresów do kawy.
Marzę jednak o tym, by taka dostępność była jak najbardziej popularna – wciąż to jednak nisza.