Obejdźmy się bez dolara, mamy alternatywy – prezydent Kenii ponownie o walutach

bithub.pl 1 rok temu

William Ruto, prezydent Kenii, po raz kolejny zaapelował do bliższych i dalszych sąsiadów z Afryki o porzucenie rozliczeń w dolarach. Według niego, kraje afrykańskie mają możliwość prowadzenia transgranicznego handlu bez użycia amerykańskiego pieniądza – za to z wykorzystaniem lokalnej platformy PAPSS i miejscowych walut. Deklaracja Ruto, już kolejna w tym temacie, z pewnością jest wyrazem woli politycznej – pytaniem otwartym pozostaje natomiast, czy za wolą idą polityczne i ekonomiczne realia.

Prezydent Kenii wygłosił swoje tezy w czasie wizyty w Dżibuti, przed parlamentem tego kraju. Jego zdaniem, transakcje dwustronne, zwłaszcza te wewnątrzafrykańskie, mogą i powinny być dokonywane z wykorzystaniem walut stron transakcji. Narzędziem do tego, zdaniem kenijskiego przywódcy, mógłby być system wymiany pieniądza prowadzony przez Afreximbank (właść. African Export–Import Bank), panafrykańską instytucję finansową zorientowaną na wspieranie handlu i eksportu państw tego kontynentu.

Just In: President of Kenya, @WilliamsRuto, Urges African Nations to Dump the US Dollar for Intracontinental Trade. WATCH pic.twitter.com/mHE8Bshquv

— Simon Ateba (@simonateba) June 13, 2023

Bank ten, wespół z sekretariatem Afrykańskiej Kontynentalnej Strefy Wolnego Handlu (African Continental Free Trade Area, AfCFTA), od początku 2022 r. rozwija w tym celu platformę PAPSS (Pan-African Payments and Settlement System). Nie jest to pierwsze tego typu wezwanie kenijskiego prezydenta. Poprzednio w maju, na konferencji AfCFTA w Nairobi, William Ruto wzywał inne kraje regionu do dołączenia do wspomnianego systemu, wywodząc, iż obniży to koszty prowadzenia handlu w Afryce – nie wspominając oczywiście o wyeliminowaniu nie-zawsze-bezproblemowego pośrednictwa w transakcjach.

Pieniążki kto ma

Tłem wypowiedzi Ruto, o której nie wspomina on explicité, jest fakt, iż z punktu widzenia państw Afryki, choćby tych względnie dobrze rozwiniętych i zamożnych na tle reszty regionu (jak właśnie Kenia), dolar w dalszym ciągu pozostaje walutą trudno dostępną. Cierpią one na jego niedobory, co oczywiście przekłada się na wysoki koszt. Oczywiście dolar trapiony jest szeregiem problemów, jednak i tak cieszy się większą wiarygodnością niż waluty lokalne, uważane za jeszcze bardziej podatne na dewaluację oraz wahania kursów.

Dlatego też można mieć odrobinę wątpliwości, czy system transakcyjny używający walut lokalnych okaże się działać tak, jak w przewidywaniach. Problemem politycznym (i to niezależnym od kwestii gospodarczo-monetarnej) może się tu okazać kwestia wyboru tego, pieniądza której ze stron transakcji uznać za punkt odniesienia – choć to kwestia partykularna, to żadna ze stron może nie chcieć ustępować i godzić się na walutę partnera, szczególnie iż miałoby to znaczenie nie tylko prestiżowe, ale też finansowe.

Tak źle, i tak niedobrze

Co ciekawe, ani Kenia, ani William Ruto personalnie nie uchodzą za aktorów nastawionych antyamerykańsko (co poniekąd – biorąc pod uwagę, iż postawa taka jest ze względów ideologicznych dość często spotykana w Afryce – stanowi pewne zaskoczenie). choćby przeciwnie, kenijskie władze uchodzą za sojuszników USA w kwestiach bezpieczeństwa. Tym niemniej z interesem ekonomicznym ciężko dyskutować – dolar, od dekad światowy standard w roli pieniądza rezerwowego, jest w Afryce tyleż ceniony (i to choćby przez reżimy wrogie USA), co kłopotliwy i trudno dostępny.

Z pewnością w miejsce światowego standardu pragnęłyby przy tym wejść Chiny, stręcząc różnym krajom juana jako walutę rezerwową. Ich atutem z pewnością może być nacisk finansowy, jaki potrafią wywierać poprzez swoją politykę kredytową, szeroko oferując pożyczki państwom (zazwyczaj) Trzeciego Świata. Czynią to jednak na lichwiarskich warunkach, co wraz z doświadczeniami różnych państw afrykańskich z chińskimi inwestycjami oraz całkowitą zależnością juana od woli politycznej komunistycznych władz w Pekinie (nie zaś od realiów rynkowych) czynią tę opcję nieco kontrowersyjną – jako podatną na wszystkie wady dolara, i dorzucającą jeszcze trochę własnych na dodatek.

Można zatem podejrzewać, iż – pomimo zwiększonego zainteresowania chińskim pieniądzem (analogicznie zresztą jak w przypadku euro, które także coraz częściej bywa wykorzystywane w kontaktach handlowych państw afrykańskich) – dolar będzie pojawiał się w rozliczeniach międzynarodowych na Czarnym Lądzie, w jakimś, mniejszym lub większym zakresie. Pytanie tylko – w jakim.

Idź do oryginalnego materiału