Relacje startupu technologicznego OpenAI (i innych spółek AI) z wydawcami prasy i książek nie były ostatnio najlepsze. Pogorszyły się, odkąd okazało się, iż duże modele językowe trenowane są na terabajtach treści objętych prawami autorskimi. W odpowiedzi na krytykę i na pozwy – na przykład ze strony New York Timesa – spółka Sama Altmana zaczęła podpisywać umowy na korzystanie z treści. Ale – tylko z wybranymi wydawcami. Tym razem okazało się, iż OpenAI ma umowę z Condé Nast, wydawcą takich publikacji jak Wired, The New Yorker czy Vogue.
Kiepskie czasy dla wydawców
Trendy dla wydawców, zwłaszcza prasowych, są nieubłagane. Sprzedaż prasy papierowej spada dramatycznie. Przychody z elektronicznych wersji publikacji papierowych nigdy w pełni nie pokryły spadków w wydawnictwach drukowanych. Kto zabiera dla siebie większą część tortu reklamy internetowej? Są to BigTechy.
Dodatkowo, niedawne zmiany w regułach SEO wyszukiwarki Google okazały się negatywne dla wydawców. Doprowadziły do tego, iż niektóre publikacje internetowe gwałtownie straciły pozycjonowanie w wyszukiwarce Google.I bynajmniej nie było tak dlatego, iż oferowały one wątpliwej jakości treści.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia generatywnej sztucznej inteligencji. Na rynku obecne są duże modele językowe tworzone przez firmy takie jak OpenAI, Google, Anthropic czy Meta. Coraz więcej internautów woli zadać pytanie ChatGPT niż przeszukiwać wyniki Google. Do niedawna nie było to wielkim problemem dla wydawców prasowych. Modele nie miały bowiem wiedzy o najnowszych wydarzeniach, ale to się gwałtownie zmienia.
Google i Microsoft połączyły jednak swoje chatboty z wyszukiwarkami, dając modelom dostęp do najnowszych wiadomości. Chatbot Perplexity wręcz służy do wyszukiwania dzięki AI. A OpenAI pracuje nad SearchGPT, a więc wersją ChatGPT oferującą wyszukiwanie i świadomą najnowszych wydarzeń.
Te właśnie trendy doprowadziły do niedawnego protestu polskich mediów internetowych. Media chciały aktywniejszej roli Państwa w ich negocjacjach z firmami technologicznymi w sprawie wynagrodzeń za treści.
Wcześniej Axel Springer czy El Pais, teraz OpenAI ma umowę z Wired
W tej sytuacji część wydawców – jak New York Times – decyduje się na pozywanie spółek AI. Część z nich natomiast, jak Condé Nast a wcześniej Associated Press, Axel Springer czy właściciele El Pais i Le Monde, decyduje się na umowy z OpenAI. To najsilniejszy gracz na rynku generatywnej AI.
Umowa Condé Nast z OpenAI zakłada dostęp spółki Sama Altmana do treści Wired, New Yorkera czy Vogue w zamian za dostęp do narzędzi sztucznej inteligencji. Dostęp ma być możliwy czy to przy tworzeniu treści, czy to przy reklamie. List szefa wydawnictwa do pracowników sugeruje, iż umowa wygeneruje również pieniądze dla Condé Nast.W tym miejscu jednak, już tradycyjnie w przypadku umów OpenAI z wydawcami, brak jest szczegółów.
Umowy z wybranymi, zero dla pozostałych?
Trudno oprzeć się wrażeniu, iż OpenAI stosuje starą rzymską zasadę – dziel i rządź. Podpisuje umowy z wybranymi wydawnictwami zamiast poszukać systemowego rozwiązania kwestii korzystania z treści publikatorów. Po wykorzystaniu treści z całego internetu do trenowania swoich modeli, podejmuje rozmowy tylko z wybranymi operatorami treści.
Te wydawnictwa, z którymi kalifornijski startup zawiera umowy, są w lepszej sytuacji. Inne są jednak pozostawione same sobie. A przecież też przyczyniają się do trenowania modeli. A podzielony sektor wydawniczy będzie strukturalnie słabszy i nie będzie mówił jednym głosem.
Źródło grafiki: OpenAI