
– Nie rozumiem tej nagonki na Pocztę Polską – mówi prezes spółki Sebastian Mikosz, odnosząc się do zarzutów dotyczących współpracy z Temu. Partnerstwo z chińskim gigantem zwróciło choćby uwagę ministra cyfryzacji.
W liście do Ministra Aktywów Państwowych kategorycznie sprzeciwiłem się zawarciu strategicznego partnerstwa Poczty Polskiej z firmą Temu – przyznał Krzysztof Gawkowski, minister cyfryzacji. Teraz m.in. na te słowa reaguje prezes Poczty Polskiej Sebastian Mikosz.
W rozmowie z PAP przyznał, iż jest ” trochę sfrustrowany i wzburzony”.
Mam pytanie do wszystkich, którzy nas krytykują za tę współpracę: dlaczego Poczta Polska, która ma za zadanie zarabiać, musi się tłumaczyć ze współpracy z klientem, który prowadzi legalną działalność? Czy nie chodzi po prostu o to, iż znacznie łatwiej jest zaatakować pocztę, niż krytykować 19,7 miliona indywidualnych użytkowników, którzy robią tam zakupy? Chciałbym, żeby to głośno wybrzmiało: to nie Poczta Polska kupuje na Temu. Robi to prawie 20 mln Polaków. To oni składają zamówienia. My jedynie dostarczamy kupowane przez nich produkty – przedstawił swoje stanowisko.
Dajcie spokój z tymi klientami. Z nimi są same problemy. Nie ma ich w domu albo biorą prysznic czy chodzą w słuchawkach, więc trzeba zostawiać awizo. Gdyby zamawiali np. z internetowego sklepu Poczty Polskiej to nie byłoby całej afery z Temu. A kolejki w stacjonarnych punktach? Wystarczyłoby, żeby nikt nie przychodził, a choćby przed jednym okienkiem nie gromadziłby się tłum.
Wyzłośliwiam się, ale rozumiem, co prezes spółki chce przekazać. W rozmowie z PAP zwraca uwagę, iż łatwiej uderzyć w Pocztę Polską niż w zamawiających klientów. To prawda, ale tylko po części. To przecież nie tak, iż w temacie Temu jest cisza. UOKiK postawił mocne zarzuty, regulacje planuje Unia. Owszem, można powiedzieć, iż każda duża platforma ma prawdopodobnie coś za uszami, ale w przypadku chińskiego giganta tych wątpliwości jest dużo i są bardzo niepokojące.
Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski wspomniał o „śmiertelnym zagrożeniu dla naszych dzieci” i o niespełniających standardów zabawkach, które „mogłyby doprowadzić do tragedii” oraz patologii, jak sam to ujął, jaką jest „masowe zaniżanie wartości przesyłek i wykorzystywanie luki w przepisach celnych”. Poczta Polska umywa ręce: póki Temu działa legalnie, my nie widzimy przeszkód.
Niby logiczne, ale tym samym Poczta Polska uderza przede wszystkim w siebie i w swój internetowy sklep, bo siłą rzeczy pomaga rozwijać się potężnej konkurencji, z którą naprawdę trudno jest uczciwie rywalizować. Jedni stosują się do zasad, a drudzy np. wyświetlają informacje o promocjach tak, jak im się podoba, żeby było korzystniej. Nie mówiąc o innych zastrzeżeniach.
Rola szefa Poczty Polskiej jest niełatwa. Sam podkreśla, iż jego zadaniem jest wyprowadzenie spółki na prostą i zarabianie.
Oczekuje się od nas, iż będziemy działać jak nowoczesna, konkurencyjna firma. Sami też chcemy być taką firmą. A na rynku usług logistycznych oznacza to, iż jeżeli nie weźmiemy takiego kontraktu, to zrobi to ktoś inny. Przecież jeżeli my odmówimy takiej współpracy, to klienci i tak dostaną zamówione przez siebie produkty (…) Jednocześnie wszyscy wiedzą, iż oprócz nas przesyłki z Temu dostarczają dzisiaj m.in. InPost, DHL, DPD i UPS. To, iż Poczta weszła na ten rynek, świadczy tylko o jednym, iż nareszcie jesteśmy w stanie konkurować i walczyć o swoją pozycję – mówi w wywiadzie z PAP.
Mam tę wygodną pozycję, iż wcale nie wymagam, aby Poczta Polska działa tak, jak prywatne firmy, których głównym celem jest zysk.
Uważam choćby coś wręcz przeciwnego: państwowe spółki mają po prostu realizować niezbędne dla funkcjonowania państwa działania
Niech za przykład posłuży transport publiczny. Być może z punktu widzenia tabelek bardziej opłaca się wozić pasażerów na obleganych trasach, ale ktoś musi zatroszczyć się o ludzi z małych miejscowości i docierać tam, gdzie inni jeździć nie chcą albo uznają, iż się nie opłaca. Tym kimś jest państwo.
Bardzo lubię cytat, który pojawił się w książce „Dostatek”: „najważniejsze, aby rząd nie załatwiał tych rzeczy, które załatwiają już jednostki, czy to trochę lepiej, czy trochę gorzej od nich, ale żeby załatwiał te rzeczy, których w tej chwili nie załatwia się wcale”.
Można odbić piłeczkę – bez takich współprac jak ta z Temu niemożliwe będzie realizowanie rzeczy, którymi nie chcą się zająć inni. Widać jednak pewne rozedrganie i niezdecydowanie. Z jednej strony Poczta Polska ma być rywalem dla innych firm, z drugiej słyszymy o tym, iż Poczta Polska chce iść własną drogą i stawiać na swoje naturalne dobro, jakim są listonosze i pracownicy. Sklep internetowy niby nie musi rywalizować z gigantami, ale listonosze muszą już działać jak kurierzy.
Sam prezes spółki opowiada w wywiadach o tym, iż placówki to CUDO – Centrum Usług Dla Obywatela. O cud będzie jednak trudno, jeżeli Poczta Polska sama zaprasza klientów choćby do Żabek.
Czy objęcie programem nadań i odbiorów sklepy Żabka wzmocnią pozycję Poczty? Śmiem wątpić. Czy wzmocni pozycję Żabki? Oczywiście, bo sieć rozszerza liczbę firm kurierskich, których odbiory i nadania obsługuje. Niedługo będziemy mieć na rynku paczkomaty i Żabki. I nic poza tym – pisał Paweł Grabowski.
Jak widać nie do końca, pojawiło się światełko w tunelu: będziemy mieć też jeszcze więcej rzeczy z Temu, które być może dostarczy Poczta Polska. A może nie, bo pracownicy już nie są w stanie regularnie roznosić listów, na co skarżą się mieszkańcy wielu miejscowości. Np. portal DDWłocławek informował o relacjach, według których opóźnienia sięgają choćby kilku tygodni – „zarówno w przypadku listów poleconych, jak i paczek z popularnych platform zakupowych”.
Czy ktoś wie, co dzieje się z pocztą na Żurawiej? Rachunki z Energa przychodzą z takim opóźnieniem, iż musiałam płacić odsetki za nieterminową płatność. To absurd, bo rachunek przyszedł mi już po terminie płatności! – skarżyła się mieszkanka.
Poczta tłumaczyła, iż opóźnienia miały „charakter przejściowy” – to częste usprawiedliwienie – a tłumaczone były… absencjami chorobowymi.
To zresztą częsty problem w całym kraju. Nagle brakuje jednego listonosza i cały system rozwala się niczym domek z kart, bo ludzi brakuje. Poczta odpowiada, iż już zatrudnia i szkoli, więc to się zmieni, ale póki co jest jak jest. Czy dołożenie przesyłek z Temu poprawi sytuację?
Niektórzy, jak np. Witold Paluszak, przewodniczący Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty Polskiej S.A. w Poznaniu, uważają, iż prawdziwe problemy dopiero przed nami. „Coraz więcej osób szuka pracy poza Pocztą. jeżeli nic się nie zmieni, na jesieni grozi nam zapaść – ostrzegał w rozmowie z „Głosem Wielkopolski”.
Pewne obowiązki są ważniejsze niż inne. Listy nie są priorytetem. Sprzedaż staje się priorytetem, bo jeżeli nie sprzedajesz, nie dostajesz prowizji. A jak nie ma sprzedaży, to jesteś uznany za najgorszego pracownika. Może się to skończyć nieprzedłużeniem umowy – jesteś wtedy pracownikiem „nierentownym”, czyli takim, który nie przynosi zysku – przekazywał serwisowi poznański listonosz, zdradzając kulisy pracy w stolicy Wielkopolski.
Poczta Polska próbuje łapać kilka srok za ogon. Chce bronić gotówki, bo wszyscy inni odchodzą, więc oni będą „szli pod prąd trendom”.
Gdy inni rezygnują z posiadania oddziałów – my chcemy być stacjonarnie, jak najbliżej klienta. Chodzi o to, aby wypełniać taką niszę, która zawsze będzie istniała, a do której my jesteśmy przygotowani przez szereg lat inwestycji i fakt, iż mamy co najmniej po kilka placówek w każdej gminie – deklarował nie tak dawno szef państwowej spółki w rozmowie z bankier.pl.
Kiedy jednak inni współpracują z Temu, nagle Poczta Polska nie szuka alternatyw, żeby się wyróżnić, za to też musi roznosić paczki z Chin. Ktoś powie, iż to godne pochwały elastyczne działanie. Tyle iż momentami to wszystko jest ze sobą sprzeczne. Czy da się pogodzić chęć zwiększania placówek w gminie z jednoczesnym stawianiem na Żabki?
Poczta Polska ma być jednocześnie bliska ludziom, a przy tym taka jak wszyscy, czyli skoncentrowana na zysku. Obawiam się, iż to droga nie do pogodzenia. Naprawdę podobały mi się deklaracje Sebastiana Mikosza, aby stawiać na ludzką twarz poczty, aby listonosze mogli doradzać i wspierać np. starszych mieszkańców. Żeby poczta była łącznikiem pomiędzy starym a nowym. Tego rzeczywiście nikt nie robi. Zamiast tego listonosze mają roznosić paczki z Temu. Prezes nie rozumie oburzenia, ale mnie wydaje się zasadne.
Zdjęcie główne: Tupungato / Shutterstock