Dosyć popularna gra zniknęła z tytułowej platformy. Wyszło bowiem na jaw, iż w jej wnętrzu ukryto wirus dosłownie wykradające pieniądze z cyfrowych portfeli użytkowników. Steam zareagował dosyć szybko, ale deweloperzy zdążyli wyrządzić sporo szkód. Najbardziej dotknięci są streamerzy, którzy prowadzili transmisje na żywo myśląc, iż środki finansowe trafią do kieszeni charytatywnych organizacji. Jak więc widać, choćby cieszące się dobrą renomą usługi mogą zawieść.
Zweryfikowana gra ze złośliwym oprogramowaniem? Steam w cieniu kontrowersji
Ostatnio jesteśmy wręcz zalewani niezbyt pozytywnymi informacjami dotyczącymi najpopularniejszego produktu Valve – ostatnio dowiedzieliśmy się chociażby o planach porzucenia 32-bitowej wersji systemu Windows 10. Wiadomość ta spotkała się z krytyką społeczności, choć akurat ją trudno uznać za jakkolwiek uzasadnioną. Grono osób aktywnie korzystających z tego systemu jest wręcz marginalne, a ponadto tzw. dziesiątka już niedługo przestanie otrzymywać jakiekolwiek wsparcie.
Jak wynika z raportu redakcji Bleeping Computer, darmowa gra BlockBlasters okazała się jednym wielkim oszustwem. Niepozorna produkcja platformowa ściągnęła ponad 150 tys. dolarów z kilkuset cyfrowych portfeli kryptowalutowych. Spora część tych pieniędzy pochodzi od jednego twórcy internetowego, który prowadził zrzutkę na leczenie onkologiczne. Co więcej, niektórzy streamerzy mieli otrzymywać pieniądze w zamian za promowanie tytułu. Finalnie pieniądze zniknęły z ich kont.

Warto jednak wspomnieć, iż początkowo gra została pomyślnie zweryfikowana przez algorytmy platformy. Steam nie wykrył żadnej nieprawidłowości. Jak zatem twórcy ukryli tzw. cryptodrainer pod przykrywką przyjemnej rozrywki? Cóż, przez pierwszy miesiąc obecności w ofercie produkcja była całkowicie normalna. Wszystko zmieniło się 30 sierpnia bieżącego roku, kiedy to deweloperzy dołożyli malware i inne złośliwe oprogramowanie.
Wtedy też środki finansowe zaczęły znikać z portfeli. Największym echem odbił się przypadek streamera Rastaland.TV, który choruje na raka w zaawansowanym stadium rozwoju.
To nie pierwszy taki przypadek, ale miejmy nadzieję, iż jeden z ostatnich
Na szczęście tytuł zniknął już z biblioteki Steam, ale trudno stwierdzić czy skradzione pieniądze uda się w jakikolwiek sposób odzyskać. Poszkodowane osoby bez wątpienia jednak zrobią wszystko, by pójść na wojnę z cyberprzestępcami. Oby im się udało, choć tutaj warto od razu wspomnieć o drugiej stronie medalu. To bowiem nie pierwsza taka sytuacja, gdzie platforma pozwala pobrać i zainstalować gry zawierające złośliwe oprogramowanie (m.in. PirateFi, Sniper: Phantom’s Resolution, Chemia).
Trzeba się zatem zastanowić nad szczelnością systemów bezpieczeństwa i weryfikacji. Czy nie powinien istnieć mechanizm na bieżąco analizujący kod źródłowy gier? Wtedy też można by było wykryć podejrzane zmiany i próby wtłoczenia malware czy innego oprogramowania.
Tytułowa sytuacja powinna być bowiem motywacją do wprowadzenia stosownych zmian.
Źródło: Bleeping Computer / Zdjęcie otwierające: Valve