Dwóch popularnych dostawcó systemu z zakresu bezpieczeństwa, Trend Micro i Bitdefender, musiało błyskawicznie załatać luki, które umożliwiały ataki typu MITM.
W ostatnich dniach Trend Micro i Bitdefender wydały pilne komunikaty do swoich klientów, zachęcając ich do jak najszybszej aktualizacji systemu zabezpieczającego. W obu przypadkach chodzi o luki w zabezpieczeniach związane z tzw. Local Privilege Escalation (LPE) oraz atakami typu Man-In-The-Middle (MITM). Trend Micro ostrzegł użytkowników swojego narzędzia Deep Security Agent, a Bitdefender wskazał na problem w swoim oprogramowaniu Total Security.
Bitdefender musiał załatać aż pięć luk, z których wszystkie dotyczą podatności na ataki MITM, umożliwiające przechwytywanie i modyfikowanie komunikacji między użytkownikami a stronami internetowymi. Te luki pozwalały na uznanie fałszywych stron za autentyczne, co mogło skutkować niebezpiecznymi sytuacjami dla użytkowników. Problemy dotyczyły m.in. błędnej weryfikacji certyfikatów HTTPS oraz zaufania do nieautoryzowanych podmiotów, które mogły wykorzystać nieprawidłowo skonfigurowane certyfikaty.
Z kolei Trend Micro, choć zmierzył się tylko z jedną luką, dotyczyła ona poważnego problemu związanego z eskalacją uprawnień lokalnych. W skrócie, pozwalała ona standardowym użytkownikom na uzyskanie dostępu do poziomu administracyjnego, co stanowi istotne zagrożenie dla bezpieczeństwa systemu.
Obie firmy podjęły już działania, wydając stosowne aktualizacje, które eliminują te zagrożenia. Bitdefender zaleca użytkownikom korzystanie z wersji 27.025.115 lub nowszej, a użytkownicy Trend Micro powinni zainstalować wersję 20.0.1-17380 Deep Security Agent. Mimo iż te problemy zostały zażegnane, cała sytuacja przypomina, iż choćby oprogramowanie zabezpieczające, mające chronić systemy, może być podatne na ataki, jeżeli nie jest regularnie aktualizowane.
Warto zauważyć, iż tego typu luki były wynikiem błędów w już zainstalowanym oprogramowaniu zabezpieczającym, co może budzić dodatkowe obawy.
