Czasami najciekawsze pomysły rodzą się tam, gdzie oficjalne strategie korporacyjne się kończą. Gdy Microsoft ogłosił wycofanie się z technologii HoloLens, jeden z projektantów postanowił pójść własną drogą i stworzyć koncepcję, która może zaskakiwać swoją prostotą. Braz de Pina, bo o nim mowa, zaproponował urządzenie noszone, które radykalnie odcina się od dotychczasowych trendów w rozszerzonej rzeczywistości.
Jego koncepcja Copilot Veja to prawdziwy paradoks – urządzenie do “widzenia” bez jakiegokolwiek wyświetlacza. Zamiast kolejnego ekranu oferuje wyłącznie interfejs dźwiękowy, co w dobie wszechobecnych monitorów brzmi albo jak szaleństwo, albo genialne przewartościowanie priorytetów. Projektant argumentuje, iż mamy już wystarczająco dużo ekranów w telefonach i smartwatchach, więc może czas postawić na inne zmysły?
Urządzenie przyjmuje formę eleganckich zauszników wyposażonych w zestaw kamer, mikrofonów i przycisków sterujących. Każdy zausznik zawiera przycisk zasilania, pokrętło głośności, dedykowany przycisk Copilot oraz spust kamery. To ostatnie rozwiązanie sugeruje, iż koncepcja zakłada możliwość szybkiego przechwytywania obrazu z otoczenia.
Kluczową rolę odgrywają podwójne kamery zapewniające widzenie stereoskopowe. Dzięki temu sztuczna inteligencja mogłaby analizować przestrzeń w trzech wymiarach i dostarczać kontekstowych informacji w czasie rzeczywistym. De Pina widzi w tym rozwiązanie fundamentalnego problemu współczesnych asystentów AI – ich niezdolności do pełnego zrozumienia kontekstu sytuacyjnego użytkownika.

Nazwa Veja, pochodząca od portugalskiego słowa oznaczającego “widzieć”, to celowy zabieg ironiczny. Projektant otwarcie przyznaje, iż to jedynie “koncepcja stworzona przez fana”, która prawdopodobnie nigdy nie trafi do masowej produkcji. Microsoft oficjalnie wycofał się z technologii noszonych, więc pomysł pozostaje na razie w sferze ciekawych rozważań.
Mimo to koncepcja zasługuje na uwagę jako interesujący głos w dyskusji o przyszłości interfejsów. W dobie, gdy rozszerzona rzeczywistość wciąż szuka swojej tożsamości, podejście oparte na audio może okazać się bardziej praktyczne niż skomplikowane systemy wizualne. Być może zamiast kolejnego ekranu potrzebujemy po prostu inteligentnego głosu, który naprawdę rozumie, co się wokół nas dzieje.
Pytanie, czy użytkownicy są gotowi na tak radykalne odejście od wzrokowego paradygmatu interakcji z technologią, pozostaje otwarte. Pomysł de Piny wydaje się jednak wartościowym eksperymentem myślowym, który prowokuje do zastanowienia nad tym, jak naprawdę powinniśmy komunikować się z maszynami.