Nieco ostatnio zawrzało w artystycznym świecie AI! Wygląda na to, iż historia związana z OpenAI i ich nowym oprogramowaniem – Sora – jest dopiero początkiem większych zmian, które mogą nastąpić w 2025 roku. Beta testerzy, tzw. „red teamers”, którym przyznano wczesny dostęp do tej technologii, zdecydowali się wywołać niemałą burzę, a efekty ich działań wprowadzają nas w liczne etyczne rozważania dotyczące pracy artystów i ich relacji z zaawansowanymi narzędziami sztucznej inteligencji.
Dlaczego artyści protestują przeciw OpenAI?
Zacznijmy od tego, iż red teamers, którzy mieli uprzywilejowany dostęp do testowania Sora, wnieśli głośny protest, zarzucając firmie nieuczciwe podejście do ich twórczej pracy. Sprawy przybrały ekstremalny obrót – oprogramowanie zostało upublicznione, co można uznać za istotne naruszenie. W liście opublikowanym w serwisie Hugging Face testerzy podkreślili, iż czują, iż ich rola sprowadzała się jedynie do „zmywania win” narzędzia, które ma być przedstawiane jako przyjazne dla artystów. Wyrazili swoje oburzenie, zaznaczając, iż ich czas, praca i twórcza inwencja zostały wykorzystane bez zapłaty, podczas gdy OpenAI jest wartością rynkową ocenianą na 150 miliardów dolarów.
W odpowiedzi OpenAI broniło się, podkreślając, iż udział w testach jest całkowicie dobrowolny, a uczestnicy otrzymali darmowy dostęp do Sora. Firma zapewnia również wsparcie artystów poprzez granty i inne inicjatywy, wierząc w potencjał AI jako twórczego narzędzia. Problem jednak pozostaje – czy takie podejście to wystarczająca rekompensata za wkład twórczy testerów?
Artysta kontra AI – czy istnieje miejsce na równowagę?
Sora i podobne programy bazują na danych, które często obejmują prace wykorzystane bez zgody twórców. Ten temat wciąż wzbudza gorące emocje – według badania Hiscox, aż 78% entuzjastów sztuki uważa, iż artyści powinni być odpowiednio wynagradzani za to, iż ich dzieła służą do trenowania systemów AI.
Do zobrazowania tej sytuacji Hiscox stworzył „autoportret artysty AI”, który powstał z wykorzystaniem wizerunków 40 artystów. Całość symbolizuje istotę generatywnej sztuki – AI tworzy z materiału będącego owocem talentu i wysiłku ludzkich twórców. Jednocześnie ten portret to wymowna metafora potrzeby wypracowania sprawiedliwszych rozwiązań dla twórców w świecie zdominowanym przez sztuczną inteligencję.
Czy Tess otwiera drzwi do bardziej sprawiedliwej przyszłości?
Nie wszystkie przedsiębiorstwa w branży AI podchodzą do kwestii praw artystów w ten sam sposób. Jednym z kroków w kierunku bardziej etycznego wykorzystania technologii jest Tess – generator obrazów, który płaci artystom tantiemy za korzystanie z ich stylów. W ramach tego projektu twórcy mogą tworzyć i licencjonować własne modele na bazie swojego dorobku, co zapewnia zarówno godziwe wynagrodzenie, jak i zgodność z prawem autorskim.
To rozwiązanie, choć innowacyjne, jest kroplą w morzu wciąż nierozwiązanych problemów. Przyszłość może przynieść jednak zmiany, a protesty takie jak te przeciw OpenAI z łatwością mogą stać się impulsem do szerszej debaty na temat praw artystów w obliczu rozwijającej się sztucznej inteligencji. Jak będzie wyglądała sytuacja w 2025 roku? Przekonamy się – miejmy nadzieję, iż znajdziemy balans między technologią a poszanowaniem ludzkiej pracy.