
Stellantis postanowił podać rękę Pony.ai, chińskiemu specjaliście od autonomicznych pojazdów. Jednak zamiast kolejnej fuzji z cyklu zachód dokłada AI do chińskiej produkcji tym razem to chiński mózg trafia do europejskiego nadwozia, a ambicje projektu sięgają polskich szos.
To partnerstwo łączy w sobie to, co najlepsze ze świata hardware’u i software’u. Stellantis dostarcza trwałą, znaną od pokoleń mechanikę i produkcję, Pony.ai zaś dba o cyfrową duszę przyszłych robotaksówek. Efekt? Szansa na to, iż pierwsza robotaksówka, którą będzie można zamówić z centrum Warszawy przez aplikację, powstanie dzięki technologii made in China, ale pod czujnym okiem europejskich inżynierów.
Przełom na europejskich i polskich drogach czy kolejny eksperyment w stylu science fiction?
Czy rzeczywiście stoimy u progu rewolucji, która wreszcie zdemokratyzuje dostęp do autonomicznego transportu w Europie, a nie będzie to kolejna testowa inicjatywa, która zakończy się na pilotażach dla wybranych? Stellantis i Pony.ai nie bawią się jednak w półśrodki: produkcja robotaksówek w fabryce Stellantis we Francji to jasny sygnał, iż mowa o dużym biznesie, a nie eksperymencie.
Połączenie chińskich algorytmów jazdy autonomicznej z europejskim podejściem do bezpieczeństwa drogowego sprawia, iż projekt znajduje się na celowniku nie tylko technologicznych mediów, ale i urzędów ds. transportu w całej UE. Efektem ma być flota gotowa podbić główne miasta Europy – w tym również te w Polsce. A ponieważ wszyscy wiemy, jakie cuda wyczyniają chodniki i pasy na skrzyżowaniach w centrum Warszawy to Pony.ai czeka poważny crash test lokalnej rzeczywistości.
Kto tu tak naprawdę rządzi kierownicą? Sztuczna inteligencja made in China
Niebagatelną rolę w tym mariażu odgrywa technologia AI. Pony.ai to nie startup z garażu, tylko chiński potentat, który zdążył już wypuścić swoje robotaksówki na drogi Pekinu i Kantonu. Chociaż do dziś większość rozwiązań autonomicznych na Starym Kontynencie kojarzy się z Google Waymo i Teslą to właśnie chińska firma była jedną z pierwszych, które naprawdę masowo wysłały bezzałogowe pojazdy po miejskie ulice.
To całkowite odwrócenie dotychczasowej narracji: teraz to Zachód staje się placem testowym dla Dalekiego Wschodu, bo właśnie Europie – dzięki współpracy z Pony.ai – szybciej dostarczy się pojazdy gotowe na klientów indywidualnych, a nie tylko eksperymentalne kursy na obrzeżach miasta przyszłości. Czy to oznacza, iż AI z Kantonu nauczy się rozpoznawać polską zebrę lepiej niż przeciętny kierowca z Mazowsza? Czas pokaże.
Europa chce być smart, ale nie na ślepo – polityka, bezpieczeństwo i chińska inwazja
Na koniec warto wspomnieć o delikatnej stronie całego projektu. Europa, choć wygłodniała innowacji w dziedzinie elektromobilności i autonomii, nie zapomniała o ostatnich dyskusjach dotyczących bezpieczeństwa danych oraz… nacisków politycznych. Partnerstwa z chińskimi firmami – szczególnie tymi posiadającymi własne rozwiązania AI – budzą na salonach politycznych żywe reakcje.
Uspokaja jednak fakt, iż całość infrastruktury – od produkcji pojazdów po zarządzanie danymi – ma podlegać ścisłej kontroli w ramach europejskiego prawa. Stellantis zobowiązał się do implementowania najwyższych standardów bezpieczeństwa, a docelowe floty mają spełniać surowe wymogi prywatności i transparentności, zanim wjadą na polskie drogi. Ale czy polskie prawo ruchu drogowego i polska rzeczywistość miejskiego transportu są gotowe na jazdę ze wschodnim kapitanem?
Czy Polacy polubią jazdę z botem, czyli przyszłość mobilności made in China
Nie ma co się oszukiwać: droga od pilotażu do codziennych kursów robotaksówki w Polsce będzie wyboista. Żartuje się, iż komputer pokonał arcymistrza szachowego już dawno, teraz czas sprawdzić, jak poradzi sobie z rzeczywistością warszawskich skrzyżowań, korków oraz nieprzewidywalnych manewrów ludzkich taksówkarzy.
Czy to innowacja, która rozwinie rodzimy rynek transportu? Owszem, bo dzięki globalnemu partnerstwu Polska stanie się jednym z pierwszych państw regionu, gdzie po mieście będzie można raz na zawsze zapomnieć o sporach o drobne z kierowcą. Będzie za to można ponarzekać na algorytm rozpoznający pasy rowerowe i na fakt, iż taksówkarz już nigdy nie opowie nam o swoim wnuczku mieszkającym w Kanadzie. Przyszłość transportu nad Wisłą właśnie zwolniła na czerwonym świetle – czekając tylko na zielone od regulacji i klientów, którzy będą gotowi oddać kierownicę… chińskiej sztucznej inteligencji.