Gorączka złota ponownie opanowała świat nowych technologii. Po dochodowym szaleństwie na kryptowaluty, teraz przyszła pora na sztuczną inteligencję.
Układy graficzne są wszechobecne w naszym życiu i pojawiają się w dziesiątkach urządzeń. Do najpopularniejszych należą konsole, telefony i komputery. Jednak używamy ich też choćby wtedy, kiedy nie mamy z nimi bezpośredniego kontaktu, czego świetnym przykładem jest sztuczna inteligencja za pomocą której można tworzyć obrazy czy filmy. Oznacza to, iż zapotrzebowanie na GPU rośnie, a wartość tego segmentu rynku bije kolejne rekordy.
Chińskie firmy wyrastają jak grzyby po deszczu
Kiedy myślimy o kartach graficznych, do głowy zwykle przychodzą nam największe firmy – NVIDIA, AMD oraz Intel. Jednak producentów jest na rynku o wiele więcej – obecnie ponad 20, chociaż ich znaczenie jest dość marginalne. A powodem tego jest głośny w ostatnim czasie boom na AI, do szkolenia których potrzebne są wydajne i drogie akceleratory. To właśnie dzięki nim zarówno Zieloni, jak i Czerwoni odnotowują rekordowe zyski.
W ciągu zaledwie dwóch kwartałów 2025 roku fiskalnego, NVIDIA zarobiła na nich ponad 42 miliardy dolarów, a przed jego końcem kwota ta może wzrosnąć nawet do 90 miliardów. W przypadku AMD wygląda to skromniej, gdyż firma liczy na przekroczenie bariery 3 miliardów. Trudno natomiast oszacować zyski innych firm, takich jak Biren czy MetaX, ale nie uważa się by były one większe niż te, które osiągnęli Czerwoni.
Biorąc pod uwagę udział akceleratorów sztucznej inteligencji w zyskach gigantów nie powinno nikogo dziwić, iż to właśnie na nich koncentrują się wszystkie nowe firmy wkraczające na rynek GPU – głównie z Chin. Na ich drodze stoją jednak nie tylko wyzwania technologiczne, ale również sankcje nałożone na Kraj Środka przez rząd Stanów Zjednoczonych, które poważnie ograniczają dostęp do rozwiązań oferowanych przez Zachód. Mimo to wizja ogromnych pieniędzy skutecznie zachęca do podjęcia ryzyka.