To historia, która wygląda jak groteska, a w rzeczywistości dotyczy fundamentów państwa prawa. Hanna Radziejowska, kierująca niemieckim oddziałem Instytutu Pileckiego, najpierw zgłosiła nieprawidłowości w działaniu instytucji, a potem – zamiast ochrony, jaką gwarantuje jej ustawa – straciła pracę. Powód? Ministerstwo Kultury miało „przez pomyłkę” przyznać jej status sygnalistki.