Sklep Play może niedługo otrzymać dosyć kontrowersyjną aktualizację. Mowa o odgórnej blokadzie recenzowania i oceniania wybranych aplikacji systemowych. Google chce prawdopodobnie w ten sposób obronić się przed zjawiskiem znanym jako „review-bombing”. Tym samym użytkownicy straciliby okazję na wystawianie negatywnych opinii usługom wyłącznie dlatego, iż są one fabrycznie zainstalowane na telefonie/tablecie. Czy jednak tego typu zmiana ma jakikolwiek sens?
Sklep Play ograniczy wolność słowa?
Technologiczny gigant pracuje nad przeprojektowaniem sekcji zawierających szczegóły na temat wybranych systemowych programów. jeżeli nowość wejdzie w życie, to konsumenci otrzymają wgląd wyłącznie w najbardziej podstawowe informacje. Jak wspomniałem wcześniej, zostanie ponadto usunięty mechanizm pozwalający na recenzowanie/ocenianie tych aplikacji. Trudno jednak stwierdzić czy firma faktycznie posunie się aż tak daleko.
- Sprawdź także: Sklep Play ułatwił szukanie aplikacji, ale tylko tych popularnych
Sklep Play regularnie otrzymuje funkcje mające na celu poprawę orientacji w siedlisku najróżniejszych gier i aplikacji. Dlatego też karty produktów oferują coraz dokładniejszy wgląd w oferowane rozwiązania czy obecność stosownych zabezpieczeń. jeżeli zaś chodzi o niektóre programy fabrycznie zainstalowane na urządzeniu, to koncern ma zupełnie inne podejście. Chodzi o próbę uniknięcia sytuacji, gdy nie do końca świadomi konsumenci wystawiają negatywne opinie usługom, których choćby nie przetestowali. Najwidoczniej do takich przypadków dochodzi nagminnie.
Taki przynajmniej wniosek można wysunąć po analizie zmian wprowadzonych w wersji 44.1.17-31 sklepu. Redakcja portalu Android Authority zauważyła tam zaktualizowane sekcje systemowych aplikacji – dotychczas nie różniły się one przesadnie od innych, teraz jednak zawierają znacznie mniej szczegółów, a także nie pozwalają wystawić opinii czy napisać recenzji i podejrzeć listy wprowadzonych poprawek. Porównanie znajdziecie na poniższych zrzutach ekranu.
To jednak nie wszystko. Google dodatkowo chce ukryć wybrane aplikacje na m.in. listach wyszukiwania. Dostęp do kart określonych produktów będzie można uzyskać wyłącznie w momencie, gdy otrzymają one aktualizację. Co ciekawe, zmiana została dostrzeżona już kilka tygodni temu, ale insiderzy chcieli się upewnić czy jest to intencjonalna zagrywka ze strony technologicznego giganta. Czas mijał, a minimalistyczny wygląd widoczny powyżej pozostawał niezmienny. Coś więc musi być na rzeczy.
A może po prostu nie ma innego wyjścia?
Oczywiście nie pojawiło się jakiekolwiek oficjalne ogłoszenie w sprawie, więc tak naprawdę można wyłącznie domyślać się, co ten kontrowersyjny update ma na celu. Najbardziej sensowym wytłumaczeniem jest chęć bronienia się przed bombardowaniem aplikacji negatywnymi recenzjami – często pozostawianymi przez nie do końca świadomych konsumentów. Widzą oni zainstalowaną usługę, nie wiedzą do czego ona służy, uznają ją za wirus lub inne złośliwe oprogramowanie i odruchowo wręcz wystawiają jedną gwiazdkę.
Gdy dostrzegają to inni użytkownicy, to stają się podejrzliwi wobec danej aplikacji i też negatywnie ją oceniają nie próbując zgłębić tematu. Tworzy się więc błędne koło i Google najwidoczniej pragnie tego za wszelką cenę uniknąć. To oczywiście dobre zagranie, choć do tego wszystkiego dołożyłbym bardziej szczegółowy opis danego narzędzia, by przy okazji edukować internautów i dawać im do zrozumienia, iż ten element systemowy pełni istotną funkcję.
- Przeczytaj również: Google przecenia telefony Pixel. W Polsce? No zgadnij xD
Czas pokaże czy Google zdecyduje się na publiczne wdrożenie wyżej opisywanego rozwiązania. prawdopodobnie tak, choć decyzje podejmowane przez technologicznych gigantów potrafią być skrajnie nieprzewidywalne.
Źródło: Android Authority / Zdjęcie otwierające: materiał własny