Służby nadużywają możliwości sprawdzania naszych billingów? Statystyki porażają

konto.spidersweb.pl 4 godzin temu

Ponad dwa miliony razy. Tak często polskie służby sięgały po dane telekomunikacyjne obywateli w 2024 r. Nie potrzebowały do tego nakazu sądu ani szczególnych wyjaśnień. Rodzi się obawa, iż jest to niezgodne z prawem unijnym i zasadami ochrony praw człowieka.

W ubiegłym roku służby w Polsce, w tym policja, ABW czy Straż Graniczna, ponad 2 mln razy skorzystały z uprawnień do przeglądania billingów obywateli. Chodzi o takie szczegółowe dane, jak numery telefonów, z którymi rozmawialiśmy lub pisaliśmy, czas połączeń oraz miejsce logowania telefonu do sieci. Dostęp do tych informacji możliwy jest bez nakazu sądu i bez konieczności informowania osoby, której dane dotyczą.

Brak przejrzystości i kontroli

Tak szerokie uprawnienia funkcjonariuszy są możliwe dzięki ustawie z 2016 r., która zobowiązała operatorów do przechowywania danych przez 12 miesięcy oraz zapewnienia służbom stałego dostępu do systemów. Jak podkreśla Gazeta Wyborcza, ustawa ta pozostaje w mocy, mimo wielokrotnych wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE wskazujących na jej niezgodność z prawem europejskim.

2/8 Ponad 2 000 000 (tak, DWA MILIONY) uzyskanych danych telekomunikacyjnych, pocztowych i internetowych w 2024 roku.

Źródło: https://t.co/Q8AYbbUtLd pic.twitter.com/beSLH30grW

— Fundacja Panoptykon (@panoptykon) July 29, 2025

Kogo konkretnie kontrolowały służby? Ile z tych przypadków dotyczyło faktycznych przestępstw? Tego nie wiadomo. Jak pisze Wyborcza, obecne prawo nie wymaga od służb ujawniania, w jakim celu lub z czyjej inicjatywy pobrano dane. To oznacza, iż równie dobrze mogło dojść do wielokrotnego sprawdzania tych samych osób, np. posiadaczy kilku numerów w różnych sieciach lub tych, których telefon był analizowany w różnych momentach.

Czy mamy do czynienia z nadużyciem?

Choć liczba ponad 2 mln pobrań nie musi oznaczać, iż tyle osób było inwigilowanych, to wciąż mówimy o ogromnej skali. Jak zaznacza Gazeta Wyborcza, nie mamy dostępu do informacji, ile z tych zapytań dotyczyło faktycznie różnych osób, a ile było powtórzeniami. Nie wiadomo też, ile z tych działań miało charakter operacyjny, a ile informacyjny.

W dobie cyfryzacji, gdy każda nasza aktywność zostawia za sobą wyraźny ślad, dostęp do danych telekomunikacyjnych jest potężnym narzędziem w rękach władzy. Czy tak powinno być? Rodzi się pytanie, czy nie zostanie przekroczona granica zasadności korzystania z możliwości sprawdzania billingów przez służby.

*Źródło zdjęcia wprowadzającego: TippaPatt / Shutterstock

Idź do oryginalnego materiału