
Druga generacja stacji pogodowej Netatmo – znanej teraz jako Stacja Pogodowa Original 2. gen. – nie wprowadza może na rynek porażających nowości. Do mojego smart domu wprowadziła jednak tyle zmian, iż konieczna była… cyfrowa przeprowadzka.
Ale po kolei.
Co adekwatnie nowego wprowadziło Netatmo przy Stacji Pogodowej Original 2. gen?

Niech na początek będzie szczerze i brutalnie – kilka jest tutaj nowości. Tak, są nowe kolory, które zresztą moim zdaniem biją na głowę to, co oferowało do tej pory Netatmo i bardzo chciałbym zobaczyć więcej smart sprzętów właśnie w tym kolorze (piaskowym, nie zielonym).
I tak, Stacja Pogodowa Original 2. gen od Netatmo wprowadza dodatkowe dane, ale – no właśnie – to są „dane”, nie „czujniki”. Zresztą choćby na stronie produktowej znajdziemy informację, zgodnie z którą nowa stacja oferuje „12 precyzyjnych danych, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, w tym pyłki i UV”. Przy czym danych faktycznie mierzonych, z wykorzystaniem czujników, jest raczej 10 – te dodatkowe 2, czyli właśnie pułki i UV, nie są mierzone, a pobierane z sieci. Tak, robione jest to sprytnie, pewnie z wykorzystaniem AI (na pewno tak jest, bez AI już przecież nic nie działa), ale tutaj problemy są dwa.
Po pierwsze – wspomniane już to, iż to nie są dane mierzone w wydaniu ultralokalnym, co jest główną siłą stacji pogodowej Netatmo. To są w jakiś sposób zestawione dane, wykalkulowane dla naszej lokalizacji.
Po drugie – są to dane, które znajdziemy wyłącznie w aplikacji Netatmo. Nie są udostępniane dalej, a przynajmniej ani do Apple Dom, ani do Home Assistanta. Całkiem więc miło, iż mogę sprawdzić, czy coś pyli (i jak bardzo), a także jaki jest poziom UV.


Tyle tylko, iż jakoś trudno mi to uznać za zmianę, która faktycznie sprawiałaby, iż byłbym w stanie przyznać „tak, to jest nowa generacja tego sprzętu, jak ktoś kupił poprzednią, to niech żałuję albo szykuje się do przesiadki”. Wręcz przeciwnie – o ile sam postawiłbym na nową wersję stacji – z uwagi na kolor i minimalną dopłatę – o tyle te dodatkowe dane brzmią raczej jak aktualizacja oprogramowania.
Jeśli więc ktoś ma poprzednią generację stacji pogodowej od Netatmo – nie pędziłbym do sklepu. Natomiast jeżeli ktoś nie ma, to możliwe, iż jego smart domowa przygoda będzie wyglądała podobnie do mojej.
Z nowej stacji pogodowej Netatmo korzystałem na dwa sposoby.
Albo raczej na trzy sposoby i w dwóch systemach.
Pierwszym sposobem jest po prostu korzystanie ze stacji pogodowej Netatmo. Znajdziemy w niej dane ze wszystkich modułów, rozłożone elegancko po bardzo estetycznym menu, wraz z dostępem do wykresów, podstawowych ustawień i – niestety – bardzo podstawowych powiadomień.
Niestety, bo w 2025 r. stacja pogodowa nie powinna tylko pokazywać i ewentualnie przechowywać danych na temat pogody, ale też potrafić coś z nimi robić – w im bardziej skomplikowanej i spersonalizowanej wersji, tym lepiej. Aplikacja Netatmo w tej kwestii pozostaje jednak dość konserwatywna i pozwala nam po prostu na ustawienie pojedynczych alertów dla pojedynczych parametrów. Czyli np. jeżeli poziom CO2 w pomieszczeniu X przekroczy dany poziom – dostaniemy wiadomość. jeżeli opady deszczu przekroczą X mm – dostaniemy powiadomienie. To działa, działa sprawnie, pozwoliło mi trochę ogarnąć dom – o czym później – ale to jak na zautomatyzowane czasy, w jakich żyjemy, zdecydowanie zbyt mało.
Chciałbym na przykład dostawać powiadomienie, będące kombinacją czynników pogodowych, sugerujących mi albo przypominających, iż dzisiaj warto podlać trawnik albo wręcz przeciwnie – iż nie należy tego robić. Chciałbym wiedzieć, iż teraz jest okienko pogodowe na wieszanie prania, a teraz najlepiej jest je zdjąć. I tak dalej, i tak dalej – w wersji minimum, z wpisywaniem z ręki uznaniowych wartości wybranych parametrów. W wersji optimum – w trybie „ja piszę, co chcę osiągnąć, aplikacja dobiera parametry i tworzy gotowy schemat”. Niestety nic z tego nie ma, ale z tego, co udało mi się dowiedzieć – Netatmo pracuje nad rozbudową powiadomień, więc jest na coś nadzieja.
Ja natomiast czekać nie chciałem, dlatego…
… najpierw połączyłem stację pogodową Netatmo z Apple Dom.
Co zresztą opisałem tutaj:
I do czego w sumie nie mogę się przyczepić, może z jednym małym wyjątkiem. Ogólnie jednak czy to łączenie urządzeń z Apple Domem, czy codzienne użytkowanie – absolutnie nic się nie działo. Połączenie było utrzymywane (na tyle, na ile to widać), dane były przesyłane, moich kilkanaście automatyzacji pogodowych działało.
Właściwie było to jedno z lepszych i przyjemniejszych smart domowych doświadczeń, z nie tak znowu częstej kategorii „po prostu działa”. Robi się za ciepło – okna się zamykają, rolety opuszczają, robi się chłodno – proces się odwraca, za dużo CO2 – rolety w górę w danym pokoju, i tak dalej, i tak dalej. W tylko pozornie zbyt entuzjastycznym skrócie – mój dom w końcu wiedział, jaka faktycznie jest pogoda i był w stanie na nią reagować. Skończyły się pytania, czy ktoś z domowników zamknął rolety, czy znowu na piętrze będzie 40 stopni, albo czy otworzył je wieczorem, żeby przewietrzyć ten piekarnik.
Natomiast problemem wspomnianym na początku tego fragmentu okazało się coś innego. Zestaw testowy, który do mnie dotarł, był tak bogaty, iż było w nim… wszystko. Moduł wewnętrzny, zewnętrzny, anemometr (wiatr) i deszczomierz (nie wymaga wyjaśnienia). I gdyby skończyło się na pierwszych dwóch produktach, pewnie dalej siedziałbym spokojnie w Apple Domu i nie byłoby dalszej części tego tekstu. Niestety jednak Apple Dom nie wspiera ani deszczomierzy, ani wiatromierzy. Nie i już. Netatmo, zapytane pośrednio przeze mnie, oczywiście odpisało, iż jeżeli Apple zdecyduje się dodać wsparcie, to oni również zrobią wszystko, żeby cały zestaw działał w Apple Dom.
Ale teraz nie działa – deszczomierze i anemometr dodają się do systemu Apple’a, ale są oznaczone jako nieobsługiwane. W związku z tym podjąłem decyzję o przeprowadzce. Na początek – tylko w wersji lekkiej i testowej, żeby zobaczyć, co z tego deszczomierza i wiatromierza da się uzyskać.
I tak podłączyłem stację pogodową Netatmo do Home Assistanta.
W dużym skrócie – kilka tygodni później jestem już niemal całkowicie przeprowadzony do nowego smart domu, którego pogodowym centrum jest właśnie zestaw sprzętów od Netatmo.

A skoro wstęp prowadzący do tego punktu był tak długi, to teraz mogę przejść do tego, do czego wykorzystałem każdy z modułów. Wliczając w tym i takie, dla których… nie znalazłem za bardzo zastosowania i do moich potrzeb raczej nie dodawałbym ich do koszyka zakupowego.
Uwaga – będzie trochę pomieszane między modułami a zastosowaniami, bo niektóre moduły potrafią zbyt dużo, żeby wrzucić wszystko do jednego worka.
Inteligentny deszczomierz
Sprzęt, który wzbudza chyba największe zainteresowanie wśród odwiedzających i przy okazji sprzęt, który… okazał się najbardziej przydatny w związku z tym, iż postanowiłem trochę w tym roku zadbać o trawnik.
Zastosowania? Przede wszystkim jedno – informowanie mnie o odpowiedniej porze dnia, iż należy wyłączyć mój – póki co – mało smart system nawadniania, sterowany jedynie manualnie i godzinowo. Zasada generowania powiadomienia oraz plakietki na ekranie głównym aplikacji jest dość prosta – jeżeli do określonej godziny suma dobowych opadów przekroczy X (który uważam za wystarczający do podlewania), to dostaję powiadomienie z taką informacją, a na pulpicie wyświetla mi się czerwone „nie podlewaj trawy”.
Docelowo system zostanie pewnie uzupełniony o „smart” regulatory przepływu, które będą na bazie tych informacji sterować tym, czy i ile wody potrzebuje trawnik, a ja nie będę musiał o tym w ogóle myśleć. Z drugiej strony – już teraz sprawdza się to świetnie i sprawia, iż nie „przelewam” trawnika i pewnie trochę oszczędzam na wodzie. Może też udałoby się zmontować jakiś prosty czujnik obciążenia sznurka od suszarki i generować powiadomienia, kiedy pada, a pranie – o którym wszyscy zapomnieli – przez cały czas wisi na dworze. Opcji jest od groma.
Ile wietrzenia wystarczy?
Czyli częściowo automatyzacja, a częściowo nie. Tak się złożyło, iż mój salon jest jednocześnie salonem i… siłownią, do tego z dwoma trenażerami. Przez długie miesiące nie byłem w stanie wymyślić, dlaczego w trakcie treningów – choćby pomimo uchylania okna – człowiek nie czuje się zbyt dobrze. Główny moduł stacji pogodowej Netatmo dość gwałtownie odpowiedział na to pytanie, wypluwając z siebie seriami powiadomienia o przekroczeniu poziomu CO2.
Główny moduł stacji pogodowej Netatmo dość gwałtownie pokazał mi też, iż otworzenie na oścież jednego okna, uchylenie drugiego, podniesienie wszystkich rolet na tym poziomie domu oraz otwarcie okna dachowego ten problem rozwiązują. To znaczy – CO2 utrzymuje się na znośnym poziomie, choćby jeżeli dwie osoby jednocześnie robią swoje treningi na trenażerach. Tak, pewnie można było do tego dojść, po prostu używając mózgu, ale tego akurat nie miałem w planie treningowym, więc jestem wdzięczny Netatmo.

Rozwiązanie ostateczne problemu? Niestety okna na oścież nie otworzę automatycznie. Ale za to automatycznie otwieranie wszystkiego innego i podnoszenie rolet albo przy przekroczeniu poziomu CO2, albo przy rozpoczęciu treningu (smart gniazdko podpięte do wentylatora przy trenażerze), skutecznie zlikwidowało dolegliwości. I do tego cały proces otwierania jest się w stanie „odwrócić” po likwidacji nadmiaru CO2.
Podobne schematy automatyzacji pojawiły się zresztą w drugim pomieszczeniu, do którego trafił dodatkowy moduł wewnętrzny (to mniejsze i srebrne na zdjęciu wcześniej).
Mój sposób na ochronę przed upałami

Opisane w sumie w tekście podlinkowanym wcześniej i we wstępie, ale w dużym skrócie przypomnę, bo właśnie przed chwilą mogłem po raz kolejny cieszyć się z takiej automatyzacji.
Korzystając głównie z zewnętrznego modułu, zapakowanego w dodatkową, zewnętrzną osłonę, całkiem skutecznie chroniącą przed fałszowaniem pomiarów temperatury i ułatwiającą mocowanie, dośc sprawnie udaje mi się przekazać do domu informacje na temat tego… co się dzieje poza domem. Dom ma więc świadomość, iż temperatura na dworze przekracza określoną wartość, co sprawia, iż – we właściwym przedziale godzinowym – automatycznie opuszczane są wybrane rolety i zamykane są okna dachowe, żeby uchronić wnętrze przed nagrzewaniem. I w drugą stronę – jeżeli w późniejszych godzinach temperatura zacznie spadać, rolety podniosą się, a okna dachowe otworzą, żeby trochę wychłodzić pozbawiony klimatyzacji dom.
Owszem, można to wszystko robić manualnie – przynajmniej przy moim trybie pracy – ale czasem i tak znajdzie się przypadek, kiedy się o tym zapomni, przegapi albo akurat nie będzie nas w domu. Przykładowo przed chwilą wróciłem z upalnej wycieczki rowerowej i pierwsze pytanie po powrocie brzmiało „czy ktoś zamknął okna i rolety”. Szybkie sprawdzenie pokazało, iż tak, ktoś zamknął – tym kimś był smart dom, sterowany przez dane dostarczane przez Netatmo, dotyczące tej akurat konkretnej lokalizacji, z dokładnością do pojedynczych metrów. I wiem, iż na podstawie tych samych danych dom zacznie się chłodzić i wietrzyć wieczorem – o ile oczywiście pogoda na to pozwoli.
Zresztą powiadomień „temperaturowych” ustawiłem już więcej. Przykładowo w okolicach 0 stopni HA powiadomi mnie o tym, iż należy zamknać zawór z wodą ogrodową i opróżnić węże. Tak, zawsze o tym zapominam.
Kombinacje powiadomień
Płakałem na początku, iż oficjalna aplikacja Netatmo tego nie potafi – na szczęście HA jak najbardziej to umie. Wspomniałem już o powiadomieniu dotyczącym podlewania, ale tych powiadomień przygotowałem sobie więcej, uwzględniając właśnie kombinację kilku różnych pomiarów. I tak przykładowo – to akurat podpowiedział mi ChatGPT – mam na ekranie głównym ikonkę zachęcającą do wyjścia na rower, kiedy a) nie pada, b) temperatura jest odpowiednia i c) pomiary prędkości wiatru z anemometru są na preferowanym przeze mnie poziomie.
Natomiast jeżeli chodzi o anemometr, to…
… chyba jest to jedyny sprzęt z tego zestawu, którego jakoś nie potrafię pokochać miłością praktyczną.
Wygląda wprawdzie jak miniaturowe, delikatne dzieło sztuki, ale poza „zabawnymi” powiadomieniami i automatyzacjami – nie jestem w stanie sam siebie przekonać, iż wydałbym na niego pieniądze. Po moduły wewnętrzne, zewnętrzne czy deszczomierz – biegłbym do sklepu bez opamiętania. Po wiatromierz natomiast – tak średnio.
Może i mam trochę ograniczoną wyobraźnię, może mam za mało odpowiednich urządzeń do automatyzacji, ale w tym przypadku – poza ewentualnie pogodą na rower czy warunkami do wietrzenia albo suszenia prania – porywająco praktycznych zastosowań nie jestem w stanie po prostu wymyślić. W sumie miło byłoby dostać powiadomienie przy huraganowym wietrze, żeby przestawić zaparkowane na podjeździe pod drzewem auto – ale mam wrażenie, iż to trochę na siłę.
W sumie nic w tym złego – nikt nie każe kupować od razu całego zestawu.
I to tyle?
Ani trochę. Pomijając wszystkie drobne powiadomienia i aktualizacje, które pominąłem w tym tekście, stacja pogodowa Netatmo (ta główna i moduły wewnętrzne) pozwalają mi w pewnym stopniu śledzić, co jest nie tak w moim domu. Czy poziom hałasu w określonych porach dnia jest faktycznie zbyt wysoki? A może wilgotność jest za wysoka lub zbyt niska? Jak zmienia się temperatura na piętrze w ciągu dnia, w zależności od tego, co zrobię, żeby ten wzrost zminimalizować?
I tak dalej, i tak dalej. A wszystko sprowadza się ostatecznie do tego, iż – przy odrobinie wysiłku – można wymyślić na podstawie tych danych coś, żeby mieszkało się lepiej.
Czy wszystko jest tutaj takie różowe i idealne?
Nie, choć akurat problemy i braki, które się pojawiają, albo w większości zostały już wspomniane, albo są raczej drobne. Poza nimi, w bonusie, chciałbym np. zobaczyć pomiar hałasu w dodatkowym module wewnętrznym, bo zdecydowanie nie jest to tani dodatek. Zdecydowanie też bym nie płakał, gdyby moduły wewnętrzne zostały wyposażone w czujniki nasłonecznienia, co dałoby podstawy do kolejnych automatyzacji.
Nie da się też przejść obojętnie obok cen głównych sprzętów i akcesoriów. Przykładowo dodatkowy moduł wewnętrzny (tempetatura, wilgotność, jakość powietrza) kosztuje 350 zł (co ciekawe, według strony producenta jest tańszy niż poprzednik), podczas gdy czujnik Aqara z takim samym zestawem funkcji – bez dywagacji o jakości – kosztuje trochę ponad 200 zł. Tak, moduł Netatmo wygląda jak małe dzieło sztuki, a moduł Aqara jak termostat z 1995 roku, ale różnica w cenie jest potężna.
Żeby jednak było śmiesznie, w perspektywie budowania smart domu bazującego na danych ze stacji Netatmo najbardziej porusza mnie nie cena głównego pakietu, nie cena dodatkowych modułów, a cena dodatkowych akcesoriów do tych modułów. Przykładowo widoczna na wcześniejszych zdjęciach biała osłona zewnętrzna kosztuje 180 zł. Tak, zakładam, iż wykonano ją w jakiś specjalny sposób, ale – tak najzwyczajniej w świecie – to prawie 200 zł za kawałek plastikowej puszki. Tak samo uchwyt na anemometr czy deszczomierz – 130 zł. Jednocześnie jest to adekwatnie idealnie taki sam uchwyt, jaki można spotkać np. w kamerach do monitoringu, gdzie przy kasie zapłacimy coś w okolicach 10-20 zł. choćby jakieś bardziej markowe uchwyt kosztują po 40-50 zł, a tutaj mamy 130 zł, do sprzętu za 350-480 zł. To naprawdę powinno być w zestawie.
Stacja Pogodowa Original 2. gen od Netatmo – warto czy nie?

Jeśli macie już stację pogodową Netatmo poprzedniej generacji, a wasze życie nie zależy od tego, czy w aplikacji Netatmo zobaczycie informacje o indekście UV czy pyłkach – raczej nie ma co się podnosić z kanapy.
Jeśli natomiast nie macie stacji pogodowej, a macie smart dom, to… sam trochę nie wiem, jak mogłem żyć bez takiego dodatku. Tak, jednorazowy wydatek jest spory, jeżeli postawimy na rozbudowany system, ale mniejsze pakiety są jak najbardziej do przeżycia. Tak, akcesoria montażowe są nieproporcjonalnie drogie, ale nikt wam nie broni skorzystać czasem z tańszej alternatywy.
I tak, można wystawić rękę przez okno i sprawdzić, czy pada albo wyjść na dwór i sprawdzić, czy jest ciepło. Ale czy nasz dom będzie o tym wiedział? No właśnie – i to jest ta różnica, którą robi stacja pogodowa od Netatmo. choćby jeżeli jej druga generacja postanowiła po prostu dużo ładniej wyglądać, zamiast wykonać jakiś znaczący krok do przodu.