Strajk Kobiet inwigilowany Pegasusem. Mamy komentarz Marty Lempart

natemat.pl 3 godzin temu
Służby inwigilowały dzięki Pegasusa wiele osób uczestniczących aktywnie w życiu publicznym. Jak się właśnie okazało, ofiarą tego systemu padła też jedna z liderek Strajku Kobiet. Redakcja naTemat.pl otrzymała w tej sprawie komentarz od Marty Lempart.


Jak ustaliła redakcja tvn24.pl, służby użyły systemu Pegasus wobec działaczki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Klementyny Suchanow, a wobec liderki organizacji Marty Lempart chciały go użyć.

"Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego uzasadniali wnioski do sądu o zgodę na kontrolę operacyjną podejrzeniami o szpiegowską działalność" – podano na stronie portalu.

Inwigilacja Pegasusem działaczki Strajku Kobiet


Redakcja naTemat.pl otrzymała w tej sprawie komentarz Marty Lempart. "Jak już wiadomo, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego korzystała z systemu Pegasus przeciwko aktywistkom Strajku Kobiet (jeżeli ktoś wierzy, iż brak zgody sądu powstrzymał ówczesną władzę, to cóż – gratuluję naiwności)" – napisała działaczka w komunikacie przesłanym naszej redakcji.

Jak podkreśliła, "następnie próbowała to ukryć, nie umieszczając tego w raporcie z audytu w ABW, który miał być dzisiaj przedstawiony na posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych". "Wydało się to dziś rano dzięki wolnym mediom" – wskazała.

Poruszyła też wątek rządów PiS. "To, iż byłyśmy nielegalnie inwigilowane za czasów PiS, było i jest oczywiste. To, iż używano przeciwko nam także Pegasusa, zostało właśnie potwierdzone" – napisała.

"To, iż w tej nowej Polsce ktoś gdzieś mógł zdecydować i zdecydował o ukryciu tego przed sejmową komisją ds. służb, rodzi u mnie wiele pytań. Tak samo jak to, iż dowiedziałam się o tym nie dzięki instytucjom państwa, ale dzięki pracy dziennikarzy TVN. Moje zaufanie do instytucji państwa polskiego, które miało w nowej odsłonie dać nam i prawo, i sprawiedliwość, jest w tym momencie bliskie zeru" – dodała.

Komentarz Marty Lempart ws. doniesień o inwigilacji


Jej zdaniem "to, co powoduje, iż mam nieznośny ciężar w głowie i w sercu, to świadomość, iż sprawa dotyczy nie tylko nas, aktywistek, osób z pierwszej linii, organizatorek i liderek protestów w całej Polsce".

"Dla mnie to jest – wybaczcie, moje kochane towarzyszki broni – przede wszystkim o mojej Mamie, o moim Tacie, o mojej ówczesnej partnerce, o moich serdecznych przyjaciółkach i koleżankach. O osobach, które stały i stoją za mną murem, dzięki miłości i życzliwości, których byłam w stanie to wszystko przejść i przeżyć" – czytamy.

I wymieniała dalej: "Osobach, które dziś od rana usiłują sobie przypomnieć, o czym ze mną wtedy rozmawiały. Co mówiły o sobie i o swoich prywatnych sprawach mnie – i aparatowi bandyckiego państwa. A mnie poczucie winy, choć nie jest ona przecież moja, przygniata dziś do ziemi".


Jak podkreśliła, tego nie wolno darować. "Choćbyśmy miały spędzić kolejne 10 lat we wszystkich możliwych sądach. To będzie długa, wyczerpująca i kosztowna batalia. I to my ją będziemy toczyć, nie głowy z telewizora, które teraz pchają się przed kamery, żeby się trochę na traumie nas wszystkich ogrzać" – zadeklarowała.

"Potrzebujemy najlepszych prawniczek i prawników, więc od razu startujemy z naszym własnym Funduszem Sprawiedliwości – takim prawdziwym, zbierając środki na tę walkę – bo odpuścić nie możemy" – podsumowała.

Idź do oryginalnego materiału