
Oszuści nie mają żadnych skrupułów, czego przykładem są przekręty na wnuczka czy te obiecujące pracę, ale ten rodzaj podstępu uderza mnie szczególnie.
Nie chcę przez to rzecz jasna powiedzieć, iż nie oburzają mnie przestępstwa, w których ofiarą padają emeryci. Albo ludzie pragnący poznać kogoś bliskiego. Cybeprzestępcy sięgają po bardzo nieludzkie metody i potrafią komuś przez słuchawkę powiedzieć, iż ich mąż, syn czy wnuczka kogoś potrącili. Złodzieje niejednokrotnie mamią obietnicą łatwego zysku, a ludzie tracą wszystkie oszczędności. Trudno więc mówić, iż jakieś oszustwo jest lepsze czy gorsze, bo nie o to chodzi, ale mimo wszystko ten rodzaj draństwa uderza mnie ze zdwojoną siłą.
Jak informuje CERT Orange Polska, w ostatnich dniach ich systemy bezpieczeństwa wykazały aktywność domen podszywających się pod serwisy sprzedające bilety na imprezy masowe.
Wszystko zaczyna się od ogłoszenia na Facebooku
Autor oferty zaznacza, iż „oszustów wyczuje na kilometr”, więc można pomyśleć, iż to prawdziwy sprzedawca, chcący od razu wyeliminować cwaniaków. Jasne, to dość prosta sztuczka, ale może zadziałać.
Sęk w tym, iż ta sama osoba wystawiająca bilety na grupach ma do sprzedania kilka wejściówek i to na różne wydarzenia. Nie musi to od razu oznaczać oszusta – być może to po prostu obrotny przedsiębiorca, który wyprzedził fanów i wykupił bilety z zamiarem odsprzedaży. A iż cena wcale nie jest dużo większa od normalnej? Tym lepiej dla widza, który spóźnił się z zakupem i teraz ma problem.
W trakcie rozmowy ze „sprzedawcą” ten podsyła link pozwalający opłacić i przejąć bilety. Witryna na pierwszy rzut oka jest podejrzana i zdradza, iż to nie oficjalny kanał sprzedaży. Oszuści podszywają się m.in. pod Ticketmastera.
Ofiara może jednak tego nie zauważyć, bo jest za bardzo podekscytowana. Nie dość, iż znalazła bilet na wyprzedany koncert, to jeszcze w atrakcyjnej cenie. Trzeba jak najprędzej dokonać transakcji, żeby sprzedawca się nie rozmyślił albo nie podbił ceny!
Czujność dodatkowo uśpić może fakt, iż fałszywa witryna z nazwy jest wprawdzie podejrzana, ale z wyglądu nie budzi zastrzeżeń i przypomina prawdziwą. Oszuści liczą na to, iż ofiara nie zwróci uwagi na szczegóły i poda dane karty płatniczej bądź też kod Blik. Pieniądze znikną z konta, ale bardziej może zaboleć fakt, iż pryśnie szansa na zobaczenie idoli.
Choć finansowo też to zaboli, bo . Oszuści na tym korzystają, bo doskonale zdają sobie sprawę z tego, iż niektórzy są w stanie zapłacić naprawdę wiele, aby jednak znaleźć się na miejscu popularnego wydarzenia.
Pamiętam, jak kiedyś nie udało mi się kupić biletu na mój ulubiony wówczas zespół
Moja wina, zaspałem. Nie byłem świadomy, iż rozejdą się tak szybko. W dniu koncertu pojawiła się jeszcze mała pula, ale po bilety trzeba było stawić się osobiście. Poproszony znajomy nie zdążył i istniało ryzyko, iż koncert przejdzie koło nosa.
Na szczęście na last.fm ktoś napisał, iż nie może pójść na koncert i sprzeda bilet. gwałtownie dogadaliśmy szczegóły na Gadu-Gadu i umówiliśmy się na wymienienie wejściówki na banknoty. Z mojej miejscowości autobus już nie jeździł, więc złapałem stopa i jakoś dotarłem. Nie bałem się, iż padnę ofiarą głupiego żartu – głównym moim zmartwieniem było to, iż będąc tak blisko jednak nie uda się posłuchać kapeli.
Mnie się wtedy udało, ale doskonale rozumiem nadzieje i mogę wyobrazić sobie rozczarowanie, gdy jest się wystrychniętym na dudka. Gdyby nagle okazało się, iż mogę dziś pójść na koncert, na który bilety są już wyprzedane – a z losowych powodów nie mogłem kupić ich wcześniej – pewnie robiłbym wszystko, by móc się dostać. I być może upór fana przysłoniłby mi zdrowy rozsądek.
Rada jest jedna – mimo wszystko trzeba zachować spokój i zwracać uwagę, na jakie strony wchodzimy. Warto też przyjrzeć się osobie sprzedawcy i zobaczyć, czy na tej samej grupie nie wystawia zbyt wielu biletów oraz w jakich cenach.
Zbyt atrakcyjna kwota też powinna być sygnałem ostrzegawczym
Czasami rzeczywiście ktoś ma pecha i nie może pójść na koncert, więc sporą obniżką chce zminimalizować straty, ale niestety nierzadko jest to po prostu przynęta na ofiarę. Duże biletowe platformy pozwalają na transakcje wewnątrz serwisów, ale przykład opisany przez CERT Orange Polska dobrze pokazuje, jak oszuści omijają te zabezpieczenia. Trzeba zachować czujność, bo inaczej możemy pluć sobie w brodę dwa razy. Nie dość, iż ominie nas impreza, to jeszcze stracimy pieniądze