VPN: jak wybrać najlepszy (dla nas) i nie przepłacić

homodigital.pl 6 godzin temu

Jeśli już zdecydowaliśmy się, iż chcemy lub musimy korzystać z VPN, to czas na pytanie – jak wybrać najlepszy dla nas serwis i jeszcze na dodatek nie przepłacić. Odpowiedź zależy oczywiście od tego, jak chcemy wykorzystywać VPN i jakie w związku z tym jego cechy są dla nas najważniejsze. Sprawdzamy.

Artykuł jest 3. i ostatnią częścią cyklu – Jak działa VPN? W 1. części autor opisuje, jak działa VPN, narzędzie, które pozwala ukryć naszą aktywność w sieci przed wścibskimi. Co nam daje VPN, a gdzie nam nie pomoże i jakich jeszcze narzędzi musimy użyć, by chronić naszą prywatność? W 2. części autor zajmuje się tym, kto i w jakich okolicznościach powinien zdecydować się na użycie VPN, kiedy się przydaje, a kiedy nas spowalnia. W ostatnim artykule z cyklu, autor zastanawia się, jakiego dostawcę należy wybrać i jakie są najważniejsze cechy dobrego VPN.

VPN: jak wybrać najlepszy? Po pierwsze bezpieczeństwo i prywatność

VPN to jest przede wszystkim narzędzie do ochrony nasze prywatności i cyberbezpieczeństwa, dlatego najistotniejsze przy wyborze są właśnie cechy związane z prywatnością i bezpieczeństwem.

Po pierwsze mamy rozwiązania techniczne. Nasz serwis VPN powinien mieć tak zwany „kill switch”, czyli mechanizm, który blokuje cały ruch internetowy na naszym urządzeniu jeżeli połączenie z VPN zostanie zerwane. ma to nas ochronić przed sytuacjami, gdy tracimy połączenie z serwerem a nieświadomie przez cały czas korzystamy z internetu, potencjalnie narażając się na ryzyka – na przykład na wspominany przeze mnie w poprzednim artykule DNS spoofing.

Po drugie, używany przez nas VPN powinien wykorzystywać bezpieczny protokół, taki jak WireGuard czy OpenVPN. Należy unikać starszych protokołów, takich jak PPTP czy L2TP.

Po trzecie, należy wystrzegać się tak zwanych wycieków DNS – sytuacji, w której zapytania do serwerów DNS realizowane są poza bezpiecznym „tunelem” VPN i nasz dostawca internetu wie z jakich domen internetowych korzystamy.

Drugą kategorią istotną zwłaszcza do zachowania prywatności jest to, jaką politykę prywatności przyjmuje dany dostawca VPN. Pierwszą istotną sprawą jest to, czy ma politykę „zero logów”, czyli to, czy nie rejestruje danych użytkowników. Druga kwestia – czy serwery w całości działają w pamięci RAM – wtedy po wyłączeniu zasilania znika wszelki ślad po korzystających z nich użytkownikach.

Dla osób, którym najbardziej zależy na prywatności (analityków OSINT czy sygnalistów) istotne jest też to, czy firma może być zmuszona przez swój rząd do udostępnienia danych. Tak jest na przykład w krajach „sojuszu pięciu oczu”, czyli USA, Wlk. Brytanii, Kanady, Australii i Nowej Zelandii. Bezpieczna pod tym względem jest za to na przykład Szwajcaria.

Nawet jeżeli prywatność nie jest dla nas najważniejszym czynnikiem przy używaniu VPN-a, bo jest nam potrzebny głównie do uzyskania dostępu do treści niedostępnych w Polsce, to polecam sprawdzenie, czy dostawca VPN nie jest przypadkiem z Chin – a podobno jest takich trochę. Tajemnicą poliszynela są powiązania niektórych tamtejszych firm ze służbami specjalnymi, a tych ostatnich – ze sponsorowanymi przez państwo hakerami. Lepiej nie stać się oportunistyczną ofiarą tych ostatnich.

Po drugie wygoda

Część z nas korzysta z VPN głównie do uzyskiwania dostępu do treści niedostępnych z Polski – filmów dostępnych w Ameryce czy usług AI niedostępnych w UE. Więc choć oczywiście powinniśmy się upewnić, iż wybrany serwis dba o naszą prywatność, to na pewno też powinniśmy sprawdzić, czy nadaje się do naszych potrzeb.

Sprawdźmy więc przede wszystkim (dobrze jeżeli serwis ma jakiś okres próbny albo daje możliwość rezygnacji w ciągu 30 dni od zakupu), jak jest z prędkością serwisu. Puśćmy sobie Speedtest lub inne podobne narzędzie najpierw z wyłączonym VPN, a potem z włączonym i porównajmy te wielkości. jeżeli spadek prędkości jest kilkukrotny, to wygoda korzystania z internetu może istotnie ucierpieć.

Następnie sprawdźmy, jak duża jest sieć serwerów i czy obejmuje ona kraje, z których IP chcemy skorzystać. Pamiętajmy też, by lista ta obejmowała Polskę – jeżeli na przykład kiedyś chcielibyśmy skorzystać, czy to z polskiego VOD, czy gier liczbowych (blokowanych w niektórych krajach).

No i oczywiście zobaczmy, czy serwis jest optymalizowany pod kątem serwisów streamingowych. Przy audio nie ma to raczej znaczenia, ale przy wideo, zwłaszcza wysokiej rozdzielczości, może wpływać na jakość.

Upewnijmy się też, z ilu urządzeń na raz będziemy mogli korzystać. jeżeli mamy spore gospodarstwo domowe i wiele urządzeń do zabezpieczenia, to lepiej wybrać taki serwis, który jest pod tym względem hojny.

No i w końcu cena

Na świecie tak to już zwykle jest, iż jeżeli nie płacimy za jakiś produkt, to my jesteśmy produktem a nie klientem. I nie inaczej jest w świecie VPN. jeżeli coś Ci dają za darmo, to pewnie na Tobie zarabiają.

Tak na przykład było z Urban VPN, działającym jako rozszerzenie dla Google Chrome serwisem VPN. Jak się niedawno okazało, serwis ten kolekcjonował treść rozmów użytkowników z najlepszymi chatbotami AI. Prawdopodobnie na potrzeby trenowania innych chatbotów.

Musimy się więc raczej pogodzić z tym, iż za VPN-a zapłacimy. Ile? To zależy od dostawcy i tego, czy chcemy dostęp na krótki czas, czy jesteśmy zdecydowani wykupić go na lata.

Najtańsze plany to oczywiście te, w których „cyrograf” podpisujemy na lata. Najtańszy plan dla NordVPN to niecałe 10 zł za miesiąc jeżeli zdecydujemy się zapłacić za 27 miesięcy z góry, SurfSharka w wersji podstawowej możemy mieć za niecałe 7 zł za miesiąc też na 27 miesięcy, za Proton VPN zapłacimy niecałe 3 dolary (nieco ponad 10 zł) za miesiąc za 24 miesiące z góry.

W jakimś sensie wyjątkiem wśród czołowych serwisów VPN jest szwedzki Mullvad, który „od zawsze” ma jedną cenę – 5 euro za miesiąc. Może nam się to wydawać dużo, ale zmienimy zdanie, jeżeli popatrzymy na miesięczne plany konkurencji – tutaj mamy ceny w granicach czterdziestu-pięćdziesięciu paru złotych. jeżeli więc potrzebujecie VPN na wyjazd albo do krótkoterminowego projektu, to Mullvad jest wtedy najlepszym wyborem.

Ostrzegałem przed darmowymi usługami, ale są wyjątki: niektóre z serwisów mają mocno ograniczoną ofertę darmową, w nadziei, iż napotkawszy limity wykupimy dostęp płatny. I tak na przykład Proton VPN ma plan darmowy, ale z łączem o ograniczonej prędkości, z serwerami tylko w 10 krajach i dodatkowo wybieranymi losowo. Z kolei Privado VPN narzuca limit danych – 11 GB to sporo na surfowanie po necie, ale na streaming już nie za dużo. jeżeli potrzebujemy darmowego VPN na wyjazd, to te dwie opcje mogą wystarczyć.

Moja subiektywna lista

Z jakich serwisów możemy więc wybierać? Oto subiektywna i dość oportunistyczna (VPN-y, z których zdarzało mi się korzystać) lista serwisów godnych polecenia.

NordVPN – ulubieniec większości recenzentów i nie bez powodu. Potężna flota serwerów rozsianych po całym świecie, świetna szybkość, dodatkowo ochrona przed złośliwym oprogramowaniem – jednak za tę ostatnią funkcję musimy dopłacić o tych 3 zł miesięcznie więcej, bo nie ma jej w planie podstawowym.

Niestety, jeżeli chcemy NordVPN na miesiąc, to cena już rośnie do ponad 40 zł. Plus – jeżeli ktoś szczególnie dba o bezpieczeństwo i prywatność, to siedziba firmy (Litwa) daje chyba trochę słabsze gwarancje niż na przykład Szwajcaria.

SurfShark – król budżetowych VPN. Cena na poziomie 7 zł jest bardzo atrakcyjna, atrakcyjne jest również to, iż można korzystać z nielimitowanej liczby jednocześnie podłączonych urządzeń – świetny dla dużych rodzin. W streamingu nie aż tak dobry jak NordVPN.

O ile SurfShark jest super tani w planie dwuletnim, o tyle nie jest najlepszym wyborem na miesiąc – tu cena szybuje powyżej 50 zł.

Proton VPN – świetny wybór dla osób lubiących gwarancję prywatności, bo siedziba firmy mieści się w Szwajcarii a i rozwiązania technologiczne sprzyjają ochronie prywatności. Ma wersję darmową, ale bardzo ograniczoną (serwery w 10 krajach i dobierane losowo, umiarkowana prędkość). Plany płatne nieco droższe niż u konkurencji, powyżej 10 zł za miesiąc. jeżeli zdecydujecie się na Protona, to przy okazji przyjrzyjcie się Proton Mail – w pełni szyfrowanej pocztcie.

Mullvad – mój chyba najbardziej ulubiony serwis, ale też najdroższy z opisywanych tutaj, przynajmniej dla stałych użytkowników VPN. Prosty interfejs użytkownika, dbałość o prywatność jeszcze większa niż w Proton VPN (pieniądze można przesłać choćby pocztą, a serwis rozpoznaje nas wyłącznie na podstawie nadanego numeru i nie gromadzi na przykład naszego adresu e-mail). Nie jest jednak optymalizowany pod kątem streamingu, co dla wielu osób może być wadą. Nadaje się raczej do projektów wymagających prywatności i ewentualnie wyjazdów – jeżeli nie używamy VPN na co dzień, to te 5 euro za miesiąc to jedna z najlepszych ofert.

Privado VPN – jedyny VPN oferujący w miarę sensowny plan darmowy. Przy jego pomocy możemy się na przykład połączyć z serwerami w USA. Na świąteczny maraton na Netfliksie się nie nastawiajmy, bo limit danych na poziomie 10 GB może nam się wyczerpać nadspodziewanie szybko, ale na dwa filmy w jakości HD może wystarczy. Podstawową wadą Privado jest fatalnie przetłumaczony na polski interfejs użytkownika (tak było przynajmniej parę miesięcy temu, gdy z niego korzystałem), bardzo utrudniający korzystanie z programu i zmuszający do operowania metodą prób i błędów. Plus, w odróżnieniu od powyższych, nie ma audytów bezpieczeństwa, więc nie jest to opcja dla szukających maksimum prywatności.

VPN: jak wybrać najlepszy?

Powyższa lista jest oczywiście daleka od kompletnej – serwisów VPN są dziesiątki. jeżeli moja lista Wam nie wystarczy, to poszperajcie w sieci i wybierzcie sobie powiedzmy 3 serwisy, które spełniają najwięcej postawionych przez Was wymagań, są bezpieczne i mieszczą się w budżecie.

Następnie z tych powiedzmy trzech wybieramy najlepszego kandydata i go po prostu testujemy. Owszem, będziemy musieli na to wydać prawdopodobnie od nieco ponad 200 do około 300 złotych, ale większość serwisów daje nam 30-dniową gwarancję zwrotu pieniędzy. Więc testujemy, czy prędkości są dobre, czy streaming nam działa i czy programu używa się wygodnie.

Coś nie działa jak trzeba? Prosimy o zwrot pieniędzy i próbujemy z następnym serwisem, aż znajdziemy to, co nam odpowiada. Serwisów trochę jest, więc – po co się męczyć z takim, który nam nie pasuje?

Źródło zdjęcia: Petter Lagson/Unsplash

Idź do oryginalnego materiału