
Microsoft oficjalnie zakończył wsparcie dla systemu Windows 10 – wciąż obecnego na około 42 proc. komputerów w Polsce. Nie jest to katastrofa w sensie technicznym, ale początek poważniejszego problemu.
Polityka cyklu życia systemu prowadzona przez giganta z Redmond odsłania słabości polskiego społeczeństwa, biznesu i państwa. Decyzja Microsoftu jest logicznym krokiem w globalnym procesie, ale dla zwykłych użytkowników oznacza znacznie więcej niż prostą radę: zaktualizuj system.
Polska infrastruktura informatyczna – stara, ale wciąż działająca
Windows 10 przez dekadę był najpopularniejszym systemem operacyjnym na świecie. Jesienią jego udział w rynku globalnym przez cały czas wynosił około 41-42 proc. W Polsce, gdzie w administracji i biznesie mocno zakorzeniona jest zasada jeśli działa, nie ruszaj, system ten stał się fundamentem codziennej pracy – od urzędów i szkolnych pracowni komputerowych, po małe firmy i domy seniorów.
Polska to kraj cyfrowych kontrastów. Z jednej strony Warszawa, Kraków i Poznań rywalizują z europejskimi centrami technologicznymi, przyciągając miliardowe inwestycje Microsoftu czy Google’a. Z drugiej – różnice między miastem a wsią są dramatyczne. Przepustowość Internetu na terenach wiejskich jest średnio o 63 Mb/s niższa niż w miastach – to największa dysproporcja w OECD. W praktyce oznacza to, iż podczas gdy w stolicy dyskutuje się o sztucznej inteligencji to na Podlasiu nauczyciele wciąż pracują na komputerach z Windowsem 10, które po zakończeniu wsparcia staną się łatwym celem dla cyberprzestępców.
Globalne decyzje, lokalne skutki
Windows 10 21H1Zakończenie wsparcia dla Windowsa 10 to posunięcie czysto biznesowe. Przez dziesięć lat system otrzymywał darmowe aktualizacje bezpieczeństwa – zgodnie z branżowym standardem. Od października Microsoft nie publikuje już łatek ani poprawek. Komputery przez cały czas działają, ale stają się bezbronne wobec hakerów, a każda odkryta luka pozostaje na zawsze otwarta.
Tu ujawnia się asymetria globalnych decyzji technologicznych. Microsoft ustala cykl życia produktu, a konsekwencje ponoszą inni – od małej księgarni na warszawskiej Pradze, po szpital w Białymstoku, gdzie wciąż używa się komputerów zainstalowanych w 2016 r. Polska nie ma wpływu na te decyzje – musi się jedynie dostosować.
Urzędy, szkoły, małe firmy – najbardziej narażeni
Problem dotyka przede wszystkim administracji publicznej, szkół i małych przedsiębiorstw. Szacunki wskazują, iż około 40 proc. komputerów w Polsce działa na Windowsie 10. Oznacza to, iż tysiące urzędników i nauczycieli korzysta dziś z systemu pozbawionego ochrony.
Weźmy szkoły – miały być symbolem cyfrowej transformacji. Rząd inwestuje miliardy dolarów w programy edukacyjne i zakup nowych urządzeń. Jednak jeżeli placówki przez cały czas korzystają ze starych komputerów z Windowsem 10 to cała inicjatywa traci sens – bezpieczeństwo danych uczniów jest zagrożone.
Małe firmy to kolejna grupa ryzyka. Mikroprzedsiębiorcy prowadzący księgowość czy obsługę kas fiskalnych na Windowsie 10 często nie wiedzą, czym są płatne rozszerzone aktualizacje bezpieczeństwa (ESU). Brak wiedzy i infrastruktury sprawia, iż stają się łatwym celem dla cyberprzestępców.
Problem, którego nie da się ująć w budżecie
Polska inwestuje w cyfryzację – w chmurę, sztuczną inteligencję i cyberbezpieczeństwo. Jednak środki te muszą zostać podzielone między centra danych, sieci 5G, edukację i wiele innych projektów. Tymczasem w kraju żyje 10 milionów osób powyżej 60. roku życia, z których tylko połowa korzysta regularnie z Internetu.
Przejście na Windowsa 11 nie jest prostą aktualizacją. Nowy system wymaga nowszych procesorów i modułu TPM 2.0. Szacuje się, iż 13 proc. komputerów z Windowsem 10 nie spełnia tych wymagań. Oznacza to, iż miliony urządzeń mogą trafić na wysypiska elektrośmieci.
Windows 11 25H2Najbardziej dotkniętą grupą są seniorzy. Polska starzeje się szybciej niż wiele państw Europy, a osoby starsze pozostają na marginesie cyfrowej rewolucji. Tylko 33 proc. Polaków powyżej 65 lat korzysta ze telefonu, a niespełna 14 proc. z laptopa. Dla wielu z nich komputer z Windowsem 10 już teraz jest trudny w obsłudze. Gdy system staje się dodatkowo podatny na ataki to sytuacja staje się dramatyczna. Samotny senior w Łomży, znający zaledwie kilka podstawowych funkcji, nie ma szans ocenić, czy jego komputer jest bezpieczny.
Organizacje społeczne próbują pomagać, ale skala jest znikoma – zaledwie 0,0139 proc. polskich seniorów uczestniczy w kursach informatycznych. Reszta pozostaje zdana na siebie, licząc, iż ktoś z rodziny coś naprawi.
Ten problem musimy rozwiązać wspólnie
Teoretycznie rozwiązań jest wiele. Microsoft oferuje darmowy upgrade na Windows a11 dla wybranych komputerów. Na tych które się nie kwalifikują można zainstalować bezpłatne systemy operacyjne – Ubuntu, Linux Mint czy OpenDOS. Ale przejście wymaga edukacji, obsługi technicznej, planu. Dla małej firmy albo domu seniora to wciąż bariera nie do pokonania bez wsparcia zewnętrznego.
Rząd mógłby:
- Uruchomić program wymiany sprzętu dla instytucji publicznych – szkoły, szpitale, urzędy powinny otrzymać wsparcie finansowe na modernizację komputerów sprzed 2018 r.
- Finansować edukację – pracownicy publiczni i seniorzy potrzebują szkolenia z obsługi nowych systemów operacyjnych.
- Wspomagać biznes – małe firmy mogą otrzymać ulgi podatkowe na aktualizację sprzętu, jeżeli wdrożą przy tym rozwiązania bezpieczeństwa.
- Promować alternatywy open-source – dla instytucji publicznych systemy open-source mogą być rozwiązaniem zarówno ekonomicznym jak i bezpieczeństwa informacyjnego.
Ale czy rząd to robi? Wiadomo, iż znaczne środki pójdą na zakup zaawansowanych systemów obronnych dla armii, policji i służb. Ale ile zostanie dla nauczycielki w Siedlcach, która potrzebuje nowego komputera?
Windows 10 pozostanie w użyciu jeszcze przez lata. Miliony Polaków będą na nim pracować, uczyć się i komunikować. Każdy dzień bez aktualizacji bezpieczeństwa to jednak dzień, w którym nasza codzienność staje się bardziej narażona na zagrożenia. Nie jest to drobna niedogodność techniczna, ale konsekwencja decyzji globalnej korporacji – decyzji, którą musimy świadomie dostrzec i odpowiedzialnie rozwiązać.
Polska dysponuje środkami, ambicjami i kompetentnymi ludźmi. Brakuje jej natomiast politycznej determinacji, by uczynić modernizację cyfrową realnie dostępną dla wszystkich obywateli – nie tylko dla warszawskich startupów, ale także dla nauczycielki w wiejskiej szkole czy emeryta w blokowisku.















