W trakcie trwania wojny cyberataki na sektor rządowo-wojskowy Ukrainy wzrosły ponad dwukrotnie (112 proc.). W Rosji ich ilość spadła o 8 procent – wynika z danych przekazanych przez Check Point Research. Eksperci zauważają, iż wojna ukraińsko-rosyjska oddziałuje w cyberprzestrzeni również na NATO oraz kraje sprzymierzone z Ukrainą, w tym Polskę, która tylko w sierpniu zanotowała 42 procent wzrost ataków.
Ukraina doświadcza w tej chwili średnio ponad 1500 ataków cybernetycznych tygodniowo na pojedynczą sieć korporacyjną. To o ponad 500 więcej niż w Polsce (977). Dla porównania średnia światowa sięga 1124 cyberataków, natomiast operujące w Rosji korporacje doświadczają 1434 tygodniowo.
Z analiz Check Point Research wynika, iż ogółem cyberataki w Ukrainie wzrosły o ¼ względem analogicznego okresu w zeszłym roku. W Rosji ich ilość wzrosła o 13 proc., natomiast w skali globalnej o zaledwie 0,1 proc. Sytuacja w Ukrainie wygląda jeszcze gorzej, jeżeli weźmiemy pod uwagę sektor rządowo-wojskowy. Tam wzrost zagrożeń sięga 112 procent i jest znacznie wyższy niż w innych rejonach świata. Niespodziewanie w Rosji odnotowano 8-procentowy spadek.
Najbardziej zdumiewającą statystyką, jaką udokumentowaliśmy w tym kontekście jest 112-procentowy wzrost cyberataków na rząd i sektor wojskowy Ukrainy, podczas gdy ten sam sektor w Rosji spadł o 8 procent. Chociaż Rosja nie odłączyła się całkowicie od Internetu, jak mogłoby wynikać z poprzednich raportów, wiemy, iż sieci rządowe i wojskowe oraz strony internetowe wdrożyły różne środki w celu ograniczenia dostępu do swoich zasobów spoza Rosji, co utrudnia wykonanie niektórych ataków.
Bez względu na wynik wojny, grupy hakerskie oraz haktywiści nie znikną, a swoje zasoby najprawdopodobniej przekierują na nowe cele, wywołując „tsunami cyberataków”. Już teraz zaczęliśmy dostrzegać wczesne sygnały ostrzegawcze w postaci ataków na partnerów NATO, a także na te kraje, które przyszły z pomocą Ukrainie. W wyniku tego konfliktu aktywność cybernetyczna na zawsze zmieniła oblicze działań wojennych.