Wracają wojny przeglądarek? Firmy AI chcą podgryźć Google

homodigital.pl 1 dzień temu

Czy wracają wojny przeglądarek internetowych? Na to wygląda – po latach dominacji przeglądarki Chrome od Google pojawiają się nowi konkurenci ze strony startupów AI. Właśnie zadebiutowała przeglądarka Comet od Perplexity a produkt OpenAI ma się pojawić za kilka tygodni. Czy Google może się czuć zagrożony?

Od kiedy Tim Berners-Lee wymyślił world wide web i internet rozpalił wyobraźnię miliardów ludzi na całym świecie, przeglądarki internetowe stały się jednymi z centralnych aplikacji na naszych komputerach, a potem – telefonach. gwałtownie też zaczęły się walki o to, czyja przeglądarka jest najpopularniejsza. Pierwsza wojna przeglądarkowa została wygrana przez Microsoft, którego Internet Explorerowi udało się zmarginalizować Netscape Navigator.

Potem, już w XXI wieku, przyszła druga wojna przeglądarek, między Google Chrome’em, Internet Explorerem (potem Edge) i Firefoksem. Wygranym tej ostatniej był Chrome, co wiązało się nie tylko z jego popularnością na komputerach internautów, ale przede wszystkim z tym, iż był domyślną przeglądarką na telefonach z Androidem.

Udziały rynkowe przeglądarek od grudnia 2015 do czerwca 2025. Źródło: Statscounter.

Obecnie Chrome jest niekwestionowanym liderem – kontroluje przeszło 68% rynku przeglądarek. Teraz jednak nadchodzi nowe wyzwanie, przeglądarki od startupów AI – oczywiście wysycone technologią AI.

Wracają wojny przeglądarek. Perplexity, OpenAI chcą podgryźć Google

Pierwszym startupem AI, który wypuścił swoją własną przeglądarkę jest Perplexity, która zaprezentowała Comet. To oparta na technologii Google przeglądarkę oferującą szeroki zakres narzędzi AI. Sztuczna inteligencja przeglądarki podsumuje dla nas strony internetowe, odpowie na pytania związane z ich treścią, podsumuje nam podcast a choćby wprowadzi nam spotkanie do kalendarza, jeżeli o to poprosimy.

Na razie nowa przeglądarka jest dostępna tylko dla klientów z wykupioną subskrypcją Perplexity Max, kosztującą 200 dolarów miesięcznie. Podobno z czasem zostanie udostępniona też pozostałym użytkownikom usług firmy, w tym również tym niepłacącym.

Smaczku przeglądarce od Perplexity nadaje fakt, iż jest ona zbudowana na podstawie Chromium – opartej na otwartych źródłach przeglądarce od Google, która jest podstawą Google Chrome. Tak więc Perplexity chce konkurować z Googlem przy pomocy technologii od tegoż Google’a.

Perplexity nie jest jedyną firmą AI, która zamierza wypuścić własną przeglądarkę. Jak donosi Reuters, za kilka tygodni powinniśmy ujrzeć taką aplikację od OpenAI. To może być istotniejszy problem dla Google niż Comet – OpenAI ma 500 milionów aktywnych użytkowników tygodniowo. jeżeli większość z nich przesiadłaby się na przeglądarkę od firmy Sama Altmana, to byłby to prawdopodobnie istotny ubytek dla Google.

Według doniesień Reutera, przeglądarka zatrzymuje niektóre interakcje użytkownika wewnątrz ChatGPT, zamiast kierować je do zewnętrznych stron internetowych. Ma również integrować w sobie Operatora, agenta AI, który aktywnie wykonuje zadania w internecie — jakby sam korzystał z przeglądarki, myszki i klawiatury.

Po co startupom AI przeglądarki?

Skąd to zainteresowanie startupów AI przeglądarkami? Po pierwsze stąd, iż kto kontroluje przeglądarkę, ten kontroluje to, dokąd przekierowywane są zapytania wpisywane przez internautów. w tej chwili przekierowywane są one przede wszystkim do Google’a. Nie tylko kontroluje on przeszło 2/3 rynku przeglądarek, ale dodatkowo płaci ciężkie pieniądze, by być domyślną wyszukiwarką w innych przeglądarkach. Sam Apple dostaje podobno 20 mld dolarów rocznie za uczynienie Google domyślną wyszukiwarką w przeglądarce Safari. Mniejsze pieniądze, ale też spore – rzędu 400 mln dolarów – dostaje Mozilla, twórca Firefoksa.

Powód jest prosty – kto kontroluje wyszukiwanie, ten na nim zarabia. A Google na reklamach w wynikach wyszukiwania zarabia dziesiątki miliardów dolarów rocznie, w 2023 roku były to przychody rzędu 175 mld dolarów. Nic dziwnego, iż startupy AI, często wydające miliardy na budowę swoich modeli, chcą uszczknąć choć trochę z tego googlowego tortu.

Drugim powodem są dane użytkowników. Ten, kto kontroluje przeglądarkę, może również gromadzić informacje o użytkowniku i jego zachowaniach. Na przykład po to, by móc zaoferować bardziej spersonalizowane usługi, ale również po to, by wyświetlić bardziej spersonalizowane reklamy. A więc znowu próba zabrania Google’owi części jego przychodu.

Czy Google ma się czego bać? Trudno powiedzieć, ale przeglądarki z wbudowanym AI są już na rynku i raczej wiele nie osiągnęły. Tak na przykład Brave, choć jest na rynku od wielu miesięcy, ma udział w rynku przeglądarek na poziomie poniżej 1%. Oczywiście możliwości przeglądarek od Perplexity czy OpenAI mogą być większe, ale należy podejrzewać, iż nie będzie im łatwo uszczknąć trochę udziałów rynkowych od Chrome’a. Tym bardziej iż Google prawdopodobnie nie będzie siedział z założonymi rękami i patrzył, jak inni podgryzają jego biznes.

Źródło zdjęcia: Denny Mueller/Unsplash

Idź do oryginalnego materiału