Wszystko, co musisz wiedzieć o oszustwie "na Orlen"

avlab.pl 1 rok temu

Kto z nas nie chciałbym wzbogacić się bez większego wysiłku, korzystając ze swojego kapitału? Niezależnie od tego, czy pochodzi on ze sprzedaży samochodu, czy po prostu z oszczędności zbieranych latami, każde pieniądze powinny na siebie pracować. Trzymanie ich w przysłowiowej skarpecie nie jest najlepszym pomysłem ze względu na w tej chwili wysoką inflację, która pomimo zapewnień władz będzie przez cały czas rosła. Nieustanne podnoszenie stóp procentowych zdaje się nie przynosić pożądanych skutków, a tylko sprawia, iż coraz trudniej wziąć kredyt na mieszkanie, który jest względnie pewną inwestycją, ale z racji coraz wyższych rat i niższej zdolności kredytowej, dla wielu nieosiągalną. Prowadzi to do poszukiwań innych sposobów na ulokowanie kapitału. Jednym z nich jest gra na giełdzie lub po prostu zakup akcji dobrze rokującej spółki (czytaj Orlen). Problem polega na tym, iż trzeba się na tym znać, ale choćby to czasami może nie wystarczyć. W Internecie można znaleźć wiele materiałów edukacyjnych na ten temat. Tu pojawia się kolejna przeszkoda. Czas i predyspozycje. Nie każdy ma czas na naukę czegoś nowego lub zwyczajnie nie ma do tego głowy. Naprzeciw oczekiwaniom niedzielnych inwestorów wychodzą oszuści internetowi, potocznie zwanymi scamerami.

Oszustwa z wykorzystaniem wizerunku Orlen i złośliwe reklamy

Ostatnie miesiące wypełniły się wiadomościami o bardzo dobrej kondycji finansowej PKN Orlen. Niezależnie od tego, czy jest to prawda, czy tylko propaganda partii rządzącej, całą sytuację wykorzystują scamerzy. Zasada działania jest bardzo prosta.

Grupa oszustów, podszywając się pod spółkę skarbu państwa, tworzy strony internetowe, wykupuje reklamy, ofiary je odwiedzają, wysyłają formularze kontaktowe, a ci pierwsi do nich dzwonią, rozpoczynając tym samym cały proceder.

To nieco inne podejście niż jeszcze rok temu przy oszustwie na fikcyjny przelew, w którym to fałszywy konsultant banku sam kontaktował się z potencjalną ofiarą. W tamtym przypadku informacje kontaktowe pochodziły wycieków baz danych sklepów internetowych. Często dla uwiarygodnienia swojej osoby, oszust podawał prawdziwe imię, nazwisko, a choćby cztery ostatnie cyfry karty kredytowej ofiary. W skrócie: złodziej przekazywał informację, iż na koncie bankowym zarejestrowano podejrzany przelew, następnie pod pretekstem zabezpieczenia konta skłaniano ofiarę do zainstalowania aplikacji do zdalnej kontroli AnyDesk, zalogowania się na konto bankowe, by finalnie wyczyścić jego stan do zera. Metoda, choć była skuteczna, miała jedną poważną wadę – scamerzy nie wiedzieli, do kogo dzwonią, więc nie mieli pewności czy dana osoba będzie podatna na tego typu manipulację.

W przypadku oszustwa na Orlen ofiara sama przesyła swoje dane kontaktowe, wyrażając tym samym chęć do inwestycji. Dalej działa skrupulatnie przygotowany skrypt rozmowy, której to scamer podający się za agenta inwestycyjnego proponuje zakup akcji dzięki platformy inwestycyjnej.

Na początku jest to mała kwota rzędu 500 lub 1000 zł. Pierwszy przelew na konto oszustów ofiara wykonuje samodzielnie. Po weryfikacji otrzymuje adres internetowy, login, oraz hasło do rzekomej panelu klienta, którym można na bieżąco sprawdzać stan rachunku handlowego i to w zasadzie tyle o ile chodzi o funkcjonalność, ponieważ cały proces mają rzekomo przejąć wysoko wykwalifikowani specjaliści od handlu, który w pocie czoła mają za zadanie obracać tym kapitałem w celu wypracowania zysków dla klienta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż wszystkie dane tam widoczne są fikcyjne, prawdopodobnie manualnie wprowadzone do bazy danych. Pieniądze natomiast już dawno przeleciały przez sieć powiązanych z oszustami kont bankowych założonych na tak zwanego słupa.

Ten rodzaj oszustwa potrafi się ciągnąć tygodniami, a choćby miesiącami, ponieważ kolejnym etapem jest przekonanie ofiary do kolejnych wpłat na konto handlowe. Przeprowadza się to bardzo łatwo, bo po tygodniu oszuści kontaktują się, prosząc o ponowne zalogowanie się na platformę. Klient, widząc kwotę o kilkadziesiąt procent większą, traci całkowicie czujność i zostaje namówiony do zwiększenia kapitału.

Na tym etapie istnieje duże prawdopodobieństwo, iż ofiara pójdzie na taki układ. Sytuacja będzie się powtarzała do momentu, w którym klient zechce wypłacić swoje pieniądze. Scamer podejmuje próbę przekonania ofiary do kolejnego doładowania rachunku, sprzedając bajkę o rzekomej akcji kupna-sprzedaży akcji, która ma dać niebotyczny zysk. Jak się okazuje, wszystko przebiega zgodnie z planem i na platformie inwestycyjnej można już dostrzec pokaźną sumę pieniędzy, która niestety jest tylko fragmentem kodu HTML.

Idź do oryginalnego materiału