
Brakuje mechanizmów kontroli – mówi Paweł Pomian, wiceprezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA, wyjaśniając, iż samorządy w zasadzie są stawiane pod ścianą.
Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA powołuje się na ranking czasopisma „Wspólnota”, z którego wynika, iż najwyższe opłaty za odbiór odpadów komunalnych były w Krynicy Morskiej i wynosiły prawie 2315 zł na mieszkańca rocznie. Najmniej płacili mieszkańcy Kleszczowa – jedynie 60 zł rocznie.
Ceny rosną. Np. Urząd Miasta Częstochowa w 2022 r. informował mieszkańców, iż za odbiór i zagospodarowanie szkła w okresie 2019-2022 odnotowano wzrost o ok. 159,48 zł za tonę. „Galopujące koszty zagospodarowania odpadów to zjawisko, z którym borykają się wszystkie polskie gminy. Dochodzą do tego czynniki makroekonomiczne napędzające wzrost tych kosztów: inflacja, ceny paliwa, gazu czy energii elektrycznej” – wyjaśniał częstochowski urząd.
Jacek Werder, niezależny analityk rynku gospodarki odpadami, twierdzi, iż firmy odbierające i zagospodarowujące odpady „dość swobodnie manipulują cenami poszczególnych frakcji tak, żeby zarobić jak najwięcej”.
– Co za tym idzie, ani cena za zagospodarowanie, ani za odbiór nie musi być proporcjonalna do rzeczywistych kosztów dla firmy. Przykład? W okolicznych gminach koszt odbioru i zagospodarowania odpadów opakowaniowych i szkła jest taki sam, mimo iż koszty są istotnie różne – komentuje.
Paweł Pomian, wiceprezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA, uważa, iż samorządy nie mają realnej alternatywy, więc akceptują warunki narzucane przez dominujące firmy odpadowe.
Brakuje mechanizmów kontroli, benchmarków cenowych, czy obowiązku ujawniania marży z handlu surowcem wtórnym. To stwarza przestrzeń do zawyżania cen i przerzucania ryzyka na mieszkańców – wyjaśnia.
Szansą jest ROP
Pomian dodaje, iż w tej chwili to najuboższe gminy płacą najwięcej, bo nie mają siły negocjacyjnej ani infrastruktury. Mamy więc do czynienia z odwróceniem zasady „zanieczyszczający płaci”, którą wreszcie Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce wprowadzić.
– W praktyce, to ten, kto najmniej konsumuje, płaci najwięcej. System ROP musi to odwrócić – apeluje Pomian.