
Kraj NATO, Szwecja, jest poddawany masowym atakom hakerskim, potwierdził premier Ulf Kristersson. Problem dotyczy niemal wszystkiego: telewizji publicznej, banków oraz ważnych firm. Podpowiadamy, kto stoi za cyberatakiem i co to oznacza.
- Szwecja stała się ofiarą hakerów.
- Wiele wskazuje na to, iż za atakami stoi Rosja.
- Wszystko przypomina cyberataki na Estonię z 2007 r.
Powtórka z Estonii?
Najpierw cofnijmy się do kwietnia 2007 r. – wtedy Estonia została niemal sparaliżowana. W wyniku cyberataku zostały zablokowane serwery i strony Zgromadzenia Państwowego, agend rządowych, banków i mediów. Choć nie przedstawiono niepodważalnych dowodów na tę tezę, wiele wskazuje na to, iż za atakiem stali rosyjscy hakerzy. Dlaczego? Niedługo wcześniej estoński rząd ogłosił, iż przeniesie w inne miejsce tzw. Brązowego Żołnierza, pomnik upamiętniający sowieckich żołnierzy, którzy walczyli o „wyzwolenie” Tallina. Był to relikt czasów, gdy Estonia znajdowała się w radzieckiej strefie wpływów i – co oczywiste – pomysł, by pozbyć się pomnika nie spodobał się w Moskwie. W efekcie doszło do pierwszej w dziejach cyberwojny.
NATO może się obawiać?
Z kolei w 2024 r. Szwecja postanowiła przestać być krajem neutralnym i dołączyła do NATO. Efekt? w tej chwili „ktoś” prowadzi zmasowane ataki hakerskie na publicznego nadawcę K Svt.se, państwowe strony, ważne firmy i banki. Premier Ulf Kristersson nie chciał w pełni obwinić za to Rosji, ale w swojej rozmowie z mediami wskazał na treść raportu szwedzkich służb specjalnych, w którym ostrzegano przed cyberatakami ze strony Rosji czy Chin.
Więcej światła na sprawę rzucił dyrektor techniczny SVT Adde Granberg, który powiedział, iż ataki mają formę DDoS, czyli sztucznego przeciążania stron i systemów firm oraz instytucji.
Nie tylko skala tego incydentu jest wyjątkowo duża, ale też jego długość. Ruch pochodzi z różnych krajów, nie wiadomo, kto za tym stoi
– tłumaczył, co może sugerować albo zastosowanie VPN-ów albo coś gorszego: skoordynowaną akcję paru wrogich Zachodowi krajów.
Ostatnio celem ataków była strona szwedzkiego Urzędu Pośrednictwa Pracy czy system Bank ID.
Warto pamiętać, iż cyberwojna to część wojny hybrydowej. Najbardziej przerażające jest to, iż – zgodnie z doktryną wojenną Kremla – cyberataki poprzedzają wojnę konwencjonalną. Nie oznacza to, iż Moskwa chce zaatakować kraje NATO już teraz, ale na obecnym etapie służby Rosji testują cybersystemy swoich potencjalnych rywali, by w razie konfliktu zbrojnego sprawnie sparaliżować państwo na krótko przed wysłaniem na front wojsk