Szef amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu (FTC) wysłał list do 14 gigantów technologicznych, w którym wzywa ich do ignorowania prawa UE, jeżeli tylko stoi ono w sprzeczności z amerykańską wolnością słowa.
Transatlantycki spór o regulację internetu wchodzi w nową, ostrą fazę. Andrew Ferguson, szef amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu i nominat Partii Republikańskiej bliski Donaldowi Trumpowi, wysłał list do 14 największych firm technologicznych, w tym Amazona, Apple, Google i Mety. Wzywa w nim do nierespektowania unijnych przepisów, takich jak Akt o Usługach Cyfrowych (DSA) czy RODO (DSGVO), jeżeli ich stosowanie miałoby ograniczać wolność słowa gwarantowaną Amerykanom przez konstytucję.
We wspomnianym liście Ferguson stwierdza, iż europejskie regulacje “zachęcają firmy do cenzurowania wypowiedzi na całym świecie” i osłabiają szyfrowanie end-to-end, co naraża Amerykanów na “inwigilację ze strony obcych rządów oraz zwiększone ryzyko kradzieży tożsamości i oszustw”. Na platformie X posunął się jeszcze dalej, pisząc, iż amerykańskie firmy muszą w pierwszej kolejności przestrzegać prawa USA. “Jeśli europejskie przepisy to uniemożliwiają, muszą być ignorowane” – stwierdził jednoznacznie.
If companies censor Americans or weaken the privacy and security of their communications at the behest of a foreign power, I will not hesitate to enforce the law against them. Today I sent a letter to 13 tech companies asking them to explain how they will comply with U.S. laws…
— Andrew Ferguson (@AFergusonFTC) August 21, 2025
Co ciekawe, FTC ostrzega jednocześnie, iż wdrażanie przez firmy “słabszych środków ochronnych” w ramach dostosowywania się do prawa UE, może być przez komisję uznane za “wprowadzającą w błąd praktykę” i naruszenie amerykańskiej ustawy o FTC. W praktyce stawia to gigantów technologicznych między młotem a kowadłem – z jednej strony grożą im gigantyczne kary finansowe od Unii Europejskiej (do 6% rocznego globalnego obrotu za nieprzestrzeganie DSA), a z drugiej presja i ewentualne konsekwencje prawne ze strony amerykańskiego regulatora.
Sytuacja ta może doprowadzić do eskalacji cyfrowej wojny handlowej między USA a Europą. W najgorszym scenariuszu firmy, postawione przed niemożliwym wyborem, mogą zdecydować się choćby na wycofanie niektórych swoich usług z rynku europejskiego.