Mieszkania prywatne są bardzo często strzeżone przez wysokiej klasy zamki, w wysokim stopniu utrudniające wtargnięcie do domu nieproszonych gości. Niestety, zabezpieczenia domowej sieci i podłączonych do nich komputerów oraz innych urządzeń, wciąż pozostawiają wiele do życzenia.
Konsumenci kupują inteligentne telewizory, kamery, elektroniczne nianie, a choćby łączące się z Internetem lodówki. W każdym gospodarstwie domowym znajduje się po kilka telefonów, przynajmniej jeden komputer, a czasami też tablet bądź mała macierz dyskowa do przechowywania danych. Część z wymienionych urządzeń zapewnia wyśmienitą rozrywkę, inne służą do pracy, bądź ochrony domowników. Cały paradoks polega na tym, iż urządzenia mające chronić domownika lub jego dane, niejednokrotnie stają się furtką dla hakerów. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez CUJO AI Labs, napastnicy najczęściej biorą na cel laptopy i komputery (31,6%), a w dalszej kolejności kamery IP (24,63%), telefony (14,22%) oraz serwery NAS (10,3%).
Hakerzy włamujący się do domowych sieci stosują takie same techniki, jak w czasie ataków skierowanych przeciwko klientom korporacyjnym: ukierunkowaną socjotechnikę (phishing), złośliwe oprogramowanie, botnety i ataki typu „odmowa usługi” (DoS). Gospodarstwa domowe znajdują się również na celowniku gangów ransomware. Napastnicy szyfrują dane znajdujące się na domowych komputerach, a następnie żądają okupu. Oczywiście nie jest on tak wysoki jak w przypadku firm, które muszą płacić za odszyfrowanie plików setki tysięcy dolarów, aczkolwiek potrafi poważnie uszczuplić domowy budżet. Analitycy twierdzą, iż cyberprzestępcy pobierają okupy sięgające choćby 2500 dolarów. Choć napastnicy zarabiają mniej na takich incydentach, to jednak przeprowadzenie skutecznego ataku na użytkowników domowych wymaga zdecydowanie mniej wysiłku aniżeli zainfekowanie firmowej sieci.
Użytkownicy domowi zwykle nie zdają sobie sprawy z czyhających na nich zagrożeń. Bardzo często wychodzą z założenia, iż hakerzy interesują się wyłącznie firmami, bądź instytucjami publicznymi. Niestety, rzeczywistość wygląda inaczej. Szczególnie mniej doświadczeni cyberprzestępcy chętnie biorą na cel użytkowników indywidualnych, którzy korzystają ze słabych zabezpieczeń lub nie posiadają ich w ogóle. – mówi tłumaczy Robert Dziemianko, PR & Marketing Manager G DATA Polska.
Jak wybrać antywirusa do domu?
Według CUJO AI Labs komputer jest najbardziej narażonym na cyberataki urządzeniem domowym. Batem na hakerów jest nowoczesne oprogramowanie antywirusowe. Część użytkowników korzysta z bezpłatnych antywirusów, na przykład właściciele pecetów z systemem operacyjnym Windows 10 lub Windows 11 mogą korzystać z pakietu bezpieczeństwa Windows Defender. Darmowy antywirus z reguły zapewnia przyzwoitą ochroną, ale nie na tyle solidną, aby czuć się bezpiecznie.
– Można tutaj się doszukać analogii z zabezpieczeniem wejścia do domu. choćby najtańsze kłódki są nieporównywalnie lepszym rozwiązaniem niż pozostawienie otwartych drzwi. Jednak tak naprawdę tylko wysokiej klasy zamki pozwolą nam spać w miarę spokojnie. Darmowy antywirus jest właśnie taką tanią kłódką. W związku z tym warto przeznaczyć raz w roku niewielką sumę na komercyjne rozwiązanie. – tłumaczy Robert Dziemianko.
Przed wyborem i zakupem systemu antywirusowego dla użytkowników domowych warto zwrócić uwagę na kilka kwestii. Cyberprzestępcy są bardzo aktywni i pracują nad tworzeniem oraz rozwojem szkodliwego systemu oraz technik pozwalających złamać użytkowników sieci. W samym tylko 2022 roku G DATA CyberDefense zidentyfikował około 50 milionów różnych złośliwych programów, dwa razy więcej niż w 2021 roku. Skuteczność antywirusa zależy od tego, jak gwałtownie reaguje na nowe zagrożenia. Z tego powodu listę dostawców systemu antywirusowego należy ograniczyć jedynie do tych, którzy regularnie aktualizują bazy danych złośliwego oprogramowania. Część dostawców idzie choćby krok dalej, wprowadzając proaktywne rozwiązania opierające swoje działania na kontroli zachowania plików. To pozwala na wysoką wykrywalność najnowszych, nieopisanych zagrożeń. Na przykład G DATA opracowała technologię DeepRay i BEAST, które wykorzystując sztuczną inteligencję i analizę zachowania wykrywają zakamuflowane i nieznane wcześniej złośliwe oprogramowanie.
Kolejnym krokiem przy wyborze antywirusa powinna być analiza funkcji bezpieczeństwa. Najlepsze produkty powinny oferować zdecydowanie więcej, aniżeli tylko ochroną przed malwarem. Jedną z takich opcji jest możliwość dodania VPN (Virtual Private Network), który szyfruje ruch. W rezultacie trzecia strona nie ma dostępu do przesyłanych informacji. Inne przydatne dla użytkowników domowych funkcjonalności to menedżer haseł, skaner poczty elektronicznej, kontrola rodzicielska czy wykrywanie i zatrzymywanie działania przestępców szyfrujących pliki i wymuszających okup. Niektórzy producenci wprowadzają do swoich produktów unikalne funkcjonalności, takie jak chociażby opracowany przez G DATA moduł BankGuard, chroniący przed atakami trojanów bankowych.
Przed ostatecznym wyborem antywirusa można porównać ceny, choć różnice występujące pomiędzy różnymi produktami nie są znaczne. Poza tym wszyscy liczący się dostawcy oferują kilka pakietów oprogramowania, które różnią się pomiędzy sobą oferowanymi funkcjonalnościami. Najdroższe produkty przeznaczone są dla bardziej wymagających klientów biznesowych, mających wyższe wymagania wobec systemów aniżeli przeciętny konsument, a także więcej do stracenia. Warto też poświęcić trochę czasu i prześledzić wyniki testów przeprowadzanych przez AV-Test oraz AV-Comparatives, niezależne instytuty zajmujące się badaniem systemu zabezpieczającego.
“Chmura rozwiązuje wiele wyzwań” – podkreślają Joanna Parasiewicz z OVHCloud i Marcin Madusiok z Elte Group w programie IT Reseller TV „Liderzy Branży”