Gigant z Cupertino rozpoczął testy układów wyprodukowanych przez TSMC w Arizonie. Celem jest sprawdzenie, czy jakość nie odbiega od tej znanej z tajwańskich zakładów.
Zanim „amerykańskie” układy zagoszczą w nowych iPhone’ach czy iPadach, muszą przejść rygorystyczne testy. Są one konieczne, aby zweryfikować czy Apple dostanie w swoje ręce produkt tej samej jakości, do której przyzwyczaiły ich fabryki TSMC znajdujące się na Tajwanie. jeżeli wszystko przebiegnie gładko, to firma spod znaku nadgryzionego jabłka będzie pierwszym i prawdopodobnie największym odbiorcą chipów produkowanych w Arizonie (USA). Oczywiście nie jedynym, jako iż AMD i NVIDIA również prowadzą tam testową produkcję.
Część produkcji wciąż musi odbywać się na Tajwanie
Co ciekawe, choćby jeżeli Apple nie zgłosi żadnych zastrzeżeń i da produkcji zielone światło, to układy i tak będą musiały zostać wysłane na Formozę. Spowodowane jest to faktem, iż zakład w mieście Peoria wciąż nie został ukończony i część procesu produkcyjnego chcąc nie chcąc musi odbywać się na wyspie. Warto również nadmienić, iż amerykański FAB zatrudnia głównie azjatyckich pracowników, ze względu na specyfikę pracy i wymagane umiejętności.
Wszystko ma się jednak zmienić w przeciągu kilku najbliższych lat. Zakład ma zostać ukończony wkrótce, a TSMC ciągle prowadzi intensywną rekrutację na najlepszych uczelniach w USA. Jest to krok do technologicznej niezależności Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza biorąc pod uwagę położenie Tajwanu w strefie wysokiego ryzyka. I nie chodzi tutaj tylko o Chiny, które ostrzą sobie na wyspę zęby, ale też o nawiedzające ją klęski żywiołowe mogące zakłócić produkcje. Skorzysta na tym również sama Formoza, która w najgorszym scenariuszu będzie dysponować bezpieczną przystanią do produkcji najbardziej zaawansowanych technologii.