Na papierze pomysł brzmi prosto: ekran, który pokazuje treść Tobie, ale ukrywa ją przed ciekawskimi obok. W praktyce Samsung może połączyć nowy typ matrycy (m.in. COE – Color filter on Encapsulation) z warstwą „Flex Magic Pixel”, a do tego dołożyć algorytmy sztucznej inteligencji, które będą sterować jasnością i kątem emisji światła na poziomie grup pikseli. Efekt? Osoba stojąca kilkanaście stopni na boku nie powinna być w stanie odczytać ekranu, podczas gdy użytkownik patrzący prosto widzi wszystko normalnie. To nie jest zwykła folia prywatyzująca – to próba zaimplementowania ochrony prywatności na poziomie samego panelu.
Jak ma to działać w praktyce?
Z przecieków wynika, iż rozwiązanie będzie mieć dwa elementy: sprzętowy i programowy. Sprzętowo – panel o określonych adekwatnościach optycznych (m.in. mniejszy kąt widzenia). Programowo – One UI 8.5 ma zawierać mechanizmy „Private Display”, które rozpoznają sytuacje w aplikacjach i automatycznie aktywują dodatkową ochronę.
Możliwe tryby to m.in. łagodne ograniczenie bocznego widoku, tryb maksymalnej prywatności (silniejsze przyciemnienie) oraz ustawienia pozwalające na włączenie tylko dla wybranych aplikacji lub w określonych lokalizacjach. Taki duet jak matryca plus inteligencja sterująca to właśnie propozycja Flex Magic Pixel napędzana przez AI.

Główny argument za takim ekranem jest oczywisty: koniec z „shoulder surfingiem”. W miejscach publicznych, w pociągu czy w kawiarni można bez obaw sprawdzić e-mail, bankowość czy prywatne wiadomości. Dla użytkowników biznesowych i osób, które pracują poza biurem, to znacząca wygoda. Ponadto integracja z AI pozwala na automatyzację, więc funkcja może włączać się tylko w konkretnych kontekstach, więc nie trzeba pamiętać, by manualnie aktywować ochronę.
Gdzie mogą pojawić się problemy?
Jest kilka „ale”. Po pierwsze, ograniczenie kąta widzenia często idzie kosztem jasności lub jakości obrazu – Samsung twierdzi, iż COE minimalizuje takie straty, ale testy praktyczne zweryfikują efekt. Po drugie, każdy mechanizm oparty na AI może czasem się pomylić – wyłączy ochronę wtedy, gdy trzeba ją włączyć, lub odwrotnie, przyciemni ekran w nieodpowiednim momencie. Po trzecie – jeżeli technologia będzie dostępna tylko w modelu Ultra, zwykli użytkownicy zostaną bez tej opcji, a koszt wdrożenia może być spory. Wreszcie, kwestia wykrywalności: o ile ekran „miga” czy przyciemnia się nagle, może przyciągnąć uwagę, zamiast jej odciągnąć.
Co to znaczy dla rynku?
Jeżeli rozwiązanie zaskoczy pozytywnie w testach, może zdefiniować nowy standard prywatności w telefonach, i zamiast kupowania specjalnych folii, użytkownik dostanie ochronę „z pudełka”. Apple i Google będą musieli spojrzeć na to uważnie, bo ekrany z wbudowaną prywatnością to silny punkt sprzedażowy, zwłaszcza w segmencie premium. Z drugiej strony, o ile Samsung ograniczy to wyłącznie do Ultra (czyli modelu o najwyższej cenie), efekt rynkowy może być ograniczony.
Pomysł „niewidzialnego” ekranu jest kuszący i praktyczny, o ile producent dopracuje kompromisy między prywatnością a jakością obrazu. Na papierze S26 Ultra ma wyglądać spektakularnie, ale dopiero praktyczne testy i pierwsze egzemplarze pokażą, czy Flex Magic Pixel to prawdziwa innowacja, czy kolejny ciekawy, ale niszowy dodatek.
Źródło: FindArticles