Rodzice, nauczyciele, opiekunowie – wszyscy ci, którzy na co dzień zajmują się dziećmi, muszą zapewniać młodym ludziom nie tylko bezpieczeństwo fizyczne, ale i cyfrowe. Internet już od wielu lat stanowi integralną część naszego życia, a mimo to wciąż nie zdajemy sobie sprawy z tego, iż największym zagrożeniem dla naszego dziecka (lub ucznia) – może być właśnie niekontrolowany dostęp do Internetu. Pomyślmy o tym – bezpieczne dziecko w sieci!
Osoby młode spędzają w przestrzeni cyfrowej masę czasu – według raportu NASK „Nastolatki 3.0” w ciągu tygodnia średnio jest to aż 5,5 godziny dziennie, a w weekendy – ponad 6,5 godziny. Wirtualne życie dziecka odpowiada więc niemal połowie aktywnego dnia, a w dłuższej perspektywie – całej jego młodości. Co gorsza, około jedna na pięć młodych osób deklaruje, iż doświadczyła przemocy w sieci. Co zrobić, by nasz podopieczny nie stał się jednym z nich? Jak uniknąć bycia nieświadomym oprawcą?
W pierwszej kolejności, jako rodzice, opiekunowie nieletnich, starajmy się kontrolować oraz ograniczać dostęp do Internetu, weryfikować czy treści z których korzysta nasz podopieczny są dla niego odpowiednie. Jednocześnie, uświadamiajmy dzieci oraz młodzież, iż w Internecie można bardzo łatwo stać się nieświadomym oprawcą. To złudzenie anonimowości sprawia, iż o wiele łatwiej jest nam naśmiewać się z innych, obrażać czy wykluczać z najbliższego otoczenia. Uczymy dzieciaki jak przechodzić przez ulicę, w szkole dzieci zdają egzaminy na kartę rowerową, ale nikt nie pomaga im w poruszaniu się w świecie cyfrowym.
Sharenting, czyli jak zachowanie rodzica lub nauczyciela może stwarzać zagrożenie dla dziecka w internecie?
Sharenting stał się popularną i zarazem niebezpieczną praktyką na przestrzeni ostatnich lat. Termin ten opisuje zachowania rodziców i opiekunów dzieci, którzy mają tendencję do nadmiernego publikowania zdjęć swoich pociech w mediach społecznościowych. Na pozór może się wydawać, iż to jak najbardziej normalne zjawisko. Bo w końcu fajnie jest się pochwalić ostatnim wspólnym wakacyjnym wyjazdem czy sukcesami naszych podopiecznych. Czy aby na pewno?
Przed opublikowaniem jakiegokolwiek zdjęcia dziecka w internecie musimy się poważnie zastanowić. I to zarówno wtedy, kiedy jesteśmy nauczycielem, który chce upublicznić fotografię z wycieczki szkolnej, jak i wówczas, gdy jesteśmy rodzicem, który chciałby wrzucić do sieci fotki z ciekawych urlopowych miejsc. Sharenting to nie tylko naruszenie prywatności dziecka, które może prowadzić do gnębienia, wyśmiewania i wszelkiego rodzaju nękania – konsekwencje mogą być znacznie poważniejsze.
Pomyślmy o tym, jakie skutki może to za sobą nieść i przede wszystkim – co o tym sądzą same dzieci. Własny wizerunek, jeżeli już bardzo chcemy udostępnić znajomym – opublikujmy. Jednak twarze dzieci – pozostawmy niewyraźne czy też zakryte przez naklejki żeby trudniej było je zidentyfikować. Pamiętajmy, każda nasza publikacja, nasz wizerunek może być prześmiewczo, ordynarnie wykorzystany przez inną osobę, a w najgorszym wypadku posłużyć cyberprzęstępcy.
Dzieci i nastolatki w większości nie zastanawiają się nad tym co publikują w Internecie, ani nie mają wpływu na to, co ich rodzice lub opiekunowie udostępniają w sieci. Minimalizuje to ich potencjalne poczucie jakiegokolwiek zagrożenia. Dziecko choćby nie wie, iż może paść ofiarą cyberprzestępcy. Nie zna zasięgu udostępnianego publicznie wizerunku i zakresu wrzucanych do sieci danych o sobie. Dowiadują się o skutkach taki działań często dopiero wtedy, kiedy dzieje się coś złego.
Cyberprzestępca chętnie wykorzysta wszystkie informacje o nas czy o naszym dziecku, by wzbudzić zaufanie w trakcie nawiązywania relacji. Następnie, gdy tylko uzna to za stosowne, może je skrupulatnie wykorzystać do praktyk, takich jak kradzież tożsamości lub szantaż (mający na celu np. wyłudzenie). Długoterminowe nękanie, wyśmiewanie, zastraszanie mogą prowadzić choćby do samobójstwa. Tych ostatnich wśród dzieci i młodzieży z każdym rokiem tylko przybywa..
Często nie chodzi choćby tylko o nas, jako rodziców, nauczycieli i opiekunów. Cyberprzestępca może wykorzystać informacje do podszywania się pod swoją pierwotną ofiarę, by zaszkodzić także jej rówieśnikom i zwiększyć skalę działania. o ile my sami jesteśmy świadomi zagrożeń i unikamy publikowania informacji o dziecku w sieci, ale np. któryś z rodziców kolegi/koleżanki z klasy nagminnie to robi – miejmy świadomość, iż dla nas i naszych pociech także jest to zagrożeniem. Warto więc podjąć konkretne kroki, by zatrzymać ten niebezpieczny proceder.
„Współczesna rzeczywistość cyfrowa stawia przed rodzicami, nauczycielami i opiekunami ogromne wyzwania. Internet stał się nieodłącznym elementem życia dzieci i młodzieży, ale wraz z jego możliwościami pojawiają się również poważne zagrożenia. najważniejsze jest zrozumienie, iż to nie tylko technologia, ale i nasze zachowania mogą stanowić ryzyko dla bezpieczeństwa najmłodszych. Jednym ze zjawisk, na które zwracam szczególną uwagę, jest tzw. sharenting. To, co może wydawać się niewinnym dzieleniem się chwilami z życia dziecka w mediach społecznościowych, niesie ze sobą realne ryzyko naruszenia prywatności, a w skrajnych przypadkach – narażenia na kontakt z cyberprzestępcami. Przed każdą publikacją warto zastanowić się, jakie konsekwencje może mieć to dla dziecka teraz i w przyszłości.” – mówi Karolina Czwarno-Kos, Lead Security Officer w Banku BNP Paribas.
Źródło zdjęcia: Raport NASK „Nastolatki 3.0”
Gdyby mojemu dziecku działo się coś złego, na pewno by mi powiedziało
„Ale przecież jeżeli mojemu dziecku/uczniowi działoby się coś złego, na pewno by mi powiedziało” – to częsty argument osób próbujących wyprzeć fakt, iż sami mogą stanowić zagrożenie. Dane niestety są bezlitosne. Niemal 40% młodzieży nie mówi kompletnie nikomu o tym, iż doświadcza przemocy w Internecie. Co gorsza, rodzice bywają także bezpośrednimi oprawcami dziecka. Niemal jedna na czworo ankietowanych osób w wieku kilkunastu lat przyznaje, iż czuje zawstydzenie tym, co publikuje się o nim w sieci. Konsekwencją tego jest nie tylko gorsze samopoczucie, ale też często zaburzenia poczucia własnej wartości.
Informacje o sobie publikują także same dzieci i nastolatki. Wtedy dorośli z kolei nie znają zasięgu i skali upowszechnienia informacji o własnych dzieciach w sieci. Relacjonowanie własnego życia w Internecie może prowadzić do powstania realnego fizycznego zagrożenia. o ile nasze dziecko jest czynnym użytkownikiem social mediów, może niechcący ułatwić przestępcom np. włamanie się do naszego domu. Młode osoby potrafią wrzucać na swoje konta choćby po kilkanaście relacji dziennie. Na tej podstawie potencjalny włamywacz może dostać zielone światło: cała rodzina na wakacjach, a dom pusty.
Oprócz tego dochodzi również aspekt zdrowia psychicznego dziecka. Media społecznościowe często prowadzą do uzależnienia od ciągłej uwagi i opinii innych, czego konsekwencją mogą być zaburzenia osobowości, skłonności do kłamstw lub choćby samookaleczenia pod wpływem krytyki. Dzieci za bardzo otwierając się na social media, jednocześnie zamykają się na świat. Życie wirtualne zaczyna być priorytetem, a nawiązywanie prawdziwych, fizycznych relacji z innymi ludźmi staje się coraz trudniejsze.
Kluczem do uniknięcia wymienionych problemów jest racjonalny nadzór. To brzmi może złowrogo. Ale dla dobra wszystkich – i nas dorosłych, i dzieci – kontrolujmy czas, który nasze dzieci spędzają w sieci i zainteresujmy się tym, gdzie mogą pojawić się informacje o naszych dzieciach. To jednocześnie sprawa bezpieczeństwa w sieci, jak i zdrowia psychicznego.
Jak długo mogą przebywać nasze dzieci w świecie wirtualnym social mediów?
W stosunku do najmłodszych, w przedziale wiekowym 2-5 lat, zaleca się korzystanie z sieci i w ogóle – pobyt przed ekranem – do maksymalnie 1 godziny dziennie. W późniejszym wieku można pozwolić dzieciom na nieco więcej. Między 6 a 12 rokiem życia – do 2 godzin dziennie, a u nastolatków – do 4 godzin przed ekranem. Warto zaznaczyć, iż do ogólnego zjawiska „czasu przed ekranem” trzeba wliczyć wszystkie aktywności związane z używaniem urządzeń elektronicznych typu – telefon, table, laptop. To m.in. gry komputerowe, oglądanie seriali oraz korzystanie z telefonu lub mediów społecznościowych.
Wirtualne środowisko staje się również często głównym czynnikiem demoralizującym młodzież. Dzieci mają dostęp do wszystkiego, w tym do bardzo toksycznych i szkodliwych treści (takich jak np. patostreamy). Podatnym na manipulacje młodym osobom można „włożyć do głowy” praktycznie wszystko. Nie bez powodu w wielu krajach europejskich organizacje terrorystyczne potajemnie wykorzystują media społecznościowe do werbowania przyszłych zamachowców.
To przypadki ekstremalne – zwykle jednak medialni idole naszych pociech mogą być porównywalnie niebezpieczni. Chodzi o dalszą perspektywę, w dorosłym życiu. Influencerzy wpajają młodym do głowy błędne wartości, często całkowicie zakrzywiając światopogląd. Kreują wyimaginowany wizerunek na kłamstwach, prezentując idealne życie bez nakładu pracy. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jak może się to odbić na przyszłości dziecka. Jako rodzice, opiekunowie i nauczyciele, pilnujmy dzieci w internecie
Prewencja, czyli jak skutecznie chronić dziecko w przestrzeni cyfrowej
Do tej pory mogliśmy dojść do kilku kluczowych wniosków: kontroluj czas, kontroluj treści i nie upubliczniaj wizerunku/informacji o swoim dziecku (zadbaj również o to, aby samo dziecko nie upubliczniało wizerunku/informacji o sobie). To jednak nie wszystko, bardzo istotna jest ciągłość procesu oswajania dziecka z Internetem. Budujmy świadomość dzieci o zagrożeniach, stopniowo wprowadzajmy dziecko w świat internetu i social mediów, przybliżajmy dzieciom wirtualną przestrzeń informacji. W ten sposób dzieci mogą z wiekiem coraz bardziej świadomie uczyć się bezpiecznych zachowań.
Wspólnie weryfikujmy informacje. W ten sposób nie tylko uświadamiamy dzieciom, iż nie wszystko, co zostało opublikowane w internecie jest prawdziwie. Uczymy też dzieci, jak unikać dezinformacji i manipulacji. W trosce o bezpieczeństwo dziecka zadbajmy również o kontrolę uprawnień do korzystania z aplikacji w telefonie dziecka i nastolatka. Uprawnienia powinny zwiększać się z wiekiem dziecka.
Dziecko powinno przyzwyczaić się do tego, iż telefon to nie tyle jest obszar absolutnej wolności i niepohamowanej ekspresji użytkownika, ile złożone narzędzie do komunikowania się ze światem i jak każde narzędzie podlega ograniczeniom. Wyjście poza ograniczenia grozi natomiast zagrożeniami. Niektóre z aplikacji mogą np. pobierać wrażliwe dane, lokalizować nas lub choćby mieć trwale przyznany dostęp do kamery czy do mikrofonu. Wszystko znajdziemy w zakładce „Ustawienia Prywatności”. Skorzystajmy z tego typu zabezpieczeń. Ograniczajmy dostęp!
Bardzo istotne jest również, by dziecko nam ufało i wiedziało, iż może na nas polegać w sytuacji zagrożenia. Wiele młodych osób nie informuje o niebezpiecznych sytuacjach, bo po prostu boi się reakcji rodziców. jeżeli chcemy tego uniknąć, nie krzyczmy i nie karzmy dzieci za ich błędy w internecie. Zamiast tego edukujmy i wspierajmy.
„Niesamowicie ważna jest kwestia nadzoru nad czasem spędzanym przez dzieci w internecie oraz kontrola treści, z którymi mają do czynienia. Dzieci, choć wydają się być cyfrowymi tubylcami, potrzebują wsparcia i przewodnictwa dorosłych w poruszaniu się po skomplikowanym i często niebezpiecznym świecie online. Nie chodzi tylko o ograniczenia, ale o budowanie zaufania, edukację i wspólne odkrywanie zasad bezpiecznego korzystania z internetu. Wszystkie te działania powinny być oparte na dialogu, zrozumieniu i wsparciu, aby dzieci wiedziały, iż mogą liczyć na dorosłych w każdej sytuacji, również tej, która dotyczy ich wirtualnego życia. Prewencja, świadomość zagrożeń i otwarta komunikacja to fundamenty, na których powinniśmy budować bezpieczeństwo naszych dzieci w sieci.” – mówi Karolina Czwarno-Kos, Lead Security Officer w Banku BNP Paribas.
Każdy rodzic, nauczyciel i opiekun powinien wiedzieć również gdzie szukać pomocy w sytuacji kryzysowej. Wiedzę tę warto oczywiście przekazać również dziecku, jeżeli jest już wystarczająco samodzielne. Poniżej kilka pomocnych linków:
–> dyzurnet.pl (zespół reagujący na nielegalne treści w internecie)
–> cbzc.policja.gov.pl (centralne biuro zwalczania cyberprzestępczości)
–> incydent.cert.pl (zespół reagowania na incydenty bezpieczeństwa w sieci)
–> takeitdown.ncmec.org (pomoc w usunięciu materiałów intymnych dla osób nieletnich)
–> stopncii.org (pomoc w usunięciu materiałów intymnych dla osób dorosłych)
–> reportcontent.google.com (usunięcie danych osobowych zgodnie z przepisami UE)
–> SMS 8080 (zespół CERT Polska – numer, na który można zgłaszać podejrzane wiadomości SMS)
- Największym zagrożeniem dla dzieci i uczniów może być niekontrolowany dostęp do Internetu;
- Osoby młode spędzają w Internecie za dużo czasu. W tygodniu jest to średnio 5,5 godziny dziennie, a w weekendy – aż 6,5h;
- Sharenting to tendencja do nadmiernego publikowania zdjęć swoich dzieci/uczniów w mediach społecznościowych;
- Cyberprzestępca chętnie wykorzysta wszystkie informacje o nas czy o naszym dziecku, by wzbudzić zaufanie w trakcie nawiązywania relacji. Następnie może te informacje wykorzystać do nielegalnych praktyk, takich jak kradzież tożsamości lub szantaż (mający na celu np. wyłudzenie);
- Sharenting może prowadzić do gnębienia i nękania dzieci przez ich rówieśników;
- Każda nasza publikacja może być prześmiewczo, ordynarnie wykorzystana przez inną osobę, a w najgorszym wypadku posłużyć cyberprzęstępcy;
- Ok. 40% młodzieży nie mówi nikomu o tym, iż doświadcza przemocy w Internecie;
- Media społecznościowe często prowadzą do uzależnienia od ciągłej uwagi i opinii innych, czego konsekwencją mogą być zaburzenia osobowości, skłonności do kłamstw lub choćby samookaleczenia pod wpływem krytyki;
- W przedziale wiekowym 2-5 lat, zaleca się korzystanie dzieci z sieci i w ogóle – pobyt przed ekranem – do maksymalnie 1 godziny dziennie. Między 6 a 12 rokiem życia czas przed ekranem może wzrosnąć do 2 godzin dziennie, a u nastolatków – do 4 godzin;
- Kontroluj czas, kontroluj treści i nie upubliczniaj wizerunku swojego dziecka ani wrażliwych informacji na jego temat;
- Wspólnie z dziećmi weryfikujmy informacje z internetu – w ten sposób uczymy dziecko, jak walczyć z dezinformacją i manipulacją w sieci.
Źródło zdjęcia: NASK
Artykuł powstał w ramach współpracy z Bankiem BNP Paribas Polska.