Biotechnologiczne farmy… trolli

ciemnastrona.com.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Schemat pokazujący strony internetowe w formie elips oraz liczne wychodzące od nich strzałki, symbolizujące linki. Po lewej stronie mamy kilkanaście stron z serwisu YouTube, a po prawej strony zewnętr


To wpis, który rozrósł się w całą miniserię na temat Monsanto – koncernu produkującego różne rzeczy związane z rolnictwem. Kto chce, ten może poczytać moje poprzednie wpisy (na temat działalności chemicznej i biotechnologicznej). Będę do nich parę razy odsyłał, ale zasadniczo ich znajomość nie jest konieczna.

Uwaga

Tak jak podkreślałem w poprzednich wpisach – nie poruszam tu kwestii bezpieczeństwa produktów i nie próbuję zmienić niczyjego zdania w tej kwestii. Nie jestem też związany z żadnymi aktywistami.
Sam nie wierzę w bezpośrednią szkodliwość roślin GMO dla zdrowia. I od kilku wpisów staram się oddzielać technologię (która może mieć swoje zalety) od niektórych propagujących ją firm, które mają sporo za uszami. Tak będzie również tutaj.

Tym razem spojrzymy na działalność firm biotechnologicznych w internecie. Będzie głównie o Monsanto, ale nie tylko, bo wiele koncernów dzieli między siebie podwykonawców.

Temat mediów społecznościowych, analizy danych i mapowania powiązań jest mi bliski, co stali czytelnicy już wiedzą. Kiedyś opublikowałem choćby poradnik po walce z dezinformacją rosyjską.

Biorąc pod lupę Monsanto, odkryłem iż też mają coś w rodzaju własnej farmy trolli. A adekwatnie potwierdziłem jej istnienie, bo informacje już od dawna krążyły po internecie. Mam nadzieję, iż mój wpis wniesie coś nowego w temat, pokazując korporacyjną dezinformację od strony analitycznej.

Aha, i zwrotu „farma trolli” używam całkiem świadomie.
Nie mam na myśli czegoś w stylu: „prowadzą marketing, który mi się nie podoba, więc ich zwyzywam”. Nie; pod względem agresywności, języka oraz form manipulacji naprawdę zasługują na to miano. Sami zobaczycie.

Zobaczymy też inny smutny fakt, ogólniejszy niż Monsanto czy choćby branża biotech: niektórzy próbują oderwać słowo „nauka” od sceptycyzmu i krytycznego myślenia. Robiąc z niego pusty slogan reklamowy. Postawię się temu.

Spis treści

  • Trójca z YouTube’a
    • Linki do stron
    • Konkretne tożsamości
  • Streszczenie poprzednich wpisów
  • Monsanto w internecie
    • Podwykonawcy od brudnej roboty
    • Sieć powiązanych stron
  • Częste motywy w komentarzach
    • „Monsanto już nie ma”
    • „Nie jesteśmy trollami”
    • Zwykła agresja
    • Diagnozy psychiatryczne
    • „Glifosat mniej szkodliwy niż sól kuchenna”
    • „Nauka to my, przeciwnicy są antynaukowi”
    • „Krytycy to fani teorii spiskowych”
    • „Cudowny indyjski bakłażan”
    • Ośmieszanie IARC
    • Rolnictwo ekologiczne – whataboutism i chochoły
    • „Prawnicy to szczury, ława przysięgłych się nie liczy”
    • „Bez GMO będzie głód”
    • „GMO sposobem na kryzys”
  • Krótko o innych portalach
  • Polski YouTube
  • Na przekór trollom
Porada

Wpis jest dość długi i nie każdy go pewnie przeczyta za jednym zamachem, można sobie dzielić.
W razie czego jego części są w miarę niezależne – fragment o linkach warto przeczytać razem z omówieniem powiązanych stron. Zaś fragment o narracji to luźne przykłady, które można odwiedzać w dowolnej kolejności.

Trójca z YouTube’a

Całą sprawę odkryłem niejako przypadkiem. Szukając informacji o Monsanto, zajrzałem na YouTube’a. Lubię czytać komentarze, więc je rozwinąłem.
Tam zobaczyłem osobę, która dość aktywnie walczyła z osobami krytykującymi koncern. Do tego stopnia, iż zostawiła kilkanaście różnych komentarzy, wraz z linkami, nie odpuszczając żadnemu krytykowi.

A ponieważ takie zachowanie bardziej mi pasowało do internetowego trolla niż zwykłego Kowalskiego, zacząłem zaglądać do innych filmów i zapisywać komentarze. Okazało się, iż cała sprawa jest znacznie większa, niż mi się wydawało.

Takich nietypowych kont analizowałem pięć, z czego wyróżniają się trzy. Będę podawał tylko same ich imiona: Popeye, Duke i David. Łącznie dodali prawie 3500 komentarzy na 34 analizowanych przeze mnie stronach. Zdecydowanie najbardziej aktywny jest Popeye, mający ich na koncie 1977. David dodał 885, a Duke 531.

Ciekawostka

W komentarzach można też znaleźć nawiązania do innego konta, o mało mówiącej nazwie zaczynającej się od dnc. Wiele jego komentarzy zostało usuniętych i pozostało ich w moim zbiorze tylko 5. Jest za to całkiem sporo kierowanych do niego odpowiedzi zwykłych użytkowników. Patrząc po tych odpowiedziach, konto tworzyło bardzo podobne treści jak reszta.

Stworzone przeze mnie pliki, w tym listę wszystkich komentarzy, linki oraz wykresy, znajdziecie w osobnym repozytorium. Na razie nie ma tam skryptu, którym to stworzyłem, bo jest nieco zbyt mocno przystosowany do innych moich programików. Ale obiecuję go uogólnić i dodać.

Linki do stron

Komentarze naszej ekipy, oprócz tekstu, zawierają nieraz linki. Całkiem sporo linków. Te prowadzące do szczególnie ciekawych domen wyróżniłem kolorem:

To oczywiście tylko średnio czytelna miniaturka. Plik w lepszej jakości, w formacie SVG, znajdziecie tutaj.

Każda elipsa na schemacie to jedna strona internetowa. jeżeli elipsy są kolorowe i mają ten sam kolor, to znaczy iż należą do tej samej domeny – jak youtube.com. To jej odpowiadają czerwone elipsy po lewej.

Każda strzałka to jeden link prowadzący do jakiejś strony.
Kolor strzałki wskazuje osobę linkującą. Czerwone to Popeye, żółte to David, niebieskawe to Duke.

A czym są te strony po prawej, które wyróżniłem różnymi kolorami? To te, które należą do ciekawych osób i organizacji:

  • Genetic Literacy Project (127 linków),
  • Cornell Alliance for Science (21 linków),
  • Risk Monger, dwie domeny (9 linków),
  • GMO Answers (5 linków),
  • Monsanto i Monsantoblog.eu (4 linki),
  • Biofortified (2 linki),
  • ACSH (2 linki).

Dokładniej omawiam je w osobnym mikrowpisie, do którego jeszcze odeślę.

A pod jakimi filmami konta podrzuciły najwięcej linków? Zdecydowanie przodują tu dwa; to te „emitery” w dolnych rzędach czerwonych elips:

  1. Na jednym z nich znany astrofizyk, Neil daGrasse Tyson, mówi o bezpieczeństwie GMO. Ta sama osoba użyczyła potem głosu w filmie promującym nową wizję rolnictwa.
  2. Drugi film to TED Talk niejakiej Pameli Ronald, poświęcony zaletom modyfikowania żywności. O niej również wspominam we wpisie pobocznym.

Konkretne tożsamości

Każda osoba z trójcy ma swoją tożsamość. Łączy ich to, iż komentarze piszą rzekomo całkiem hobbystycznie, motywowani chęcią obrony nauki. Pozwólmy im się przedstawić:

Duke

I am a mythbuster mocking you for free.

David

I am a 71 year old Farmer, I have been a Farmer all my life, Born and raised on the farm with all my income always coming from the farm

Popeye

I defend science truth against trolls and anti-science liars on social media every day for the last 7 years as my retirement hobby.

Farmer David twierdzi, iż jest religijny i do takich osób czasem próbuje trafiać:

David

We all should give thanks to GOD for giving us the wisdom of GMO and stand up to those that tell lies about GOD’s blessings trying to play GOD themselves trying to take away his blessings.

Zresztą mocno się w tym powtarza. Słowa trying to take away his blessings pojawiają się w pliku 12 razy :wink:
Popeye z kolei za religią nie przepada.

Popeye

Religion is a mental crutch for the weak minded who are too cowardly to face their own mortality.

Mimo wszystko cała trójka dziwnym trafem się dogaduje i nie ukrywają, iż się znają:

Duke

I never made such a claim. David is the farmer.

Popeye

I vouch for David as a semi-retired farmer who knows his stuff.
Źródła (kliknij, żeby rozwinąć)

Streszczenie poprzednich wpisów

Patrząc na naszą trójcę, możemy się zastanowić – może to naprawdę po prostu aktywni użytkownicy? Często piszą o Monsanto – czy ta firma już kiedyś zrobiła coś, co by sugerowało, iż byliby zdolni do tworzenia sztucznego ruchu? A osoby, które nie czytały poprzednich wpisów, mogą zapytać: czym w ogóle jest?

Dlatego przyda nam się minimum kontekstu z poprzednich wpisów. Nie musicie ich znać, choć zachęcam do lektury; tutaj streszczę najważniejsze fakty.

Monsanto, gwiazda komentarzy, to duża firma tworząca produkty dla rolnictwa. W 2018 roku została przejęta przez firmę Bayer AG, międzynarodowe korpo z Niemiec.

Jednym z ich głównych produktów są pestycydy, czyli substancje służące do walki za szkodnikami. Do tej grupy należą herbicydy (przeciw chwastom) oraz insektycydy (przeciw owadom). Najbardziej znanym herbicydem jest Roundup. Jego najważniejszym składnikiem jest glifosat.

Wokół pestycydów pojawiły się spore kontrowersje. Nie będę osądzał, czy słuszne, ale zapamiętajmy je sobie:

  • Europejska agencja IARC zaliczyła glifosat do grupy substancji prawdopodobnie rakotwórczych. Co doprowadziło do tego, iż Monsanto dość ostro z nimi walczyło, na różne sposoby. Wniosek: nie lubią IARC.

  • Poza tym Bayer przegrał w USA kilka procesów sądowych wytoczonych przez osoby, które oskarżały ich o to, iż Roundup spowodował u nich raka. Wniosek: nie lubią pozwów zbiorowych.

  • Na Hawajach ludzie walczyli o to, żeby koncerny chemiczne (testujące tam różne produkty) były przejrzyste i informowały o tym, czym i kiedy chcą pryskać. Były protesty i batalie sądowe. Wniosek: Monsanto nie lubi niektórych Hawajczyków.

Innym ich produktem są rośliny genetycznie modyfikowane. W Europie ich uprawa jest zakazana (z pojedynczymi wyjątkami), za to w USA zdominowały rynek.

Co interesujące – choć mogą nam się kojarzyć z poczciwymi, ulepszonymi roślinami, dość rzadko trafiają wprost na talerz. Większość idzie na etanol, paszę dla zwierząt, ewentualnie zapychacze (emulgatory, syrop glukozowo-fruktozowy).

Najczęstszą modyfikacją genetyczną jest u nich odporność na herbicydy. Monsanto często sprzedaje zestawy, nazywane przez nich crop systems – środek chemiczny oraz nasiona odporne na tenże środek.

I to w sumie tyle z przypominajek!

A drugie pytanie, wychodzące poza moje poprzednie wpisy – czy ta firma byłaby zdolna do skoordynowanych działań w internecie? Odpowiedź: tak, jak najbardziej. Spójrzmy na ich metody.

Monsanto w internecie

Własny dział analiz

Co ciekawe, Monsanto miało własny dział wywiadowczy. Nazywali go w wewnętrznych mailach fusion center, co w żargonie szpiegowskim jest swoistym centrum analiz. Miał zbierać informacje o konkretnych, niewygodnych dla firmy osobach.

Przykład? Neil Young, znany muzyk rockowy. Nie lubił tego, co Monsanto uczyniło ze wsiami USA i wydał całą płytę Monsanto Years, w której mocno ich krytykuje.

Krótko po tym odezwał się do niego autor pewnego krótkiego dokumentu filmowego, Seeding Fear (na temat nacisków prawnych, jakie stosowało Monsanto wobec rolników). Neil, mocno popierając przekaz, użyczył mu swojej piosenki i zaczął promować dokument w mediach społecznościowych

A Monsanto mocno się temu przyglądało. Jak się okazuje, analizowali zasięgi w social mediach, jakie miały różne publikowane treści. Porównywali to z wartościami w okresie ogórkowym i na tej podstawie decydowali, czy kontrować.

Wybaczcie jakość, taka była w dokumencie.

A jak taka kontra mogła wyglądać? Stworzyli między innymi stronę internetową wymierzoną w farmera, bohatera minidokumentu. Z kolei w przypadku Neila Younga ich dział prawny czekał w gotowości, na wypadek gdyby zechcieli go pozwać.

W sprawie wypowiedziało się choćby Electronic Frontier Foundation, zajmujące się nadużyciami w świecie cyfrowym. Skrytykowali Monsanto, a profesor prawa z Uniwersytetu Kalifornijskiego powiedział, iż nigdy dotąd nie słyszał, żeby swoje centrum wywiadowcze miała prywatna firma.

Podwykonawcy od brudnej roboty

To dość rzadkie, iż Monsanto trzymało własny dział, bo korporacje często zlecają takie rzeczy swoim vendorom (podwykonawcom). Ale spokojnie, z zewnętrznych usług też korzystali. Tu wspomnę o współpracownikach oficjalnych, choć kontrowersyjnych.

Jedną z zakontraktowanych firm była Total Intelligence, należąca do kontrowersyjnej grupy Blackwater, załatwiającej między innymi najemników do Iraku. Sam przedstawiciel Monsanto przyznaje, iż współpracowali przez dwa lata. Oficjalnie firma miała ich informować o tym, jakie opinie krążą na ich temat w różnych lokalnych mediach, kiedy zajmowali się ekspansją.

Inną taką firmą była FTI Consulting. Prowadzili między innymi skoordynowaną akcję polegającą na zdyskredytowaniu książki wydanej przez dziennikarkę nieprzychylną Monsanto.

Tutaj pojawia się też wątek cyfrowy ze znanym wszystkim Google. Wspomniane FTI stworzyło bowiem stronkę uderzającą w dziennikarkę. I zapłacili Google za promowanie jej w wynikach wyszukiwania. Pod słowami kluczowymi monsanto glyphosate oraz jej imieniem i nazwiskiem, żeby kierowały się tam osoby szukające książki.

Sieć powiązanych stron

Oprócz bezpośrednich współpracowników Monsanto miało też partnerów dalszego rzędu (choć ważnych). Nie przyznawali się do nich wprost. Były to m.in. strony obsługiwane w całości przez agencje PR-owe. Albo dawni pracownicy działający jako „niezależni konsultanci”.

Monsanto nie oszczędzało, jeżeli chodzi o front PR-owy. W ramach akcji pod kryptonimem Let Nothing Go wydali w samym 2016 roku (po niekorzystnym werdykcie IARC) kilkanaście milionów dolarów na ostrą walkę z krytyką w różnej maści mediach społecznościowych. Z założenia miało to obejmować stawianie pozornie neutralnych stron internetowych.

To do tej kategorii należą strony tak często linkowane przez trzy konta z YouTube’a. Była to cała siatka powiązań; mały ekosystem dbający, nieraz w sposób kontrowersyjny, o reputację różnych branż.

Żeby nie przerywać wątku głównego wokół YouTube’a, wydzieliłem trochę informacji o tych portalach do osobnej podstrony. Można sobie poczytać teraz albo otworzyć w osobnej karcie i czasem tam sobie zerkać.

A teraz przejdźmy do samych komentarzy i tego, co się w nich pojawiało.

Częste motywy w komentarzach

Przyjmijmy tezę, iż trójca z YouTube’a promuje określoną narrację. Zaglądając do wnętrza ich komentarzy, możemy zobaczyć, jakie schematy się powtarzają. Uprzedzam: będzie dość wulgarnie i nieprzyjemnie :wink:

„Monsanto już nie ma”

Czasami nasza trójca twierdzi, iż przejęcie Monsanto przez Bayera oznacza, iż tej firmy już nie ma, więc wszelkie zarzuty wobec niej są bezsensowne. Zwrot does not exist pojawia się w komentarzach 69 (hehe) razy.

Duke

I’m a mythbuster [NAZWA UŻYTKOWNIKA] and Monsanto does not exist.

David

Monsanto was bought out three years ago and does not exist. Your posts shows your true ignorance on this subject Grace

Popeye

There is a nasty anti-science troll who is abusing Youtube to post lies about our biotech experts and educational organizations. (…) she is so out of it she thinks Monsanto still exists, almost 4 years after it shut down forever
Źródła
  • Duke;
  • David;
  • Popeye.

Oczywiście. Bayer ich sobie kupił, a potem tak po prostu machnął ręką i zniknęli. A jakimś cudem przez cały czas mamy chociażby Monsanto Polska Sp. z o.o., numer KRS 0000027649 (można sobie wyszukać). A jedyna zmiana polega na tym, iż udziałowcem został Bayer :roll_eyes:

Źródło: wykres dla odpisu z KRS-u wykonany moim autorskim skryptem.
Wybaczcie nakładające się daty.

Zaprzeczają w żywe oczy. „Twój świat jest fałszywy”. „To się nie zdarzyło”. „Mówisz nieprawdę”. „Zwariowałeś, wszystko z tobą w porządku?”.

„Nie jesteśmy trollami”

Czy zdarzało się, iż ktoś zauważył i wypunktował dość nienaturalną aktywnośc naszej trójcy? Jak najbardziej, są dość znani! Niektórzy ich krytycy choćby wrzucają w komentarzach inne nazwy użytkowników mogących należeć do tej grupy.

A jak reaguje wspomniana trójca na zarzuty o to, iż są branżowymi szczekaczami (ang. shills)? Zaprzeczaniem i wyzwiskami. Twierdzą, iż takie oskarżenia od razu oznaczają przegraną rozmowę, a żadna firma by nie miała potrzeby płacić za obronę GMO:

Popeye

No, you just proved YOU are the jacka*s by screwing yourself with that shill card. Monsanto shut down over two years ago a*shole.

(mikrocenzura moja)

Popeye

Playing the shill gambit is always a forfeit of the debate at hand. It is a pathetic form of cheating (…) GMO safety debate ended four years ago and no company for profit anywhere would spend a single penny paying a “shill” to promote something already attained in 2016
Źródła

Zwykła agresja

Czasem trzem muszkieterom puszczają nerwy i po prostu wyzywają przeciwników. Przoduje w tym Popeye:

Popeye

HAHAHAHA!!
We will laugh over your mass grave as Darwin’s principle once again proves survival of the fittest. You abuse the most modern of science to troll the internet with technology that gives you global access, but stupidly and hypocritically reject the same level of achievement that could save your life. All readers are laughing at YOU asshole!

Link do komentarza.

Jakieś statystyki, żeby nie było tak anegdotycznie?

  • Słowo ignoran (jak w ignorance i pokrewnych słowach) pojawia się aż 350 razy.
  • Słowo asshole w moim zbiorze pojawiło się 145 razy.
  • Słowo nonsense 46 razy.
  • Bullshit 42 razy.
  • Słowo garbage 50 razy.

To nie koniec wyczynów Popeye’a. Innym razem szydzi z rozmówcy, pisząc iż każdy rodzaj chemii może go zabić. Również monotlenek diwodoru, czyli woda. A jeszcze innym razem – obchodzi blokadę linków, podrzucając tradycyjnie Genetic Literacy Project.

Popeye

You are clueless!! Beware of dihydrogen monoxide!! Hydrogen can blow you up, carbon can suffocate you when two of its atoms are combined. For fucks sake man, go back and finish your grade school education!!

Popeye

All readers note how this [NAZWA UŻYTKOWNIKA] troll chose the one channel page that blocks live links. He knows we can’t post devastating science citations (…). I will now defeat the link blocking by doing this: GeneticLiteracyProject dot org
Źródła

Diagnozy psychiatryczne

W komentarzach pojawił się też dość aktywny użytkownik o nicku zaczynającym się od Almost. Jest trochę jak odwrotność trójcy biotechnologicznej – ma dość krzykliwy styl (nieraz stosuje kopiuj-wklej i pisze CAPS LOCKIEM), ale wkleja różnorodne informacje uderzające w produkty Monsanto.

W odpowiedzi Popeye, również poprzez kopiuj-wklej, wrzuca masowo zachętę do zgłaszania go. Czasem oprócz jego nicka dorzuca inne osoby, które mu podpadły w wątku. I wielokrotnie przypisuje im choroby psychiczne.

Popeye

Join me in reporting the anti-science GMO hater troll ‘Almost (…)’ who is in fact mentally ill

Popeye

The mentally ill obsessed liar troll ‘Almost’ JUST POSTED HIS 160th BLATANT BALD FACED LIE ABOUT HUMAN SAFETY TESTING.
Źródła

Statystyka? Zwrot mentally ill znajdziemy 287 razy, często w komentarzach Popeye’a typu kopiuj-wklej.

Mam wrażenie, iż ci ludzie dobrze by się odnaleźli na jakimś 4Chanie albo w ciemniejszych zakamarkach Wykopu. Wiele wskazuje na to, iż bardzo lubią czuć wyższość i gnoić innych :roll_eyes:

„Glifosat mniej szkodliwy niż sól kuchenna”

Tu akurat przekaz wydaje się iść z samej góry. W dokumencie telewizji ABC znajdziemy rozmowę z wiceprezesem Monsanto, w której wypowiada właśnie takie słowa na temat glifosatu: it’s less dangerous than table salt.

Co ciekawe, przez to stwierdzenie stan Nowy Jork pozwał Monsanto za wprowadzanie konsumentów w błąd. Firma od niego odeszła w oficjalnych materiałach. Ale w nieformalnej internetowej narracji żyje i ma się dobrze.

Okazuje się, iż za miarę bezpieczeństwa przyjmują tak naprawdę tylko jeden aspekt – toksyczność pojedynczej dawki. Która faktycznie jest dla substancji szczególnie korzystna.

Jak wspomniałem, nie planuję tu rozpatrywać bezpieczeństwa produktów. Nie znam się.

Ale choćby jako kompletny antyznawca mogę powiedzieć, iż trzymanie się glifosatu – i to jednej jego cechy – to mocne spłycanie sprawy. Zarzuty wobec beniaminka Monsanto dotyczą całości – Roundupu, który składa się nie tylko z glifosatu, ale też z innych substancji, jak surfaktant.

Analogia: ktoś mnie pyta, czy będzie miał kaca po wódce z colą. A ja stanowczo mówię, iż cola nie spowoduje kaca, są badania naukowe et cetera.
Ostatecznie jak najbardziej możliwe, iż kaca nie będzie, bo ilość wódki była mała. Ale nie mówiąc o niej, tylko o jakiejś coli, zwyczajnie mydlę oczy rozmówcy.

I zrozumiałbym takie mieszanie pojęć, gdyby jakiś cywil nie wczytał się w temat. Nie każdy musi się znać, a wielu komentujących ma na myśli po prostu to, czym się pryska, obojętnie pod jaką nazwą.
Ale trudniej mi darować takie mieszanie trzem muszkieterom. Bo jak najbardziej wiedzą, iż Roundup to więcej niż glifosat. Wyrażają to w swoim stylu:

Duke

The GMO pimp knows that the retail versions of roundup that was offered contain more than one active ingredient, not just glyphosate dipwad.

Link.

Po prostu w dyskusjach nie przywołują tego faktu, nie dzielą się zbytnio posiadaną wiedzą. Trzymają się samego glifosatu.

„Nauka to my, przeciwnicy są antynaukowi”

Cała trójca, poza swoją agresją, cechuje się również tym, iż spamuje słowem science. Nauka. Jest nią to, co stoi po ich stronie, natomiast osoby mające wątpliwości są antynaukowe.

Słowo anti-science pojawia się 293 razy. Słowo activist (w znaczeniu: emocjonalna ciemnota) pada aż 404 razy. Słowo ignorant – 189 razy. Słowo illiterate (niedouczony) 56 razy. Zwrot know nothing Jon Snow – 21 razy.

Tryb adwokata diabła: ale może odpowiadają tak tylko na faktyczne bzdury? Rzeczy w stylu „GMO to obce geny i zmienią też moje geny”?

Otóż nie, odpisują to wszystkim. Także krytykom mającym solidniejsze argumenty. Popeye uderza na przykład w Hawajczyków (przypomnę kontekst: chcieli, żeby firmy pryskały dalej od szkół i uprzedzały, co i kiedy zostanie użyte do oprysku).

Popeye

Seed companies have always preferred Hawaii and Puerto Rico for their test fields because the climates let them plant year around. Hawaiians have been ignorant assholes for years while PR welcomes those companies with open arms as they provide jobs.

Link

„Krytycy to fani teorii spiskowych”

Ludzie często formują w głowie własne schematy świata. Kiedy napotkają nowe strzępki wiedzy, to zwykle próbują to wpasować w istniejące schematy.

I dlatego propaganda często łączy ze sobą niezwiązane rzeczy. Żeby wywołać w głowach skojarzenia.
Przykład? Propaganda rosyjskich trolli, kierowana do osób przeciwnych szczepieniom, sugerowała iż wspieranie Ukrainy jest czymś narzucanym przez te same osoby, które były za przymusem szczepień.
„Zdejmij maseczkę, weź chorągiewkę (ukraińską)”. Takie treści tworzyli.

Podobnie robi trójca z YouTube’a. Wiążą krytyków z innymi ruchami, powszechnie pogardzanymi w kręgach sympatyków nauki– sugerują, iż przeciwnicy GMO są równie niewiarygodni co antyszczepionkowcy i osoby negujące zmiany klimatu. Stosują w tym celu dość dziwne przeskoki myślowe, byle umieścić te słowa w tym samym zdaniu.

Popeye

Remember that all Youtube videos against GMOs lie to get you to click on them. All Youtube videos on chemtrails, vaccines and fluoride are 100% lies.

Czasami pojawia się nawet… Wrzucanie krytyków i sceptyków do jednego wora z Rosjanami:

Popeye

Youtube comments will no longer be a venue for trolling, conspiratards and frauds. Organic thugs and Putin’s trolls will lose Earth’s single largest venue for posting anti-science lies.

Zarzucanie prorosyjskości to zresztą całkiem częsty chochoł w ich wypowiedziach. Słowo russian pojawia się aż 489 razy.

I choć istotnie Monsanto pojawiło się w co najmniej jednym fake newsie dotyczącym Ukrainy, to jednak ten przeskok od krytyków do foliarzy wydaje mi się mocno naciągany.

Źródła

„Cudowny indyjski bakłażan”

Znajdziemy go w komentarzach pod hasłem brinjal. Jest wykorzystywany jako przykład sukcesu i pożyteczności roślin GMO. Popeye linkuje nieraz do filmów od Cornell Alliance for Science, które przedstawiają go w superlatywach.

Popeye

NGOs and government seed programs are finally beating hunger for the first time by developing and giving away free GMO seed. Search Youtube for brinjal eggplant in Bangladesh for an excellent example.

Popeye

Remind everyone you know to be grateful for all the USA gave you. Computers, internet, games, phones, microwave ovens, Hollywood movies, music, GMO crop science for your brinjal and much more.
Źródła

Problem? jeżeli ktoś czytał jeden z poprzednich wpisów, to wie – zarzut biopiractwa dla Monsanto.
Bakłażan był efektem długich lat hodowli, zaś ich indyjska filia go sobie wzięła, zmodyfikowała i zyskała na niego patent. Nie wiem, czy na ten sam, który wprowadzono w Bangladeszu, ale sprawa jest podejrzana.

Drugi problem – bakłażan, jak wiele produktów bezpośrednio jadalnych, to taka trochę nisza wśród roślin GMO. Znaczna ich większość to produkty idące na paszę i biopaliwa. Rzeczy przeznaczone wprost dla ludzi, choć dużo rzadsze, są nieproporcjonalnie często nagłaśniane w komunikatach firmy.

Spójrzmy na podobny przykład, tyle iż dotyczący branży paliwowej i firmy Exxon Mobil oraz paliwa z alg. Jak pisze organizacja weryfikująca fakty, Demagog:

Demagog

#Faktyoklimacie: w latach 2017-2019 koncern Exxon Mobil prowadził kampanię reklamową, które promowała działania firmy w obszarze badań nad paliwem z alg.
(…)
ℹ️ Sprzedaż z biopaliwa stanowiłaby w najlepszym wypadku 0,3 proc. całej produkcji.
📣 Kampania reklamowa promująca paliwo z alg kosztowała koncern 69 mln USD, a na badania nad paliwem z alg od 2009 wydano 300 mln USD. To mniej niż 3 proc. budżetu firmy zaplanowanego na badania.

Źródło: post Demagoga z Facebooka, pełen artykuł tutaj. Skróty moje.

Ośmieszanie IARC

Kiedy ktoś powoła się na werdykt IARC, pisząc iż uznali glifosat za prawdopodobnie rakotwórczy, to trójca chętnie uderza w całą instytucję. Czasem ją ośmieszają, twierdząc iż ich klasyfikacja tak naprawdę niczego nie znaczy i są tam niegroźne rzeczy:

David

(…) They also said that beer, coffee, cell phones, aloe vera, pickled vegetables, fried chicken, and sunlight were also probably carcinogenic (…)

To akurat konsekwentnie, w formie kopiuj-wklej, wrzuca David. Żeby znaleźć przykłady, można przeszukać komentarze pod kątem słowa coffee.

Czasem dodaje coś do szablonu, jak link do Risk Mongera. Tam znajdziemy wiele tych samych przykładów, w tym liczby dotyczące dawek. Pochodzą z tabeli sporządzonej przez niejaką Cami Ryan, pracującą kiedyś jako konsultantka dla Monsanto.

Jeśli nie w klasyfikację, to uderzają prosto w IARC. Twierdząc, iż organizacja jest skorumpowana.

Popeye

You are very science illiterate. The WHO, EPA, EFSA and 281 other agencies all affirm that GMOs and glyphosate are totally safe (…). Only the Russians and the IARC now discredited by bribery disagree.

Jest tu przy okazji pewna manipulacja i zrównanie kwestii GMO z glifosatem. IARC nie oceniało wpływu GMO, patrzyli tylko na glifosat. GMO jest raczej pewniejsze, jeżeli chodzi o brak zagrożeń, ale Pop ładuje obie rzeczy do tej samej szufladki. A na dokładkę, żeby jeszcze bardziej namieszać, wrzuca IARC do jednego wora z Rosją. Bo ta źle się kojarzy.

Źródła

A co do samych przykładów, mających ośmieszyć IARC. Brzmią śmiesznie? Ale niektóre wydają mi się całkiem logiczne. jeżeli klasyfikacja nie mówi, iż coś gwałtownie i nagle powoduje raka, tylko iż potrafi konsekwentnie do niego prowadzić, to ma sens.

Światło słoneczne? Nadmiar może powodować raka skóry (czerniaka), to akurat żaden sekret.
Kawa? IARC mówił nie tyle o kawie, co o gorących napojach. Na logikę: coś gorącego parzy nabłonek, ten musi się zregenerować. Każda regeneracja to jakiśtam wzrost (małej) szansy, iż coś nie pójdzie i powstaną komórki rakowe.

Poza tym wybieranie takich przykładów to tak zwany cherry picking. IARC ma w tej samej kategorii wiele innych substancji, brzmiących nieco groźniej.

To oznaczenie nie ma sugerować, iż trzeba natychmiast od czegoś uciekać. Ma wyłącznie cel informacyjny. No ale branża nie lubi IARC, więc wolą ośmieszyć całą ich działalność.

Rolnictwo ekologiczne – whataboutism i chochoły

Bardzo często, niczym królik z kapelusza, wyciągane jest rolnictwo ekologiczne. choćby jeżeli kontrowany komentarz nic o tym nie mówił. Trójca samoistnie nawiązuje do rolnictwa organicznego (w Polsce częściej chyba nazywanego ekologicznym) na zasadzie „a bo oni…”.

Czasem ktoś skrytykuje glifosat. Wtedy ktoś z trójcy odpowiada, iż rolnicy ekologiczni używają gorszych pestycydów (choć nikt o nich nie pytał).
Innym razem ktoś powie, iż Monsanto wydaje mnóstwo pieniędzy na lobbing. Wtedy zaraz pojawia się argument, iż rolnictwo ekologiczne to jeszcze gorsze lobby.

To o tyle śmieszne, iż miewa efekt odwrotny do zamierzonego. Kiedy zacząłem tworzyć ten wpis, uważałem rolnictwo ekologiczne za coś niszowego. Byłem wobec niego (i w sumie przez cały czas jestem) całkiem neutralny, przy swoich zakupach wciąż kieruję się raczej ceną, a nie przedrostkiem bio-.

I myślę iż takich osób jest więcej. Ale przez te wszystkie komentarze można ulec wrażeniu, iż to jakaś potężna, zwodnicza machina. Zastanawiam się, czy trójca z YouTube’a tak naprawdę nie robi im reklamy :wink:

Duke

Yes, I am very curious why Big Organic fights so hard against this technology.

David

Glyphosate is the safest herbicide farmers have ever used even safer than many of the toxic pesticides organic growers use. You know nothing about this subject.

Popeye

Yes, your friendly neighborhood organic farmer is part of a 30 year long conspiracy that is hurting our food industry. FINE THE ORGANIC INDUSTRY 100 BILLION DOLLARS!!!
Źródła
  • Duke;
  • David;
  • Popeye.

Chcemy więcej przykładów? Myślę iż będzie aż nadto. Wystarczy przeszukać listę komentarzy pod kątem hasła organic, a wyskoczy aż 735 wystąpień.

„Prawnicy to szczury, ława przysięgłych się nie liczy”

Wiele faktów na temat Monsanto wyszło na jaw poczas wytoczonych im procesów. Ich pechowy nabywca, Bayer, wydał miliardy dolarów na ugody z osobami walczącymi z nimi w sądach. Były to sprawy związane nie tylko z glifosatem, ale też z ich wcześniejszymi produktami oraz skażeniem środowiska.

W każdym razie firma nie lubi prawników od pozwów zbiorowych. Nic zatem dziwnego, iż w komentarzach trójcy z YouTube’a słowo lawyer (46 wystąpień) pojawia się głównie jako obelga. Uderzanie w nich to specjalność Duke’a:

Duke

Law suits by greedy lawyers never proved the cause of cancer claims. Juries and judges can not, and never have, determined science facts.

Duke

No, the Rat Lawyers attacking this safe product should be.

Duke

The Rat Lawyers used the jury system to extort money from Bayer by using unqualified people selected at random from the population to decide complicated science questions.
Źródła

„Bez GMO będzie głód”

Źródło: post sponsorowany Jigsaw Polska.

Nie będziesz przecież gryzł ręki, która cię karmi, prawda? „Czy chcesz czy nie, biotechnologia to jedyne wyjście”. „Przemyśl swój sprzeciw. Chyba nie chcesz, żeby ludzie zaczęli umierać z głodu?”.

Popeye

Why we need GMOs to feed the world: [link do Genetic Literacy Project]

Popeye

We absolutely will all starve to death if we do not fast track the adaptation of seed to meet unnaturally fast climate changes we have caused. Even the 10+ years for new GMOs is far too long
Źródła

Zacznijmy od GMO. Jak napisałem wyżej na temat bakłażana, a także w poprzednim wpisie – choć niektóre rośliny mają dobry PR, większość to masówka na biopaliwa i paszę. Żywność podstawowa, jak ryż, ziemniaki czy jadalne owoce, to znaczna mniejszość upraw.

Co ciekawe, Popeye wydaje się sam sobie zaprzeczać w tej kwestii. Raz wydaje się sugerować, iż ponad połowa GMO to odporniejsze rośliny jadalne. Innym razem podaje faktyczne statystyki:

Popeye

we will breed GMO berries that survive drought, floods, temperature extremes and pests better. That is what more than half of all GMO seed is about today and it is non-profit.

Popeye

Only zucchini and Hawaiian papayas are GMO sourced. 93% of all GMO grown in the US is used for cattle feed and ethanol fuels.
Źródła
  • pierwszy komentarz;
  • drugi komentarz.

„GMO sposobem na kryzys”

Czasem pojawia się wersja zmiękczona – „może GMO nie było niezbędne do przeżycia w spokojnych czasach, ale teraz zdecydowanie jest. Bo mamy kryzys żywnościowy wywołany wojną”.

Taka narracja to akurat nie dzieło Monsanto, tylko jego nowego nabywcy, Bayera. Propagują to chociażby w sponsorowanych artykułach z Financial Timesa.

Najpierw, w szczycie kontrowersji związanej z rosyjską inwazją, ogłosili iż wycofują się z Rosji. Potem ogłosili, iż jednak nie, bo zapobieganie kryzysowi jest priorytetem. A iż zachowują przy tym rynek zbytu oraz zyski? Przypadek.

Raport Another Perfect Storm polemizuje z tezą, jakoby kryzys wynikał z samej wojny. Piszą, iż w dużej mierze odpowiada za niego spekulacja na rynkach żywnościowych. A sposobem na jego uniknięcie byłoby właśnie uczynienie łańcucha dostaw mniej zależnym od rzeczy importowanych z zewnątrz.

Może nieco się tu odzywa moje podejście do centralizacji cyfrowej, ale te słowa brzmią dla mnie sensownie. Wkładanie wszystkich jajek do jednego koszyka może mieć niefajne konsekwencje, jeżeli koszyk się rozleci.

Poza tym w chwili prawdziwego kryzysu brałoby się to, co blisko, na miejscu i wymaga mniej zasobów. Postawiłoby się na rośliny jadalne zamiast w te przeznaczone na eksport. Trudno mi zatem uwierzyć, żeby rośliny GMO – przy całym szacunku dla nich, ale mniej sprawdzone niż zwykły miejscowy ziemniak – miały stać się kartą, na którą wszyscy postawią w razie kryzysu.

Krótko o innych portalach

YouTube nie był jedynym miejscem, w którym trafiłem na dziwną aktywność. Bardzo zawzięte komentarze, linkujące do tych samych stron i napisane w podobnym tonie, znajdziemy na różnych znanych portalach. Nie analizowałem ich dokładniej (może kiedyś), ale pokażę tutaj kilka przykładów.

  • Reddit

    Według niektórych relacji skrytykowanie Monsanto na Reddicie wywoływało szybką reakcję. Nawet w niszowych wpisach, mających kilka komentarzy i niską aktywność. Ale wystarczyło powiedzieć o firmie kilka niepochlebnych słów, żeby dziwnym trafem zebrać nieproporcjonalnie wiele łap w dół.

    Co więcej, na Reddicie istnieje grupa GMO Myths, której członkowie wrzucali znaleziska będące przeciwko GMO. Trochę po to, żeby się z nich wspólnie nabijać. Czasem po to, żeby koordynować komentarzowe ataki na te grupy.
    Przykład osób, jakie brali na cel? Na przykład młoda skautka (skauci to takie amerykańskie harcerstwo), ktora wyszła z inicjatywą wprowadzenia harcerskich ciasteczek niepochodzących z roślin GMO.

  • Twitter

    Tutaj zamiast anonimów mamy często ludzi pod własnymi nazwiskami.
    Aktywnie udzielają się ludzie prowadzący linkowane przez trójcę strony. Jak Risk Monger czy niejaki Kevin Folta (powiązany z Genetic Literacy Project, GMO Answers oraz kiedyś z Biofortified; zakończyli współpracę w związku z zatajonymi konfliktami interesów).

    Ten drugi zwykle bierze na siebie rolę „dobrego gliny”, zawsze gotowego pomóc i wyjaśnić. Ten pierwszy, jak to on, bywa obcesowy w ramach swojej „satyry”.

  • Facebook

    Znajdziemy – również na polskich stronach – przykłady, kiedy jedna osoba potrafi skakać po sekcji komentarzy, zostawiając kilkanaście komentarzy. Ostrych, zarzucających antynaukowość, spychających dyskusję do tematu badań nad bezpieczeństwem pojedynczych składników. Skądś to chyba znamy.

    Co więcej, na Facebooku jest dokładnie ten sam Duke, co na YouTubie.
    W jednej wymiance, na grupie GMOLOL, rozmawia choćby z szefem Biofortified. Wspomina o poście z innej grupki, linkującym do artykułu naukowego o rzekomym przekraczaniu bariery krew-mózg przez glifosat. Zaglądając do tego posta, możemy zobaczyć opinie, iż grupa biotechnologiczna zrobiła najazd na sekcję komentarzy.

Polski YouTube

Jedna z popularyzatorek nauki, Kasia Gandor, stworzyła serię filmów na temat pestycydów i GMO. Nie mam do nich większych zastrzeżeń, bo pokazywały różne punkty widzenia, choćby te rzadko poruszane, dotyczące monopolizacji (choć kwestie bezpieczeństwa przez cały czas niestety dominowały).

Natomiast ciekawą sprawą jest fakt, iż jeden z jej filmów skomentował Popeye:

Popeye

(…) How dishonest can you get? The Seralini quack has been completely debunked and ejected from the scientific community for his lies about GMOs and rats. (…)

Wszystko wskazuje na to, iż nie próbował przetłumaczyć treści, a jedynie zobaczył miniaturki ze szczurami mającymi wielkie guzy. I uderzył. Niesłusznie, bo zdjęcia pochodziły z badania, z którym autorka akurat polemizowała.
W komentarzu zostawił też pięć linków – do stron Genetic Literacy Project, Alliance for Science, Bioscription, GMO Info oraz Science Based Medicine.

Innym bardzo ciekawym przykładem jest filmik „Jak (i po co) robi się GMO?” na kanale Uwaga! Naukowy Bełkot. I nie chodzi o sam filmik – jak wielu innych popularyzatorów, autor trzyma się kwestii bezpieczeństwa i nie znajduje nic niebezpiecznego. Nie mówi o aferkach. Nihil novi. Ciekawsze są dla mnie natomiast komentarze.

Dane dotyczące tej osoby, w tym komentarzy i linków, również znajdziemy w moim osobnym repozytorium, w podfolderze pl.

W jednym z nich autor filmu sam wspomina, iż nie miałby nic przeciwko oznaczaniu produktów GMO. I zostaje skontrowany. Przez tajemniczą osobę o imieniu Uyop:

Uyop

Znakowanie mogłoby stygmatyzować GMO, powodując jeszcze większy i nieuzasadniony lęk. Wszak musiały by dojść dodatkowe koszty analiz produktów pod kątem obecności markerów typowych dla GMO. Doszłoby do wzrostu cen żywności i zmniejszenie opłacalności dla rolników.

Uyop jest znacznie bardziej kulturalny niż Popeye. Może nas jednak ciekawić, iż zostawił pod tym jednym filmem 218 komentarzy. Jakich? Czasem całkiem racjonalnych, piszących o tym, co poprawiłoby konkurencyjność mniejszych firm biotechnologicznych. Oraz takich mówiących, iż Monsanto ma swoje za skórą.
Ale są też takie:

Uyop

A może masz “wątpliwości” odnośnie GMO, globalnego ocieplenia oraz teorii wielkiego wybuchu, bo masz zbyt małą wiedzę na te tematy?

Uyop

Skoro roślina sama produkuje związki toksyczne dla owadów (nie zaś dla ludzi) to nie trzeba stosować tylu oprysków ile do tej pory różnymi preparatami. Opryskuje się glifosatem (składnik Roundupu), który de facto jest mniej toksyczny niż sól kuchenna.

Uyop

Ty prawdopodobnie jesteś sponsorowany przez organizacje produkujące “żywność ekologiczną” (…)

Uyop

Masz rację porównując GMO do globalnego ocieplenia. Ja bym do tego dodał jeszcze szczepienia. We wszystkich tych rzeczach panuje konsensus naukowy a jedynie kilka ignorantów próbuje wcisnąć ciemnotę, iż jest inaczej.

Uyop

(…) A skąd wiesz jakie ten ktoś ma intencje? Czemu go nie podejrzewasz o bycie marionetką w ręku coraz bogatszej branży produktów organicznych? Może specjalnie chcą zepsuć wizerunek GMO by zyskać w oczach konsumenta i przejąć rynek? (…)

Wśród tych komentarzy są też linki. Całkiem ich sporo. Jeden do GMO Answers. I aż 58 linków do 29 różnych stron gazety “Polityka”.

Wersja wektorowa dostępna tutaj.

Cóż… zawsze jest jakaś szansa, iż to po prostu szczery fan tej strony. Może jest na emeryturze i komentuje hobbystycznie :wink:

Na przekór trollom

Poznaliśmy narrację koncernów biotechnologicznych. prawdopodobnie pochodzącą głównie od Monsanto, acz jestem przekonany, iż reszta gigantów mówi tym samym głosem.
Trwa to do dziś, choćby po przejęciu Monsanto (czy, jak sugerują trzej muszkieterowie, jej zniknięciu).

Widzimy, iż jest to narracja agresywna, sztuczna, toporna, uciekająca się do manipulacji. Pryskają nią wiele zakamarków internetu, na dużą skalę. Ale mam też nadzieję, iż już trochę się na nią uodporniliśmy.

Oczywiście przez cały czas warto wyjaśniać mity i nieporozumienia – jeżeli ktoś twierdzi, iż obce DNA od razu zmieni jego własne, to po prostu gada bzdury.

Ale po co od razu atakować ludzi, wyzywać ich od nieuków? Takie działanie się tylko zemści, a kulturka zaprocentuje. W końcu ludzi biernie czytających komentarze jest znacznie więcej niż tych, którzy piszą w nich teorie spiskowe. Wywyższając się, tylko zniechęcimy neutralnych do swojej sprawy.

Wyobraźmy sobie, iż pod jakimś postem lub filmem ktoś wyraził obawy dotyczące współczesnego korporolnictwa. Jakiekolwiek. A w odpowiedzi został zaatakowany słownie – podobnie jak kilkanaście innych osób w komentarzach – przez kogoś podrzucającego różne linki, piszącego „uwierz nauce”, lamentującego iż postawa krytyków doprowadzi do głodu.

Kiedyś jeszcze byśmy mogli uwierzyć w to, iż oto jakiś młody naukowiec rozpaczliwie walczy z dezinformacją i ciemnotą. Ze szczerych emocji sięgając po dość bezpośrednią retorykę.
A teraz? Choć lubimy naukę i serce boli… Niestety czasem, cytując Tuwima – „wiedz iż to bujda, granda zwykła”.

Tak jak powtarzam od kilku wpisów – nie mam mocnych przekonań, jeżeli chodzi o bezpośrednią szkodliwość różnych wynalazków Monsanto dla zdrowia. Możliwe, iż takowej nie ma. Nie kibicuję wielu organizacjom aktywistycznym, bo czasem są zbyt emocjonalne jak na mój gust. A tym bardziej foliarzom.

Ale fakt faktem, iż firma Monsanto wraz z podwykonawcami uczyniła dużo złego. Do ich przewinień można dodać teraz różnej maści internetowe lincze, wyzwiska i psucie nastrojów.

Czy mamy im to puścić płazem, byle tylko zająć przeciwny biegun niż foliarze?

Na przekór szantażom

Wśród technik stosowanych przez trolle było sporo mocno aspołecznych zachowań. Wmawianie chorób psychicznych, sugerowanie iż ktoś nie wie o czym mówi, nieustanne pisanie z wyższością. Same oznaki ludzi, którzy może i są wykształceni, ale pełni kompleksów, bucowatości i zwykłej podłości.

Najgorszą z ich technik jest dla mnie jednak szantaż – „nie sprzeciwiaj się, albo ktoś zginie z głodu”. Wiemy iż to bujda, iż to manipulacja, ale jednak możemy czuć wątpliwości. Nie chcemy głodu.

Jak w grze Pascala – negatywny efekt działania wydaje się nam gorszy niż negatywny efekt jego braku. Więc się nie sprzeciwiamy. A może jednak warto?

Źródło tego i kolejnych przerobionych paneli:
Tatsuki Fujimoto, Chainsaw Man. Rozdział 102.

Wahając się, dajemy się wciągać w tę gierkę. Jakąś dziwną odmianę dylematu wagonika.

A to przecież nie nasza gra. Nie prosiliśmy się o to. To trolle na siłę, cynicznie, próbują stawiać nam ultimatum. Jak Putin sugerujący, iż odetnie dostawy i Europa upadnie.

Jest takie ryzyko? Być może.
Ale jeżeli nic nie zrobimy, to nic się nie zmieni. przez cały czas będziemy się kisić w tej rzeczywistości. W której jakieś śliskie korpo miesza, manipuluje, rozsmarowuje winę. Tworzy pozwy, patenty, dupochrony. A na szyi całych państw zaciska się pętla. Mocny, marynarski węzeł.

…Właśnie, węzeł.

Pamiętamy, co zrobił Aleksander Wielki z węzłem gordyjskim?

Postawmy się. Tak po prostu.

Jak się skończy nasz opór, to dopiero zobaczymy. Ale prawdopodobnie całkiem dobrze. Bo w tym świecie już za dużo jest dezinformacji, trolli, matactw. Każde uderzenie w te rzeczy odrobinę – minimalnie – go stabilizuje.

A my możemy cieszyć się uczuciem katharsis i świadomością, iż żyjemy z podniesioną głową. Nie jako marionetki korporacyjnych szantażystów.

Idziemy własną ścieżką.

Swoją serię czterech wpisów, wraz z kompletem danych, wrzucam dzisiaj – tuż przed Wigilią i radosnym obżarstwem.

Nie wiem, czy jakiś biedak z agencji PR-trollowej będzie w tym czasie zmuszony monitorować internet pod kątem słów kluczowych. Zresztą ten blog jest raczej na tyle niszowy, iż nie mignie na radarze.

Ale gdyby ktoś z PR-owych sił szybkiego reagowania jednak zobaczył wpisy, to uszanowanko :smiling_imp:

Idź do oryginalnego materiału