W Dolinie Krzemowej rodzi się nowy, kontrowersyjny biznes – edycja zarodków. Choć w USA jest to nielegalne, start‑upy wspierane przez najważniejsze nazwiska świata technologii szukają sposobów, by obejść prawo i eksperymentować za granicą. Oficjalnie chodzi o walkę z chorobami genetycznymi, ale krytycy ostrzegają, iż to pierwszy krok w stronę eugeniki i tworzenia „dzieci na zamówienie”.
CRISPR jako fundament nowego biznesu
Technologia CRISPR, która pozwala precyzyjnie wycinać fragmenty DNA, od lat budzi emocje w świecie nauki. Teraz staje się narzędziem dla start‑upów, które chcą wykorzystać ją nie tylko w laboratoriach, ale także w klinikach. Firmy takie jak Preventive z Kalifornii czy Manhattan Genomics z Nowego Jorku przyciągają inwestorów z pierwszych stron gazet – od Briana Armstronga, szefa Coinbase, po Sama Altmana z OpenAI. Preventive rozważa prowadzenie badań w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a Manhattan Genomics planuje testy w Hondurasie. Wybór lokalizacji nie jest przypadkowy – chodzi o kraje, gdzie prawo nie jest tak restrykcyjne jak w USA.
Sam Altman z OpenAi wiązany z inwestycją w edycję zarodków / Źródło: YouTube (@OpenAI)W Stanach Zjednoczonych edycja zarodków jest zakazana. Federalne przepisy blokują finansowanie badań, a FDA nie wydaje zgód na kliniczne wykorzystanie zmodyfikowanych zarodków. Profesor Arthur Caplan z Uniwersytetu Nowojorskiego ostrzega, iż choćby prywatne projekty mogą zostać powiązane z publicznymi funduszami – wystarczy, iż sprzęt użyty w badaniach został sfinansowany przez państwo.
Mimo to firmy znalazły sposób na obejście zakazu. Mogą działać z USA, ale same procedury przeprowadzać w krajach, gdzie prawo jest mniej jednoznaczne. To otwiera furtkę do globalnego eksperymentu, w którym amerykańskie pary mogłyby korzystać z usług klinik za granicą.
Edycja zarodków: droga do super-dzieci?
Oficjalnie celem start‑upów jest eliminacja chorób genetycznych – takich jak anemia sierpowata czy mukowiscydoza. Wizja jest kusząca: dzieci rodzące się bez obciążeń genetycznych, z silniejszym układem odpornościowym, zdrowsze i odporniejsze na choroby. Jednak krytycy ostrzegają, iż to tylko początek. jeżeli technologia okaże się skuteczna, gwałtownie pojawi się pokusa „ulepszania” dzieci – zwiększania inteligencji, wzrostu czy talentów. To właśnie ten scenariusz budzi największe obawy, bo przypomina praktyki eugeniczne z XX wieku. Caplan podkreśla, iż w Dolinie Krzemowej idea „projektowania” ludzi ma wyjątkowo silne poparcie wśród elit.
Choć CRISPR jest coraz bardziej precyzyjny, przez cały czas istnieje ryzyko tzw. efektów poza celem. Oznacza to, iż edycja DNA może przypadkowo uszkodzić inne geny, prowadząc do poważnych wad rozwojowych. „Nie chcesz zabić ani zdeformować dziecka tylko dlatego, iż chciałeś zrobić z niego lepszego skrzypka” – ostrzega Caplan. Drugim problemem jest dostępność. Procedury będą kosztowne, a to oznacza, iż tylko najbogatsi będą mogli sobie na nie pozwolić. W efekcie powstanie nowa forma nierówności – dzieci „ulepszane” kontra dzieci „zwykłe”. To wizja społeczeństwa podzielonego na genetyczne klasy.
Oficjalnie chodzi o walkę z chorobami, ale w tle czai się wizja projektowania ludzi według życzeń rodziców. Dolina Krzemowa, napędzana pieniędzmi i ambicją, może stać się miejscem, gdzie granice moralne zostaną przesunięte dalej niż kiedykolwiek wcześniej.
Źródło: Gizmodo / Zdj. otwierające: Unsplash (@jimmy_conover)









